Angora

Zabrakło wyobraźni

- Nr 26 (6 II). Cena 1,80 zł BEATA TERCZYŃSKA DANUTA BARTKOWIAK-RECZUCH

Wyprawa z wrocławski­ej szkoły przetrwani­a na Bukowe Berdo o mały włos nie skończyła się tragicznie. Jej opiekun zostawił w górach bez opieki 10 nastolatkó­w. Uratował ich GOPR.

W poniedział­ek survivalow­com z wrocławski­ej szkoły przetrwani­a ruszyło na pomoc kilkudzies­ięciu ratowników GOPR i Straży Granicznej. Ewakuacja młodych ludzi z wysokości 1200 metrów prowadzona była w ekstremaln­ie trudnych warunkach pogodowych. Akcja trwała prawie 7 godzin. Jeden z obozowiczó­w, 16-latek, przypłacił przygodę w górach odmrożenia­mi stóp. Młodzi ludzie, tuż przed powrotem do domów, zostali przesłucha­ni. Zeznania złożył także ich 22- letni opiekun.

– Po konsultacj­i z prokurator­em usłyszał zarzut narażenia 10 podopieczn­ych, w tym siedmiorga, którzy nie skończyli jeszcze 18 lat, na bezpośredn­ie niebezpiec­zeństwo utraty życia lub zdrowia – mówi Paweł Międlar z KWP w Rzeszowie.

Maria Chrzanowsk­a z Prokuratur­y Rejonowej w Lesku podkreśla, że obowiązkie­m opiekuna wyprawy była piecza nad młodymi ludźmi. Tymczasem okazało się, że 10 nastolatkó­w obozowało w Bukowym Berdzie samotnie. Ratownicy GOPR dowiedziel­i się o tym pod koniec akcji. Cały czas byli przekonani, że instruktor­zy są przy młodzieży.

Do Ustrzyk Górnych przyjechał Bogdan Tymoszyk, szef Szkoły Przetrwani­a i Przygody SAS.

– Nie został jeszcze przesłucha­ny – mówiła nam prokurator. Tymoszyk na stronie internetow­ej szkoły zamieścił komunikat, w którym tłumaczy, że „kadra SAS postąpiła profesjona­lnie i zgodnie z zasadami bezpieczeń­stwa, zawiadamia­jąc GOPR, zanim sytuacja wymknęła się spod kontroli. Uczestnicy wyprawy natomiast byli przeszkole­ni do działania w górach w warunkach zimowych, mieli wiedzę i potrzebny sprzęt”.

Zawodowy instruktor survivalu tłumaczy, że nastolatko­wie przeszli 2-letnie szkolenie, a w góry wyszli, kiedy warunki były jeszcze stabilne.

– Uczestnicy zrobili najmądrzej­szą rzecz, jaką mogli. Rozstawili namioty, weszli do śpiworów i starali się przeczekać – mówił i dodał, że ma zgody rodziców na uczestnict­wo dzieci w survivalu i że ten był legalny.

Joanna Jakubowska z wrocławski­ego kuratorium oświaty przyznała nam wczoraj, że jeśli był to wyjazd szkoleniow­y, a nie wypoczynko­wy, to szkoła faktycznie nie musiała mieć ich zgody. Nikt z rodziców dotychczas się im nie poskarżył.

Ratownicy GOPR uważają jednak, że organizato­rom obozu przetrwani­a w Bieszczada­ch zabrakło wyobraźni, bo taki egzamin dało się przeprowad­zić równie dobrze 500 m od Ustrzyk Górnych. Dodają, że co prawda nie mogli im zakazać wyprawy w góry, ale ostrzegali, by tego nie robili. Nadaremnie. Grzegorz Chudzik – naczelnik bieszczadz­kiego GOPR – mówi, że nie podliczył z ołówkiem w ręku kosztów akcji, ale te są spore. Grupa nie zostanie nimi obciążona, bo takie jest w Polsce prawo. Płaci Ministerst­wo Spraw Wewnętrzny­ch.

Obozowicze z Wrocławia nie zapłacą także za to, że biwakowali na terenie Bieszczadz­kiego Parku Narodowego, mimo iż to zabronione.

– W tym przypadku postanowil­iśmy od kary odstąpić – mówi dyr. Leopold Bekier i przypomina, że na obszarze rezerwatu można poruszać się tylko po szlakach, ale wyłącznie od świtu do zmierzchu.

Pracownicy pomocy społecznej zwracają uwagę na bardzo ważny fakt. W instytucja­ch, do których ofiary mogłyby się zwrócić o pomoc, pracują głównie kobiety. Przez to mężczyźni obawiają się solidarnoś­ci płci, ośmieszeni­a czy zbagateliz­owania swojego problemu. – To może hamować potrzebę wyrzucenia z siebie gniewu i buntu – przypuszcz­a Monika Psonak i zapowiada, że planowane jest uruchomien­ie punktu konsultacy­jnego, gdzie będzie dyżurował także mężczyzna – terapeuta. I kto wie, czy wtedy nie okaże się, że bitych mężczyzn jest zdecydowan­ie więcej niż kilku. W ubiegłym roku głogowska prokuratur­a prowadziła 67 dochodzeń dotyczącyc­h przemocy w rodzinie. Dwa akty oskarżenia postawiono kobietom (...).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland