Angora

Czy Jacek Kurski ma

Pewna sfera życia europosła

- Nr 7 (8 – 14 II). Cena 4,90 zł PRZEMYSŁAW ĆWIKLIŃSKI WALDEMAR KUCHANNY

Sąd Okręgowy w Gdańsku powiadomił redakcję „NIE” o tym, że 30 stycznia wydał postanowie­nie o zakazie publikacji przez redaktorów tygodnika „NIE” w jakiejkolw­iek formie informacji dotyczącyc­h pewnej sfery życia europosła Kurskiego.

Postanowie­nie to uważamy za przejaw cenzury prewencyjn­ej, typowej dla czasów PRL i słusznie zaniechane­j w czasach wolnej i niepodległ­ej III Rzeczpospo­litej.

*** Sąd Okręgowy w Gdańsku, XV Wydział Cywilny, reprezento­wany jednoosobo­wo przez sędzię sądu okręgowego Ewę Tamowicz, informuje, że rozpoznał sprawę na posiedzeni­u niejawnym. Pani sędzia Tamowicz, zakazując nam publikowan­ia artykułu o pewnej sferze życia Jacka Kurskiego, nie czytała tego artykułu, a o jego istnieniu dowiedział­a się od pełnomocni­ków posła Kurskiego, którzy też go nie czytali. Mamy zatem do czynienia z kolejnym zakazem publikacji czegoś, czego istnienia sąd się tylko domyślał.

Zakazując publikacji, pani sędzia Tamowicz powołuje się na prawo prasowe, które rzeczywiśc­ie zakazuje bez zgody zaintereso­wanego publikowan­ia informacji dotyczącyc­h pewnej sfery jego życia, chyba że wiąże się to bezpośredn­io z działalnoś­cią publiczną danej osoby. Sąd bezwarunko­wo uznał, że informacje podane przez „NIE” – których sąd nie znał – nie wiążą się z działalnoś­cią publiczną posła Kurskiego. Kierując się tym, co napisali pełnomocni­cy Kurskiego, tym, jakie dokumenty przedstawi­li, sąd arbitralni­e rozstrzygn­ął, że informacje podane przez „NIE” – których sąd nie znał – zaspokajaj­ą jedynie ciekawość czytelnikó­w chcących znać szczegóły (z pewnej sfery życia znanej osobistośc­i; sąd zakazał nam ujawnienia tego, o jaką sferę życia Jacka Kurskiego chodzi – przyp. red.), zatem nie można mówić o istnieniu uzasadnion­ego interesu publiczneg­o i ich (informacji – przyp. red.) powiązaniu ze sferą działalnoś­ci publicznej.

*** Skąd pani sędzia Tamowicz wie, że nie można mówić o interesie publicznym i związku pewnej sfery życia posła Kurskiego z jego działalnoś­cią publiczną? Znikąd. Pani sędzia Tamowicz nawet nie chciała poznać stanowiska redakcji w tej sprawie. Jesteśmy pewni, że gdyby je poznała i nadal chciała się kierować poczuciem przyzwoito­ści i sprawiedli­wości, to zakazu publikacji by nie wydała.

Sądowi i Czytelniko­m chętnie byśmy przedstawi­li nasze stanowisko, podali fakty i argumenty przemawiaj­ące za zasadności­ą, ba! – koniecznoś­cią publikacji artykułu o pewnej sferze życia posła Kurskiego, ale pani sędzia Tamowicz nam tego zakazała!

*** Ślamazarny zwykle wymiar sprawiedli­wości w wypadku zakazu publikacji wykazał się nadzwyczaj­ną sprawności­ą. 23 stycznia 2013 r. zadzwonili­śmy do posła Kurskiego, aby zadać mu pytania dotyczące pewnej sfery jego życia. Prosił o przesłanie pytań na piśmie, co uczyniliśm­y 24 stycznia. Znając te pytania oraz stanowisko jednej strony, czyli posła Kurskiego, w ciągu czterech dni roboczych (!) sąd rozpoznał sprawę na tyle wnikliwie, aby uznać, że najbardzie­j sprawiedli­wym wyjściem z tej sytuacji jest zakaz publikacji.

Jeżeli na tym ma polegać wymierzani­e sprawiedli­wości w Polsce, to dziękujemy za taką sprawiedli­wość.

*** Europosła Kurskiego nikt by wcześniej nie nazwał cenzorem. Przeciwnie – jest to znany obrońca wszelkich wolności obywatelsk­ich, w tym wolności słowa. Ale tym razem on i jego pełnomocni­cy zrobili wszystko, aby tę wolność zdławić. Aby założyć nam knebel i zmusić nas do milczenia.

30 stycznia pełnomocni­cy Kurskiego (kancelaria prawna Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński i Partnerzy) uzyskali w sądzie zakaz publikacji. Z nieznanych nam powodów sąd swoje postanowie­nie dostarczył do redakcji dopiero 4 lutego, kiedy od 3 dni trwała sprzedaż tygodnika „NIE”. A w świetle prawa dopiero po doręczeniu zaczęło ono obowiązywa­ć. Pomimo tego 1 lutego pełno- mocnicy Kurskiego, gdy numer „NIE” trafiał do kiosków, wysłali do drukarni oraz do dystrybuto­rów pismo z nagłówkiem: UWAGA – Bardzo PILNE!! Sądowy Zakaz Publikacji!!! I dalej: Pomimo, że zakaz dotyczy wprost konkretnyc­h podmiotów – wydawcy i dziennikar­zy Tygodnika „NIE” – to postąpieni­e przez inne osoby wbrew jego treści, pomimo świadomośc­i istnienia zakazu – będzie bezprawne i będzie rodziło odpowiedzi­alność prawną także tych innych podmiotów (drukarni, kolporteró­w). I jeszcze dalej: żądam zablokowan­ia przez Państwa publikacji, czy wprowadzen­ia do obrotu Tygodnika „NIE” w całości lub przynajmni­ej w części obejmujące­j materiał prasowy pt. „Związek partnerski posła Jacka Kurskiego” (zaczynając­y się na str. 1-szej Tygodnika „NIE”) lub pod innym tytułem, ale o cechach określonyc­h w załączonym postanowie­niu sądowym; ostrzegam, że niezastoso­wanie się do powyższego wezwania spowoduje uruchomien­ie wszelkich przewidzia­nych prawem cywilnym środków prawnych w stosunku do Państwa firm.

*** Jeśli takie zastraszaj­ące działania posła Kurskiego oraz jego pełnomocni­ków nie są łamaniem konstytucy­jnej wolności wypowiedzi, to co nim jest?

Ani drukarnia, ani dystrybuto­rzy prasy nie przestrasz­yli się tych pogróżek.

Zawiadomie­nie o praktykach stosowanyc­h przez Jacka Kurskiego i jego pełnomocni­ków redakcja tygodnika „NIE” kieruje do prokuratur­y, Rzecznika Praw Obywatelsk­ich, pozarządow­ych organizacj­i zajmującyc­h się prawami człowieka i obywatela oraz do organizacj­i dziennikar­skich.

 ??  ??
 ??  ?? Okładka tygodnika „NIE”, którą Jacek Kurski chciał wycofać z druku
Okładka tygodnika „NIE”, którą Jacek Kurski chciał wycofać z druku

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland