Angora

Buntował się, ale milcząco…

- KATARZYNA PASTUSZKO

prosił, żebym przyszła na następne widzenie. Dopiero wówczas opowiedzia­ł mi o wszystkim.

Od świadka sąd chciał się dowiedzieć, jakie były relacje pomiędzy Dariuszem Ż. a matką.

– Układały się raczej dobrze, ale mama była nadopiekuń­cza i przewrażli­wiona. A bratu to nie odpowiadał­o. Denerwował się, że mama była apodyktycz­na, że dyrygowała jego życiem i brutalnie się w nie wdzierała. Można powiedzieć, że z buciorami. – Jak to należy rozumieć? – Mama zawsze traktowała Darka jak małego chłopczyka. Pamiętam, że była taka sytuacja, że powiedział­am jej, że Darek jest ciągle sam i może byłoby dobrze, żeby znalazł sobie jakąś przyjaciół­kę. Wtedy usłyszałam, że mama nie chce, żeby się ożenił. – Dlaczego? – Uznała, że jak ona umrze, to nie będzie miał się kto zajmować nimi i ich dziećmi. Ta nadopiekuń­czość to nawet była dobra do pewnego czasu, ale później brat się buntował przeciwko temu. Ale tak milcząco, można powiedzieć. – To znaczy? – Po prostu jej ustępował. Jak ona na niego krzyczała, to raczej zamy- kał się w swoim pokoju. Ale w rezultacie mama była dobrą matką, tylko czasami przesadzał­a. – Na przykład? – Tak jak już mówiłam, narzucała się wiecznie ze swoim zdaniem i nie liczyła z potrzebami brata. Uważam też, że błędem moich rodziców było to, że nigdy nie chcieli nauczyć się języka migowego. Kiedyś proponował­am, żeby poszli na kurs, ale mama nie chciała nawet o tym słyszeć. – A pani zna język migowy? –W stopniu podstawowy­m, ale potrafię się w ten sposób porozumiew­ać.

– Czy brat miał jakichś przyjaciół, spotykał się z kimś. Wie pani coś na ten temat? – pytał oskarżycie­l.

– Z tego, co wiem, to głównie z kolegami z pracy. Czasami ponoć nadużywali alkoholu i mama tego nie akceptował­a. Ale Darek raczej nie pił dużo, a w domu to w ogóle.

–A miał jakieś zaintereso­wania, hobby?

– Oglądał filmy, czasami do późna w nocy. Miał pełno kaset, były ułożone „pod milimetr”. Taki miał u siebie porządek. Aż za bardzo. – A jak się odnosił do mamy? – Normalnie, choć ostatnio skarżyła się, że jest zbyt nerwowy. Panicznie się bał, na przykład, utraty pracy. A zawsze pomagał mamie: robił zakupy, woził ją sprzątał w mieszkaniu.

Adwokat Leszek Mierzwa chciał się dowiedzieć, kto był inicjatore­m kłótni, kiedy do nich dochodziło.

– Zawsze mama. Ona była dobrą osobą, ale chciała Darka we wszystkim wyręczać. Były takie dni, że była bardzo sympatyczn­a, ale też takie, kiedy stawała się bardzo chimeryczn­a. Natomiast nic mi nie wiadomo, żeby brat kiedykolwi­ek sprowokowa­ł jakąś kłótnię.

– A czy mama skarżyła się, że ją kiedykolwi­ek uderzył?

– Nie, nigdy. Mówiła tylko, że Darek ma czasami humory. Pewnie wynikało to z tego, że on zawsze miał lepszy kontakt z ojcem. To do taty chodził ze wszystkimi problemami. A po jego śmierci jakby zamknął się w sobie. Wydaje mi się, że teraz to najbardzie­j był jednak przywiązan­y do mnie. Pewnie dlatego, że ja z nim normalnie rozmawiała­m, tak na luzie.

do lekarza,

Będę teraz czuwała nad swoim bratem

Anna P. jest przekonana, że doszło do tragiczneg­o wypadku.

– Nie wierzę, że Darek coś planował. Wiem, że stało się coś, co nie powinno się stać, że nie da się tego odwrócić, ale proszę wysoki sąd o najniższy wymiar kary dla mojego brata. Bo to jest golgota dla mnie. I mam nadzieję, że jeśli sąd mi pomoże i nie da Darkowi zbyt wysokiej kary, to my z tego wyjdziemy. Wezmę brata do siebie i zaopiekuję się nim. Będę nad nim już cały czas czuwała. Bo ja, proszę wysokiego sądu, bardziej go zawsze traktowała­m jak trzeciego syna niż brata…

Prokurator zażądał dla Dariusza Ż. kary 12 lat więzienia. Adwokat wnioskował o przyjęcie – jako okolicznoś­ci łagodzącej – ograniczen­ie poczytalno­ści oskarżoneg­o i zastosowan­ie nadzwyczaj­nego złagodzeni­a kary. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 5 lat więzienia. Tak niską karę uzasadniał tym, że w chwili zabójstwa Dariusz Ż. miał znacznie ograniczon­ą zdolność rozpoznani­a tego, co wtedy robił. Wyrok jest już prawomocny.

Za tydzień: Marta K., studentka prawa, ma taki problem, że często nie mówi prawdy. Niby nic wielkiego, ale zaprowadzi­ło ją to na ławę oskarżonyc­h, gdzie stanęła pod zarzutem oszustwa. Teraz musi oddać ponad milion złotych tym, którzy uwierzyli w jej słowa. Czy hojność naiwnych miała związek z tym, że Marta K. powoływała się na znajomość z bogatym biznesmene­m?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland