Remont bez końca
stego eksperymentu. Zatem wyposażony w pokaźną walizkę wysiadłem w niedzielny wieczór – jak państwo Kopiczyńscy – z pociągu gdańskiego na Centralnym i wyraźnie kulejąc (wg naprędce skleconej legendy skręciłem nogę na nartach) skierowałem się w stronę hali głównej. Rzeczywiście, początkowo nie było źle – ruchome schody wciągnęły mnie i torbę na pośredni poziom stacji. Biorę zakręt i… pierwszy klops: schody ruchome w kierunku hali głównej działają, ale tylko w jednym kierunku – odwrotnym. Biorę półobrót i kieruję się w stronę windy oznaczonej symbolem niepełnosprawnego pasażera. Zgodnie z wysłuchaną historią pary aktorów przycisk „winda” nie działa, ale po naciśnięciu umieszczonego obok guzika „rozmowa” słyszę tubalny głos: „Centrum bezpieczeństwa, słucham?”.
– Czy mogę skorzystać z windy? Nogę mam skręconą.
– Będzie pan musiał poczekać jakieś 15 minut, podejdzie patrol. – Sporo. Obiecuje pan, że nie dłużej? – Piętnaście minut, co najmniej – uściślił męski głos.
– A nie może pan tak po prostu zwolnić blokady, żebym sobie otworzył tę windę przyciskiem? – dopytuję.
– Ja nie jestem odpowiedzialny za otwieranie, do tego mają uprawnienia wyłącznie odpowiednie osoby – odparł tajemniczo głos. Już byłem skłonny poczekać kwadrans (lub więcej) na pomoc patrolu, ale nagle rozmowa zmieniła swój przebieg na mniej elegancki. Mężczyznę przy mikrofonie zastąpił inny, o mniej wyrafinowanych manierach i wyraźnym warszawskim akcencie: – Proszę pana, czy tam pani! Bez przesady, ładnie pan szedłeś pod te drzwi i pan odejdziesz od tych drzwi!
– Słucham? – zamurowało mnie, jak Andrzeja Kopiczyńskiego i jego żonę.
– Przed oczyma masz pan tabliczkę ładną, pięknie tam pisze. Pan przeczyta, co tam pisze i pan się uda zgodnie z tym zaleceniem!
Pozbierałem się i czytam do mikrofonu, że na tabliczce zapisano alternatywną propozycję skorzystania z ruchomych schodów, które – jak raz – nie działają, a on na to: – Jak nie? Na górę, no tak… nieczynne.
Chciałem zapytać, co mam zrobić, ale rodowity warszawiak już się rozłączył.
Chwilę później, gdy nacisnąłem guzik i przedstawiłem się jako dziennikarz, nagle porzucił „praski” akcent, zachowując jednak specyficzny tok rozumowania: – Z takimi bagażami i zwichniętą nogą nie ma windy, musi przejść na schody i zjechać.
– Schody są nieczynne – powtarzam, a mój rozmówca potrzebuje kilku sekund do namysłu: – Wszystko można zrobić. Ten pan był bardzo „chodliwy”, na chodzie był całkiem.
– Jak pan ocenia, czy ktoś jest „chodliwy” czy mniej „chodliwy”?
– Mam tu kamerę i widzę wszystko, co robicie.
– Nie wydaje się panu, że to kiepski system?
– Nie, wystarczy.
Z wyposażonym w kamerę i mikrofon pracownikiem Dworca Centralnego nie zgadza się – o dziwo – nowa rzecznik PKP Katarzyna Mazurkiewicz: – Problem ruchomych schodów to dla nas priorytet – informuje, zapominając chyba, że kompleksowy remont stacji skończył się ledwie pół roku temu. – W tym roku będziemy wymieniać dziesięć ciągów ruchomych schodów, a przy współpracy fundacji zajmującej się osobami niepełnosprawnymi wybierzemy najlepsze dla takich pasażerów rozwiązania na całym dworcu. Teraz dworzec nie jest przystosowany do tego, żeby osoby takie komfortowo mogły się tam przemieszczać – wyznaje otwarcie.
Mówię, że przecież jest winda i tabliczka, że pracownik otworzy i pomoże, ale pani rzecznik ponownie zmierza w stronę rozwiązań kosztownych i radykalnych: – Wymianą windy też w tym roku będziemy się zajmować.
– Naprawdę trzeba zmieniać windę,
Autor jest reporterem w „Uwaga!” telewizji TVN. żeby pasażer mógł ją otworzyć i wsiąść do środka? Ona działa – nie ustępuję.
– Będziemy podejmować działania, wymieniać ciągi komunikacyjne, ruchome schody i windy, będą platformy dla niepełnosprawnych – pani rzecznik kreśli coraz szersze plany, ale pytanie, ile trzeba planów i narad, żeby uruchomić podróżnym przycisk wzywający windę, sprowadza ją na ziemię: – Postaramy się, żeby osoba obsługująca tę windę pojawiła się tam w najbliższym czasie.
Na ekranie inżynier Karwowski oprowadza filmową rodzinę po świeżo oddanym do użytku dworcu: – Wprawdzie to nie nasze przedsiębiorstwo robiło ten wystrój, ale widać tę walkę o jakość, nie? – dopytuje podekscytowany. Nagle na drodze staje mu Kobieta Pracująca w eleganckim uniformie: – Nadinspektor schodów ruchomych na Dworcu Warszawa Centralna – przedstawia się Karwowskim. – Schody ruchome coraz szerszym frontem wkraczają w nasze życie, a korzysta z nich niekiedy element zupełnie surowy, nieprzygotowany – uzasadnia potrzebę swojego istnienia.
Filmowy „40-latek” czterdzieści lat później mówi krótko: – Jest tam zimno i nieprzyjaźnie, nie lubię już tego dworca.
programie