Bolszewicy w Warszawie
Rozdział 8
tej pory rozważaliśmy scenariusz optymistyczny. Moim zdaniem udział Polaków w niemieckiej „krucjacie przeciwko bolszewizmowi” przesądziłby o upadku Stalina. Co by się jednak stało, gdyby Rzeczpospolita przyjęła ofertę Hitlera, lecz wcale by to nie zmieniło biegu historii i razem z niemieckimi sojusznikami dostalibyśmy od Armii Czerwonej w skórę? To bardzo mało prawdopodobne, ale trzeba rozważyć i taki scenariusz.
Wypadki w takiej sytuacji potoczyłyby się mniej więcej tak jak w rzeczywistości. Jest wiosna 1941 roku, Niemcy z Polakami atakują Związek Sowiecki. Na początku wszystko idzie pięknie. Poddają nam się miliony czerwonoarmistów, ludność wita nas kwiatami, idziemy jak burza. Na skutek błędnych decyzji Hitlera docieramy jednak zbyt późno pod Moskwę. Grzęźniemy na zasypanych śniegiem bezkresnych rosyjskich równinach io polsko-niemieckim Blitzkriegu nie ma już mowy.
Na nic polskie czołgi, na nic polska kawaleria i dzielna piechota. Rozpoczyna się wyczerpująca, długotrwała kampania. Wojna trwa kilka lat i wreszcie w lutym 1943 roku nadchodzi decydujący moment.
Mimo ponawianych ataków skrwawione niemieckie i polskie dywizje załamują się pod Stalingradem. Wojska Osi zostają zamknięte w olbrzymim kotle i kapitulują. Feldmarszałek Friedrich Paulus i generał Franciszek Kleeberg dostają się do niewoli. Stalin triumfuje, następuje wielka sowiecka kontrofensywa.
Po tej spektakularnej porażce karta na froncie wschodnim się odwraca. Jest coraz gorzej. Sprzymierzeni zostają zepchnięci do defensywy i powoli cofają się pod naciskiem Armii Czerwonej. Wreszcie zimą roku 1944 sowieckie dywizje wdzierają się na terytorium Polski, tak jak było w rzeczywistości. Jedyna różnica polega na tym, że wkraczają do państwa już oficjalnie wrogiego, a nie na teren „sojusznika swoich sojuszników”.
Druga wojna światowa w końcu dotarłaby do terytorium Polski. Los mieszkańców Rzeczypospolitej byłby wtedy na pewno niewesoły. Można by się spodziewać sowieckich nalotów na polskie miasta, a Armia Czerwona i NKWD byłyby wobec polskiej ludności cywilnej jeszcze bardziej bezwzględne niż w rzeczywistości. Mogłoby dojść do masakr cywilów i masowego gwałcenia kobiet, od niemowląt po zgrzybiałe staruszki. Tak jak rzeczywiście działo się w Niemczech.
Byłby to rzecz jasna wielki dramat, ale sytuacja Polski wciąż byłaby o niebo lepsza niż w rzeczywistości. Druga wojna światowa dotarłaby bowiem do terytoriów II Rzeczypospolitej na początku 1944 roku. Po czterech latach walk. Ogromna różnica w porównaniu z prawdziwym przebiegiem wydarzeń w roku 1939, gdy pod okupacją znaleźliśmy się już miesiąc po rozpoczęciu działań wojennych.
uwaga na marginesie. W rzeczywistości wojska sowieckie przekroczyły polską granicę w pierwszych dniach 1944 roku. W naszym alternatywnym scenariuszu nastąpiłoby to zapewne kilka miesięcy później, ze względu na zażarty opór, który stawiałyby polskie wojska, aby nie dopuścić do swoich miast, do swoich córek i żon, bolszewików.
Tak późne wkroczenie okupanta na teren Rzeczypospolitej oznaczałoby, że Polacy uniknęliby koszmaru okupacji niemieckiej w latach 1939 – 1944 i sowieckiej w latach 1939 – 1941. Zamiast tego mielibyśmy tylko okupację sowiecką, która rozpoczęłaby się w 1944 roku.
Choć czerwonoarmiści po wkroczeniu w 1944 roku do otwarcie wrogiej Polski byliby wobec jej mieszkańców brutalniejsi, na pewno jednak nie wymordowaliby aż kilku milionów ludzi, czyli tylu, ilu zginęło w Polsce podczas pięcioletniej okupacji. Wiemy, że Armia Czerwona, wkroczywszy w 1944 roku na terytoria sprzymierzeńców Rzeszy – Rumunii, Węgier, Bułgarii czy Słowacji – była bardzo okrutna (co zresztą leżało w jej naturze), ale milionów ludzi nie wymordowała. Terror miał raczej charakter selektywny. Nie było tam o wiele gorzej niż w sprzymierzonej z aliantami Polsce.
Mało tego, spójrzmy na sowiecką okupację Niemiec. Po fali mordów i gwałtów dokonanych „z marszu” przez wkraczających czerwonoarmistów sytuacja szybko się tam ustabilizowała. Sowiety jakoś nie zaorały i nie utopiły w morzu krwi całego terytorium przyszłego NRD. Nie spaliły tamtejszych miast, nie wymordowały tamtejszych kobiet, dzieci i starców. Dlaczego więc miałyby okrutniej potraktować Polskę?
W Polsce po 1944 roku funkcjonariusze NKWD również zabijali cywilów (największą z ich zbrodni była tak zwana obława augustowska, w której zamordowali co najmniej 600 osób), rozbrajali ujawniające się przed nimi polskie wojsko (absurdalna Operacja „Burza”) i bydlęcymi wagonami wysyłali tysiące polskich obywateli na Syberię. Akowców, którzy stawali przed sowieckimi trybunałami, i tak oskarżano o to, że byli „faszystowskimi kolaborantami”. Za to też skazywały ich komunistyczne „sądy”, za to strzelano im w tył głowy lub wywożono na Kołymę.
Dla Stalina i jego kamratów różnica między żołnierzem Waffen SS a żołnierzem Armii Krajowej była niewielka. Obaj w oczach bolszewików byli „wrogami ludu” i „kontrrewolucjonistami”, których należało zniszczyć w imię walki klas. Pierwszy walczył w imię narodowego socjalizmu, który był systemem „wyzyskującym masy pracujące miast i wsi”, a drugi –w imię „pańskiej” Polski, która również „wyzyskiwała masy pracujące miast i wsi”.
Nie przypadkiem programowym oskarżeniem propagandy sowieckiej wobec polskiego państwa podziemnego było współdziałanie z Niemcami. Wiara w to, że Stalin – gdybyśmy bili się przeciwko niemu podczas drugiej wojny światowej u boku III Rzeszy – pogniewałby się na nas i wymordowałby nam pół narodu, jest więc nieco naiwna.
na ten temat dyskusjach często zetknąłem się z argumentem, że gdyby Polska razem z Niemcami dostała w skórę na froncie wschodnim, to zwycięska Wielka Trójka, kształtując nowy powojenny ład, potraktowałaby nas znacznie gorzej. Może i uratowalibyśmy kilka milionów mieszkańców, Warszawę, bezcenne zabytki i dzieła sztuki, ale co z tego, skoro za nasze złe zachowanie zostalibyśmy za karę wchłonięci przez Związek Sowiecki.
Profesor Ajnenkiel we wspomnianym wywiadzie z książki Co by było, gdyby… mówił, że Polska zostałaby zamieniona „w najlepszym przypadku w XX-wieczne Księstwo Warszawskie, jeśli nie po prostu w siedemnastą republikę zwycięskiej Rosji Sowieckiej. Przecież jako najwierniejszy aliant koalicji antyhitlerowskiej, walczący ofiarnie na wszystkich niemal frontach tej wojny, od jej pierwszego do ostatniego dnia, straciliśmy połowę naszego przedwojennego terytorium. Jaka więc byłaby cena naszej klęski jako sojusznika Hitlera?”.
Niestety, jest to argument całkowicie ahistoryczny, zwykły wymysł powtarzany jak mantra w celu obrony decyzji Józefa Becka z 1939 roku. Teza, że kilka milionów Polaków musiało zostać brutalnie wymordowanych, żeby PRL mógł dostać Wrocław i Szczecin, jest niepoważna. Nie ma potwierdzenia w żadnym materiale źródłowym. Prawda jest brutalna: gdybyśmy u boku Hitlera przerżnęli na Wschodzie, zostalibyśmy potraktowani tak samo, jak potraktowano nas w rzeczywistości. Czyli Stalin odebrałby nam nasze ziemie wschodnie, a następnie na reszcie naszych terytoriów utworzył satelickie państwo. Na poparcie tej tezy, w przeciwieństwie do wydumanej teorii o siedemnastej republice, można wysunąć solidne argumenty.
po drugiej wojnie światowej w Europie do terytorium sowieckiego bezpośrednio włączył wyłącznie te ziemie, które zajął sześć lat wcześniej w wyniku paktu Ribbentrop – Mołotow. A więc oprócz połowy Polski – państwa bałtyckie, część Rumunii i kawałek Finlandii. Na reszcie terytoriów, które dostały się pod sowiecką okupację w latach 1944 – 1945, utworzone zostały komunistyczne państwa satelickie kontrolowane przez Moskwę. Tak zwane demoludy.
Nie miejsce tu na rozważania, dlaczego Stalin podjął akurat taką, a nie inną decyzję. Tak po prostu było. I los ten spotkał państwa Europy Środkowo-Wschodniej niezależnie od tego, po czyjej stronie walczyły podczas drugiej wojny światowej. Gdyby Stalin rzeczywiście robił takie rozróżnienie i karał za sojusz z Hitlerem włączeniem do Sowietów, to mapa powojennej Europy wyglądałaby zupełnie inaczej niż w rzeczywistości.
Znalazłyby się w niej tylko dwa „demoludy” – PRL i Czeska Republika Socjalistyczna. W skład czerwonego imperium weszłyby zaś następujące nowe republiki: Słowacka Socjalistyczna Republika Sowiecka, Węgierska Socjalistyczna Republika Sowiecka, Rumuńska Socjalistyczna Republika Sowiecka, Bułgarska Socjalistyczna Republika Sowiecka oraz natural-