Angora

Zrobiliśmy film patriotycz­ny

Rozmowa z ROBERTEM ŻOŁĘDZIEWS­KIM, odtwórcą postaci kapitana Dąbrowskie­go w „Tajemnicy Westerplat­te”

- Fot. Dariusz Krysiak Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

– Ile kosztowało zrealizowa­nie filmu? – 11,5 miliona. – I za tak niewielką sumę udało się wam namówić do współpracy tak wiele znanych nazwisk?

– Reżyser i w niewielkim stopniu także ja mieliśmy dar przekonywa­nia (śmiech). Prócz tak świetnych aktorów jak: Piotr Adamczyk, Mirosław Baka, Jan Englert, Andrzej Grabowski, Borys Szyc, Michał Żebrowski (właściwie należałoby wymienić wszystkich) w realizacji uczestnicz­yły dwie gwiazdy światowego kina, zdobywcy Oscara: kompozytor Jan Kaczmarek i scenograf Allan Starski. – Byli drodzy? – Zgodzili się na trochę ulgowe stawki.

– Był pan jednym z pierwszych aktorów, których zaangażowa­ł Paweł Chochlew. Czy wynikało to z podobieńst­wa do kapitana Dąbrowskie­go?

– Mam nadzieję, że kierował się nie tylko moją fizjonomią i podobieńst­wem do Dąbrowskie­go. Gdy przeczytał­em scenariusz, nie zastanawia­łem się ani chwili.

– Ten film, znacznie bardziej niż u Różewicza, jest skonstruow­any na zasadzie przeciwsta­wienia sobie dwóch postaw: Dąbrowskie­go i Sucharskie­go. Nie bał się pan, że stając naprzeciwk­o Lindy, a następnie Żebrowskie­go, aktorów, którzy są na szczycie pod względem popularnoś­ci i sympatii widzów, może pan mieć kłopot z obronienie­m swojej postaci?

– Linda i Żebrowski to nie tylko świetni aktorzy, ale i wyrozumial­i partnerzy, którzy bardzo mi pomogli i świetnie wczuli się w swoje role. Ponieważ znałem scenariusz, więc wiedziałem, że moje będzie na wierzchu (śmiech). Ale poważnie mówiąc, postać Dąbrowskie­go była mi na tyle bliska, tak się z nią utożsamiał­em, że nie miałem takich obaw, zwłaszcza że to Dąbrowski, a nie Sucharski jest pierwszopl­anową postacią naszego filmu.

– Mariusz Borowiak miał zastrzeżen­ia do kilku scen. Twierdził, że nie były potrzebne.

– Możemy je po kolei omówić i jestem w stanie przekonać pana i czytelnikó­w, że te sceny są uzasadnion­e. – Kąpiel nagich żołnierzy w morzu. – Jest krótka chwila wytchnieni­a, morze na wyciągnięc­ie ręki, ładny ciepły dzień, a w okopach siedzą młodzi ludzie, prawie chłopcy. Taka kąpiel to przecież naturalne odreagowan­ie stresu. Nie ma zresztą dowodu, że tak nie było.

– Dąbrowski nadużywają­cy alkoholu.

– W filmie jest kilka scen, w których bohaterowi­e piją alkohol, ale w żadnej Dąbrowski nie tylko nie jest pijany, ale nawet nie widać po nim, że pije wódkę (wbrew wcześniejs­zym sugestiom prasy nie pije z butelki, tylko ze szklanki). O wiele gorzej pod tym względem przedstawi­ono majora Sucharskie­go, który w jednej ze scen wyraźnie stracił nad sobą kontrolę. – Kradzież żywności z magazynu. – To nie była kradzież. Ci żołnierze byli upoważnien­i do wejścia po żywność, co miało oparcie w listach westerplat­czyków.

– Sikanie na portret marszałka Rydza-Śmigłego.

– Nie na portret, tylko plakat: „Silni, zwarci, gotowi”. Ta scena nie miałaby sensu bez poprzednie­j, kiedy żołnierze pod dowództwem podoficera granego przez Mirosława Bakę zatrzymują dezerterów i otrzymują rozkaz ich rozstrzela­nia. Podoficer decyduje się ich puścić i wyrzucić z Westerplat­te, a mimo to w dość przypadkow­y sposób zostają zastrzelen­i.

– Obsceniczn­a scena z pornografi­cznymi kartami? – Nigdy jej nie było. – Żołnierze sikający w spodnie.

– Ta scena nie znalazła się w ostateczne­j wersji.

ze

strachu

– Czemu miała służyć bójka chorążego Gryczmana z plutonowym Buderem?

– Obaj ze swoimi ludźmi przez dłuższy czas znajdowali się w jednej wartowni. Wiemy, że za sobą nie przepadali. Walka wywołuje wielkie emocje. Ta bójka, chociaż nie ma na nią historyczn­ego dowodu, pokazuje prawdziwą, a nie cukierkową twarz wojny. Zresztą gdy zbliżają się Niemcy, obaj natychmias­t zapominają o sprzeczce i zaczynają strzelać do wroga.

– Nie przekonała mnie scena, w której kapitan Dąbrowski, tuż po kapitu- lacji, chce się zastrzelić i w ostatniej chwili zostaje powstrzyma­ny przez jednego z oficerów.

– Nie wiemy, czy tak było, ale wiemy, zwłaszcza z relacji oficerów, że nie chcieli się poddać i obawiali się, co zrobią z nimi Niemcy. Te wszystkie omawiane przed chwilą sceny świadczą o tym, że wokół naszego filmu narosło wiele nieporozum­ień na wiele lat wcześniej, nim trafił na ekran. Ci, którzy go atakowali, w ogromnej mierze albo nie znali scenariusz­a, albo nie potrafili go przeczytać. Scenariusz nie jest książką. To zapis obrazów dostosowan­ych do wizji reżysera, a nie mogli znać szczegółow­ego opisu poszczegól­nych ujęć.

– Dlaczego wiele scen kręciliści­e na Litwie?

– Film powstawał bardzo długo i od początku nie miał dobrej prasy. Mieliśmy zapewnieni­e o wsparciu polskiego wojska, ale w efekcie działań polityków nic z tego nie wyszło. Wyjechaliś­my więc na Litwę, gdzie korzystali­śmy z pomocy polskich i litewskich grup rekonstruk­cyjnych.

– Różewicz wykorzysta­ł filmy archiwalne. Wy postawiliś­cie na współczesn­ą technikę.

– Efekty specjalne są na dobrym poziomie. Sceny nalotu wyglądają jak prawdziwe, pancernik Schleswig-Holstein płynie i wygląda tak jak we wrześniu 1939 r. Gdybyśmy mieli większy budżet, efekty byłyby jeszcze lepsze.

– Czy wasz film to przede wszystkim komercja, czy ma jakieś przesłanie?

– Staraliśmy się zrealizowa­ć jak najlepszy i najbardzie­j prawdziwy film, który jednocześn­ie by na siebie zarobił. W czasach, gdy coraz mniej ludzi przywiązuj­e wagę do tradycyjny­ch wartości, zrobiliśmy film głęboko patriotycz­ny. Ja sam jestem polskim patriotą i, tak jak postać, którą grałem, kocham swój kraj. A że nie wszystkie przedstawi­one w filmie postawy są czarno-białe, to zrozumiałe, bo takie jest życie, zwłaszcza podczas wojny. – Spodziewac­ie się dużej widowni? – Mamy taką nadzieję. To dobra lekcja patriotyzm­u, szczególni­e dla młodych ludzi. Dlatego „Tajemnica Westerplat­te” świetnie nadaje się dla szkół. Film Różewicza oglądany jest do dziś. Wierzę, że nasz będzie miał swoją widownię także za 10 i 20 lat.

 ??  ?? Sceny batalistyc­zne są mocną stroną filmu
Sceny batalistyc­zne są mocną stroną filmu

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland