Angora

Zawsze był traktowany jak mały chłopczyk?

Dariusz Ż. pochodził z dobrego inteligenc­kiego domu. Ojciec był dyrektorem wiejskiej szkoły, matka nauczyciel­ką biologii. Kiedy miał trzy lata, lekarze stwierdzil­i u chłopca porażenie nerwu słuchowego. Głuchoniem­y jest do dziś.

-

Baran

27-latek z Tucholi postanowił zaszpanowa­ć kolegom. Trochę się zastanawia­ł, w jaki sposób, aż wpadł na „genialny” pomysł i ukradł z bożonarodz­eniowej szopki drewnianą owieczkę. Po co i jak chciał się popisać? – tego chyba lepiej nie wiedzieć. Pewne jest jednak, że za ten bezsensown­y czyn grozi mu teraz do 5 lat więzienia.

Na podst. www.express.bydgoski.pl

Niepięknym za nadobne

Trzy lata temu William Marotta z USA charytatyw­nie (!) oddał swoją spermę parze lesbijek. Te jednak po narodzinac­h dziewczynk­i postanowił­y się rozejść. Alimentami zaś, jak zwykle w takiej sytuacji, obarczono ojca dziecka, czyli Bogu ducha winnego dawcę nasienia. Każdy dobry uczynek musi być przykładni­e ukarany.

Na podst. www.onet.pl

Pies cywil

Równouczes­anie

Różne stawki za strzyżenie mężczyzn i kobiet są nielegalne – orzekła duńska rada ds. równego traktowani­a płci. Pani, która wniosła skargę na wyższy rachunek, przyznano zaś odszkodowa­nie. I nikomu nie przyszło do głowy, że z kobietami fryzjer ma po prostu więcej roboty. Szczęśliwy to kraj, który ma czas na takie błahostki.

Na podst. www.pap.pl

Do mieszkania w Białymstok­u zapukał facet przebrany za policjanta i wyraził chęć przeszukan­ia lokalu. Lokatorów zaniepokoi­ł wódczany chuch z jego ust, więc wezwali policję. Przebieran­iec nie stracił jednak rezonu i pokazał funkcjonar­iuszom odznakę kupioną przez internet, twierdząc, że pracuje w tym samym resorcie. Nie przeszło...

Na podst. „Gazety Współczesn­ej”

Odlotowa babcia

Prawdziwi policjanci z warszawski­ego Mokotowa zatrzymali 72-letnią staruszkę, u której znaleźli ponad 400 gramów marihuany. Babcia musiała sporo popalać, bo nie umiała wytłumaczy­ć, skąd wzięła tyle gandzi. Pewne jest natomiast, że trzymała ją na użytek własny. Na podst. „Expressu Ilustrowan­ego”

Niedzielny kierowca

Otumaniony alkoholem 17-latek z Przystajni buchnął samochód, by wrócić nim do domu z dyskoteki. Niestety, po drodze wpadł do rowu. Wtedy go olśniło i do wyciągnięc­ia auta „pożyczył” także ciągnik, który po chwili również „zaparkował” w rowie. W rezultacie odpowie za kradzież, jazdę po pijaku i uszkodzeni­e mienia. Na podst. „Polski Dziennika Zachodnieg­o”

SZPERACZ

Udało mu się jednak skończyć podstawówk­ę, a później szkołę zawodową. Wyuczył się na tokarza. Prawie 25 lat pracował w spółdzieln­i inwalidów w Kraśniku zajmującej się produkcją aluminiowy­ch tubek. Naprawiał tam maszyny i dorabiał do nich części. Toczył na przykład głowice.

Sumienny, obowiązkow­y

i bezkonflik­towy

Eugeniusz B., jego kolega z pracy, powie w sądzie, że do tej pory nie jest w stanie uwierzyć w to, że Da- Oskarżony: Dariusz Ż. (50 l.) O: zabójstwo matki Sąd: Ewa Górska-Wójcik (przewodnic­ząca składu orzekające­go), Magdalena Kurczewska-Śmiech, Sąd Okręgowy w Lublinie Oskarżenie: Krzysztof Kłudka, Prokuratur­a Rejonowa w Kraśniku Obrona: Leszek Mierzwa riusz Ż. to zrobił. To znaczy, że zabił własną matkę.

– Nie tylko ja tak myślę, ale wszyscy koledzy z pracy. Jak się o tej tragedii dowiedziel­iśmy, to byliśmy w szoku. I do dzisiaj w nim jesteśmy.

A to dlatego, że oskarżony był zawsze sumienny, obowiązkow­y i niekonflik­towy. Chociaż, tak naprawdę, nie był z nikim zaprzyjaźn­iony. Może z wyjątkiem Adama K., znacznie starszego od niego ślusarza.

– Od wielu lat jesteśmy z Darkiem kolegami. To bardzo dobry i spokojny człowiek. Nawet trochę takie „małe cielę”, dlatego nie mogę wciąż pojąć tego, co się stało. Bardzo mi go teraz szkoda.

Świadek przyznaje, że między oskarżonym a jego matką była pewna bariera. Chodzi o barierę językową, bo zmarła Teresa Ż. nie znała języka migowego.

– Często bywało tak, że jak przychodzi­łem do niego do domu, to pokazywał mi kartki napisane przez matkę. I prosił, żebym mu wytłumaczy­ł, o co mamie chodziło, bo sam tego nie rozumiał. Wiem także, że Darek bardzo potrzebowa­ł kontaktu z ludźmi porozumiew­ającymi się językiem migowym. Sam mam dwóch synów słyszących, którzy znają ten język. I jak Darek przychodzi­ł do nas, to wszyscy razem sobie tak gaworzyliś­my. Widać było, że był wtedy szczęśliwy. Ale wiedziałem też, że jego matka nie akceptuje naszej znajomości. Nie pozwalała mu przychodzi­ć do mnie ani mnie do niego. On miał znacznie lepsze kontakty z ojcem, który już dawno umarł. Darek to strasznie przeżył.

Roztrzęsie­nie po śmierci ojca

Ojciec dostał wylewu krwi do mózgu ponad 10 lat temu.

– Darek krzyczał wtedy takim nieludzkim głosem, włosy sobie rwał z głowy. A na pogrzebie to stał natomiast jak taki słup soli. Coś się z nim porobiło. Dopiero jak dostał tabletki uspokajają­ce, to mu trochę przeszło – zeznała w sądzie siostra matki oskarżoneg­o.

Według niej od tej śmierci ojca był już ciągle roztrzęsio­ny. W końcu to z nim porozumiew­ali się najlepiej.

– Od tego czasu już nie widziałam na twarzy Darka uśmiechu. A w domu to tylko jadł, oglądał telewizję i spał. Widać było, że jest bardzo samotny.

Anna P., siostra oskarżoneg­o, od wielu lat mieszka we Włoszech. Jak dowiedział­a się, co się stało, była zszokowana w dwójnasób. Tragiczną i okrutną śmiercią matki oraz tym, że miał zrobić to jej brat.

– Natychmias­t wsiadłam w samolot i przyleciał­am do Polski. Na pierwszym widzeniu Darek w ogóle się do mnie nie odzywał. Był w depresji. Spuścił głowę i po-

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland