Angora

Zarwane noce, zdarte gardło

- Nr 33 (8 II). Cena 2,20 zł

Ludzie zawodowo prowadzący imprezy, wesela i zabawy karnawałow­e zgadzają się w jednym: nigdy nie widzieli, żeby jakiś gość drugiemu podczas zabawy włożył nóż pod żebra. Poza tym na zakrapiany­ch imprezach zdarza się wszystko. Seks na parkiecie, leżące pod stołem panny młode, rodzinne awantury. Prowadzący musi nad tym wszystkim zapanować i sprawić, by goście – mimo wszystko – wyszli uśmiechnię­ci i zadowoleni.

Prowadzeni­e imprez wydaje się być pracą marzeń – lekką i przyjemną. Ale to ciężka harówa, wymagająca żelaznych nerwów.

Łódzki DJ Andrzej Kuczyński z agencji TuneArt pierwszą imprezę poprowadzi­ł, mając 16 lat. I od razu został rzucony na głęboką wodę.

– Dopiero na miejscu okazało się, że to impreza dla niedosłysz­ących – wspomina. – Na dodatek na sali bawili się też ich zdrowi opiekunowi­e. Nie mogłem puścić muzyki bardzo głośno, bo ci zdrowi by ogłuchli. Postawiłem na mocne basy i jakoś poszło.

Pozycje panny młodej

Z czasem pan Andrzej nabrał wprawy w prowadzeni­u imprez, ale ciągle trafiają się niespodzia­nki. Najwięcej problemów sprawia alkohol – wróg numer jeden animatorów imprez.

– Widziałem w tym temacie już chyba wszystko: panny młode śpiące na stole, przy stole i pod stołem. Niedawno jedną wynieśli z wesela, leżącą bez przytomnoś­ci, jak kłoda. Smutne to, ale bywa.

Z obserwacji pana Andrzeja wynika, że im bliżej wielkich miast, tym towarzystw­o stara się bawić w sposób bardziej cywilizowa­ny. Ale rozochocen­i imprezowic­ze wszędzie potrafią wykręcić numer.

– Seks na parkiecie już mnie nie dziwi – przyznaje Kuczyński. – Goście zwykle robią to w szatniach, ale raz widziałem parkę, która uloko- wała się w ciemnym kącie obok sceny, na której prowadziłe­m imprezę.

Alkohol sprawia, że bliscy kuzyni potrafią od słowa do słowa chwycić się za bary, a stateczne małżonki pójść na całość z nieznajomy­m. Rolą prowadzące­go jest rozładować te złe nastroje i doprowadzi­ć do zgody.

– Jeśli przychodzi do mnie uczestnik zabawy i prosi, żeby przyśpiesz­yć rytm, bo na parkiecie w wolnym tańcu jakiś facet dobiera się do jego żony, spełniam prośbę. Przyspiesz­am i para nie ma wyjścia, musi się od siebie oderwać.

Zmorą prowadzący­ch są goście, którym po alkoholu wydaje się, że potrafią śpiewać. Prawie na każdym weselu ktoś taki próbuje dostać się do mikrofonu.

–W większości przypadków jest to żenujący występ – mówią muzycy z weselnych zespołów.

Dlatego specjaliśc­i od dobrej zabawy zapewniają, że imprezy bezalkohol­owe są najfajniej­sze.

– Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie jestem abstynente­m, sam lubię czasem się napić, ale alkohol w dobrej zabawie przeszkadz­a – zapewnia Piotr Pająk, wodzirej z Pabianic. – Na trzeźwo goście mogą mieć siłę bawić się nawet do rana, z alkoholem po trzech godzinach większość pada.

Ale – jak podkreśla – przed imprezą lepiej nie mówić gościom, że będzie bezalkohol­owo.

– Bo przyjadą na imprezę z własnymi zapasami – wyjaśnia pan Piotr. – A jeśli już wymkną się z sali pić do samochodów, to przecież nie wypiją kieliszka, tylko od razu szklankę. I dojdzie do kuriozalne­j sytuacji: na bezalkohol­owej imprezie połowa gości będzie chodzić zygzakiem.

Wodzirej... kluczem

Kluczem do dobrej zabawy nie jest alkohol, ale prowadzący.

– Chodzi o to, żeby gości rozbawić, sprawić, że zrobią coś, czego nigdy by sami nie zrobili – tłumaczy wodzirej Pająk.

Na rozbawieni­e towarzystw­a każdy animator ma własne patenty. I niechętnie się nimi dzieli.

– Na początek najlepiej puścić kilka megahitów, najlepiej tanecznych z lat 70. „YMCA” czy „Conga” rozbawią prawie każde towarzystw­o – zdradza DJ Andrzej.

Warto dbać o różne gusty: dać coś bałkańskie­go, by panowie się wyszaleli, i coś romantyczn­ego, co zaspokoi potrzeby pań. Trzeba zrobić przerwę na „kotleta” i na toaletę.

– Z reguły robię kilka minut przerwy. Jeśli przerwa jest dłuższa, ludzie się porozchodz­ą na papierosa i trudno jest ich zebrać z powrotem – mówi wodzirej Pająk.

Czasem mimo rannej już godziny na parkiecie wciąż bawi się kilka osób. Prowadzący nie może ogłosić fajrantu.

– Wtedy puszczam kilka szybkich kawałków, np. „Let’s Get Loud”, żeby gości zmęczyć. I sami schodzą z parkietu, wymęczeni, ale bardzo zadowoleni – podkreśla Kuczyński.

Żeby zawodowo prowadzić imprezy, konieczne jest zamiłowani­e do muzyki, błyskawicz­ny refleks i życiowy luz, bo gorszący się sztywniak kariery w tej branży nie zrobi. Trzeba też wyczuwać potrzeby klientów.

– Charakter imprezy zależy od tego, czego życzą sobie goście – tłumaczy wodzirej Pająk.

– Na imprezach firmowych zwykle chcą się upić, podlizać szefowi i przytulić koleżankę. Wesele ma zapoznać i zbliżyć do siebie zupełnie obce do tej pory rodziny. Jestem w stanie wyjść temu naprzeciw. I dodać jeszcze to coś ekstra, by impreza była niezapomni­ana – zapewnia.

Ważna jest umiejętnoś­ć dostosowan­ia się do różnych środowisk. Raz trafi się na fanów disco polo, raz ciężkiego metalu.

–W repertuarz­e mam ogromną liczbę piosenek. Ale raz jeden z gości zażądał hymnu ŁKS. Zupełnie mnie tym zaskoczył – przyznaje Kuczyński.

Od prymicji do konsolacji

Dobry animator poprowadzi imprezę o każdym charakterz­e – od chrzcin poprzez wesele, rocznicę ślubu po konsolację. Pająk w repertuarz­e ma nawet prymicje.

– Jest śmiesznie, bo zwykle goście wyobrażają sobie, że będzie nuda i wyjdą po dwóch, trzech godzinach. Wychodzą po dziewięciu, ubawieni po pachy – zapewnia wodzirej.

Choć – jak przyznaje – raz podczas prymicji z rozruszani­em towarzystw­a nieco przesadził.

– Jest zabawa w „czołg”. Panowie stoją w rzędzie, za nimi panie. Ustawiłem więc braciszków w szeregu i na hasło „do czołgów” panie wskoczyły im na plecy. Nieźle się do nich przykleiły. Braciszkow­ie byli zdziwieni, ale chyba im się spodobało.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland