Jedząc, nie mówią o Bogu
Slim Khefacha, muzułmanin z Tunezji, ma 25 lat, żonę Polkę i etat kucharza w... katolickiej parafii w Legnicy. Praktykowanie islamu nie przeszkadza mu w gotowaniu dla chrześcijańskich duchownych.
Swojego pracodawcę, księdza Jana Mateusza Gacka, proboszcza parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na legnickich Piekarach, poznał kilka lat temu. Zawdzięcza mu swój pierwszy przyjazd do Polski. Wtedy jeszcze żaden z nich nie wiedział, że w 2012 roku Slim zostanie kucharzem na plebanii.
Na początku była miłość
Legnicka przygoda Slima Khefachy zaczęła się kilka lat temu w Tunezji. Studiował wtedy na uniwersytecie w Tunisie na trzecim roku turystyki i gastronomii. Do jego kraju na wakacje przyleciała z Legnicy Maria, piękna studentka anglistyki z Legnicy. Gdy się poznali, od razu między nimi zaiskrzyło i dla obojga stało się jasne, że ani różnice religijne, ani kulturowe, ani nawet tysiące kilometrów, które już za chwilę ich rozdzielą, nie będą przeszkodą dla wielkiej miłości. Po wakacjach Maria wróciła do Legnicy, ale serce zostawiła w gorącej Tunezji. To dzięki legniczance jakiś czas później w życiu muzułmanina pojawił się katolicki ksiądz. To właśnie on zaprosił arabskiego ukochanego Marii do Polski. Dlaczego? Ze względów formalnych.
– Potrzebne było zaproszenie i wiza – wyjaśnia ks. Gacek. – Marysia jest córką moich dobrych znajomych, za darmo uczyła dzieci angielskiego w parafii, więc gdy się dowiedziałem, jak sprawa wygląda, postanowiłem pomóc dwojgu zakochanym.
Aby obywatel Tunezji mógł przyjechać do Polski, musi go tu zaprosić jakaś firma albo ktoś z rodziny. Maria wówczas jeszcze nie była żoną Slima, więc w świetle prawa nie mogła wysłać mu zaproszenia.
– Dlatego ja to zrobiłem – opowiada ks. Jan Mateusz Gacek. – Tym bardziej że nadarzyła się ku temu dobra okazja.
Po trzecim roku studiów Slim musiał zaliczyć roczną praktykę w restauracji, a potem na jej podstawie miał napisać pracę licencjacką. Uniwersytet w Tunisie nie stawiał ograniczeń terytorialnych.
– Zaproponowałem, że zorganizuję mu tę praktykę w Polsce – wspomina ks. Gacek.
– Znalazłem restaurację – Spiż we Wrocławiu – która należy do legniczanina, mojego kolegi Bogdana Spiża. Zgodził się pomóc załatwić niezbędne formalności.
I choć wszystko odbyło się jak należy, ambasada w Tunisie miała wątpliwości.
– Zwykle mężczyzn do Polski zapraszają kobiety albo firmy. A tu facet zaprasza faceta i w dodatku ksiądz muzułmanina – śmieje się Slim Khefacha. – Nie mogli w to uwierzyć.
–Z Tunisu zadzwoniła nawet do mnie pani konsul, by się upewnić, że to poważne zaproszenie, a nie jakieś żarty – dodaje ksiądz. – Rozmawialiśmy długo, a potem załatwiła sprawę Slima poza kolejnością.
– I ostrzej. Nauczyła się ode mnie mocno przyprawiać dania, a ja w Polsce złagodniałem – śmieje się Slim. – Ja przyrządzam zwykle tunezyjskie dania, a moja żona polskie i inne.
Praktyka w Polsce minęła szybko. Praca licencjacka, którą potem napisał Slim, okazała się najlepsza. Gdy miał w kieszeni dyplom kucharza i pierwszą nagrodę za licencjat, zaprosił Marię do Tunezji. Tam wzięli pierwszy ślub – muzułmański. Tunezyjskie procedury są mniej skomplikowane od polskich. Na urzędowej ceremonii nie mogło zabraknąć księdza Gacka.
– Na tunezyjskim ślubie byłem w charakterze gościa – mówi duchowny. – Potem w Polsce dopełniliśmy formalności ślubnych w kościele katolickim.
Na szczęście i chrześcijaństwo, i islam pozwalają na takie religijnie mieszane związki.
– Każde z nas zostało przy swojej wierze i oboje z żoną to szanujemy – zapewnia Slim i dodaje: – Tak samo jest w pracy.
Już obywatel Polski
W 2009 roku Slim Khefacha na stałe przyjechał do Polski. Zamieszkał z żoną Marią w Legnicy. Ona wykłada język angielski w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. On pracował w kilku legnickich restauracjach. W ciągu kilku lat nauczył się perfekcyjnie mówić po polsku. Do języków obcych ma zresztą taki sam talent, jak do gotowania – oprócz arabskiego i polskiego, włada angielskim, francuskim, niemieckim i włoskim. Państwo polskie najpierw przyznało Tunezyjczykowi kartę stałego pobytu, a niedawno także polskie obywatelstwo.
Za co lubi swoją drugą ojczyznę? – Za pogodę. Choć brakuje mi tu słońca, lubię zimę, śnieg, narty, góry i polskie jedzenie – wylicza Slim.
Tajniki kuchni polskiej poznaje dzięki teściowej. To ona uczy go gotować polskie dania.
– Moja teściowa nauczyła mnie robić pierogi, bigos i polskie zupy, których u nas w Tunezji nie ma – mówi Slim. Pani Józefa natomiast polubiła ryby przyrządzane po tunezyjsku.
W domu Marii i Slima na stole pojawiają się na zmianę polskie i arabskie potrawy, choć bywają też włoskie czy chińskie. Częściej gotuje Maria.
Kuchnia ekumeniczna
We wrześniu 2012 roku życie znów splotło losy Slima Khefachy i księdza Gacka. Do pracy w Niemczech wyjechała gospodyni, która
54