Weźmy wreszcie rozwód
(...) Tym razem poszło o związki partnerskie i orientacje seksualne, ale przedtem było tyle innych spraw: in vitro, miejsce religii w państwie, finanse Kościoła, prawa człowieka, kobiet w szczególności. Wolność słowa. Podsłuchy. Torturowanie ludzi i zwierząt. Kwestie ochrony środowiska. Prywatyzacja i miejsce dla kapitału zagranicznego. Relacje z Niemcami, z Ukraińcami i Rosją. Nicea. Granice integracji... Wniosek narzuca się sam. Starczy tej agresji i głupoty. Skoro jesteśmy aż tak podzieleni, tak głęboko i w tak fundamentalnych kwestiach, że Polska nie może się przez to stać normalnym europejskim krajem, i skoro nie ma widoków, że ta sytuacja się zmieni w dającej się przewidzieć przyszłości, to na litość – rozdzielmy się wreszcie! Przestańmy się dręczyć, blokować się, wisieć sobie u gardeł, zamykać sobie nawzajem drogę do szczęścia. Stwórzmy państwo federacyjne, dwie dzielnice albo dwa stany Polski, które funkcjonowałyby przynajmniej częściowo odrębnie, według własnych systemów wartości. Nawet może być dwóch prezydentów i dwa rządy. Po kilku latach zobaczymy, która część będzie się rozwijała szybciej, sensowniej i gdzie – rzecz w ostatecznym rachunku najważniejsza – obywatele okażą się szczęśliwsi. Linia demarkacyjna jest oczywista, widać ją po każdych wyborach: południe i wschód kraju, mniej więcej wzdłuż Wisły (...).
MARIUSZ ZIOMECKI „Przekrój” nr 5/13 (4 II 2013)
Wybrał: B.W. nia. Gdyby jeszcze zdecydował się na zakup fortepianu dla wspaniałego XVIII-wiecznego Pałacu Mieroszewskich! Wtedy śliczna Joanna Łukasik mogłaby akompaniować altówce, solistom-śpiewakom, recytatorom, oraz wykonywać utwory solowe na instrumencie z prawdziwego zdarzenia, a nie na podłączonym do prądu elektrycznego surogacie.
Przed kilkunastu laty na będzińskim deptaku spotkałem niewidzianą od dawna sędziwą ciotkę Sobierajową. Sławuś! – wykrzyknęła na mój widok. Włóczysz się gdzieś po świecie, a ja już od dawna chciałam się ciebie o coś ważnego zapytać. Czy to prawda, co ludzie opowiadają, że syn tego piekarza Lustigera, tego Żyda, co miał piekarnię koło cmentarza, został w Paryżu kardynałem? –Tak, ciociu! To jest prawda – oświadczyłem odważnie. – W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen – przeżegnała się teatralnie starowina. – A czy wie o tym nasz Papież?
Niedawno ciotka po długim życiu zmarła. Pozostawiła córki, zięciów, wnuki i prawnuki. Często o niej myślę. Obserwując mentalne przemiany wśród moich ziomków, podejrzewam, że takich pytań potomkowie mojej ciotki zadawać już nie będą.