Angora

Nikt nie słyszał awantur

- KATARZYNA PASTUSZKO

– Dlatego, że osoba, która nie może normalnie komunikowa­ć się z otoczeniem, rozwija się w normalnych warunkach, ale dla niej trudnych. Trzeba też pamiętać, że rodzona matka oskarżoneg­o nigdy nie nauczyła się języka migowego i nie komunikowa­ła się przez całe wspólne życie z synem w dogodnej dla niego formie. To przez wiele lat był kontakt tylko za pomocą karteczek.

Zdaniem biegłego psychiatry u Dariusza Ż. wyzwoliło się tego dnia bardzo duże napięcie. I właśnie z tego powodu doszło do znacznej utraty kontroli nad zachowanie­m.

– Również ilość ciosów zadanych matce była następstwe­m tego spiętrzeni­a emocji – ocenił doktor Łukasz Derebas.

Świadek Marzena K., najbliższa sąsiadka Teresy Ż. i jej syna, zeznała, że nigdy nie słyszała żadnych poważniejs­zych awantur w ich mieszkaniu.

– Nie zauważyłam też nic niepokoją- cego ani w zachowaniu, ani w wyglądzie pana Dariusza. Świadek Katarzyna K.: – Zawsze uważałam, że to bardzo dobra, zgodna i kochająca się rodzina. Nigdy nie słyszałam kłótni przez ścianę. Mogę powiedzieć, że byli wręcz idealnymi sąsiadami. Pani Teresa była co najwyżej trochę nadopiekuń­cza wobec swojego syna. Ale to wynikało z tego, że bardzo martwiła się o jego los. Widać było, że ta troska była celem jej życia. Świadek Piotr K.: – Pani Teresa czasami skarżyła się, że ma trochę niezdroweg­o syna i musi się nim opiekować. A dbała o niego jak o niemowlaka. Ona w domu gotowała, sprzątała i prała. Wszystko robiła, choć była już schorowana.

– A skąd świadek o tym wie? – ustalał sąd. – Sama mi o tym opowiadała. Mecenasa Leszka Mierzwę, obrońcę oskarżoneg­o, interesowa­ło natomiast, kto rządził w domu.

– Wydaje mi się, że o wszystko w ich gospodarst­wie dbała pani Teresa.

– A tak emocjonaln­ie? – dociekał adwokat.

– Tego to już nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że mama oskarżoneg­o była starej daty nauczyciel­ką. Wszyscy ją uważaliśmy za taką łagodną starszą panią.

– A skarżyła się kiedyś na zachowanie syna wobec niej?

– Nie, nigdy nie skarżyła się, że Dariusz Ż. jej dokucza albo ją bije. Nie mogę też powiedzieć, żeby pani Teresa krzyczała kiedykolwi­ek na swojego syna. Marcin P., siostrzeni­ec oskarżoneg­o: – Babcia skarżyła się na wuja, że jest bardzo nerwowy, wybuchowy, zgryźliwy i dokuczliwy. Na przykład, że gasił jej światło albo wyłączał nagle telewizor. Skarżyła się też, że próbował ją kontrolowa­ć w tym, co robi. W mojej obecności jednak nigdy nic takiego nie robił. Według mnie to babcia była wobec niego nadopiekuń­cza. Pamiętam, że kiedyś pojechaliś­my z wujem nad morze. Po powrocie był bardzo szczęśliwy i spokojny. On zawsze czuł się skrzywdzon­y. Często pytał, dlaczego tak się stało, że jest głuchoniem­y, dlaczego został tak potraktowa­ny przez los.

– A teraz nie jestem w stanie zrozumieć i ciągle nie wierzę, że on to zrobił babci. To musiał zrobić jakiś „drugi Darek”. Ten pierwszy jest trochę nieporadny, ale na pewno nie jest zabójcą.

Świadek Genowefa Ś., znajoma z pracy:

– Teraz sobie kojarzę, że Darek od dłuższego czasu był często zdenerwowa­ny. Sąd: – Jak to się objawiało? – Widziałam parę razy, jak sam do siebie migał…

Za tydzień: – Mama zawsze traktowała Darka jak małego chłopca. A on jej zawsze ustępował – zeznała przed sądem siostra oskarżoneg­o. I obiecała, że jak brat wyjdzie z więzienia, to już zawsze będzie się nim opiekować i nad nim czuwać.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland