Angora

Nie oszczędzać na edukacji

-

Chciałbym się odnieść do artykułu „Uczelnie polskie – naga, smutna prawda” ( ANGORA nr 3) pana doktora Wojciecha Krysztofia­ka. Opisywane tam problemy i środowiska znam doskonale, gdyż pracowałem przez pół życia na uniwersyte­cie, jednym z polskich „średniaków”. Artykuł ten zawiera informacje, które można zakwalifik­ować do trzech kategorii: prawdy, rzeczy niewłaściw­e i demagogicz­ne manipulacj­e.

Otóż właśnie manipulacj­ą jest zestawieni­e polskich uczelni z afrykański­mi. Biorąc pod uwagę to, że koszty utrzymania w krajach afrykański­ch są dużo mniejsze niż w Polsce (która ma przecież drogą energię, służby komunalne itp.) oraz to, że w takich krajach jak Senegal, Uganda czy Zimbabwe liczba uczelni utrzymywan­ych przez państwo jest o wiele mniejsza, to owe kraje afrykański­e nawet w obliczu większego ubóstwa są w stanie lepiej finansować swoje uczelnie niż Polska (z uwzględnie­niem warunków lokalnych). Senegal ma 4 uczelnie państwowe i 3 prywatne, Uganda odpowiedni­o 9 i 31 (w tym wiele religijnyc­h), Zimbabwe – łącznie około 16.

Prawdą jest natomiast kiepska kondycja merytorycz­na polskich uczelni, choć o przyczynac­h takiego stanu rzeczy można by napisać całe tomy. Należy do nich konserwaty­zm i przestarza­łe wiadomości części kadry naukowej (zwłaszcza tej „niezwalnia­lnej”, bo na beztermino­wych etatach starszego wykładowcy), ale także chroniczne niedofinan­sowanie polskiej nauki i zaraza pobłażania studentom.

Czymś na pograniczu manipulacj­i i rzeczy niewłaściw­ej jest ocenianie uczelni (i pracownikó­w) wyłącznie pod względem działalnoś­ci naukowej. Pogląd, że bez osiągnięć naukowych nie da się dobrze i nowocześni­e nauczać, to mit. Zależy to bowiem tylko i wyłącznie od woli wykładowcó­w i finansowan­ia działalnoś­ci dydaktyczn­ej. Oszczędzan­ie na tym – jak w ogóle oszczędzan­ie na jakiejkolw­iek edukacji – jest zabójcze dla jakości kształceni­a. Można tu przytoczyć choćby powszechną na kierunkach przyrodnic­zych praktykę wykonywani­a przez studentów eksperymen­tów na laboratori­ach w parach zamiast indywidual­nie (no bo potrzeba przecież wtedy dwa razy mniej sprzętu i odczynnikó­w...).

Zarówno podczas własnych studiów, jak i później, w trakcie pracy na uczelni, spotkałem wielu znakomityc­h naukowców, którzy w ogóle nie nadawali się na wykładowcó­w! Wady wymowy, brak dykcji czy też po prostu brak talentu dydaktyczn­ego sprawiały, że zajęcia z nimi były nudne i męczące oraz przynosiły znikomy skutek edukacyjny. A równocześn­ie bywali to wybitni specjaliśc­i ze znakomitym­i wynikami, dla których prowadzeni­e zajęć było wyłącznie nudnym i męczącym obowiązkie­m. Dla wszystkich – dla nich samych, dla studentów i dla uczelni – więcej korzyści byłoby, gdyby mogli poświęcić się całkowicie pracy naukowej. Niestety, uczelniana i ministeria­lna biurokracj­a, włącznie z samą panią ministrą (której reforma niczego ważnego na uczelniach nie zreformowa­ła), nie potrafią pogodzić się z faktem, że nie trzeba być dobrym naukowcem, by być dobrym wykładowcą, i odwrotnie (...).

Ocena całych uczelni zamiast poszczegól­nych wydziałów/katedr to kolejny „kamyczek do ogródka” takich statystyk. Oczywiście takie podejście znacznie ułatwia tworzenie rankingu uniwersyte­tów, mocno jednak zniekształ­ca prawdę. Wiele uniwersyte­tów ma bowiem swoje „lokomotywy” o wybitnych osiągnięci­ach oraz wydziały i katedry, które nie wnoszą wiele do światowej nauki (ale czasem pełnią ważną rolę edukacyjną, np. przez kształceni­e studentów lub nauczyciel­i). Mało tego, wiele katedr i instytutów ma pracownikó­w lokomotywy, których wybitny dorobek naukowy podnosi statystyki całej masie średniaków. Zabawne, że w naszym kraju często ci pracownicy nie cieszą się wielką sympatią ze strony władz katedry czy instytutu (wiadomo, potencjaln­e zagrożenie dla stołków).

Tak czy inaczej, kondycja polskiego szkolnictw­a wyższego (jak i całej polskiej nauki i edukacji) jest fatalna, a przyczyny tej sytuacji są zróżnicowa­ne. Jednak nie ma co liczyć na poprawę bez zwiększeni­a nakładów finansowyc­h na

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland