Będzie przełom po wizycie?
Radosław Sikorski nie należy do najpopularniejszych polskich polityków na Litwie. Zaproszenie, które wystosował pod adresem litewskiego ministra spraw zagranicznych, Linasa Linkevičiusa, świadczy jednak wyraźnie o tym, że Polacy są już zmęczeni napięciem i chłodem w stosunkach między obydwoma krajami.
Poprawy układów chce również rządząca obecnie na Litwie koalicja, w której skład wchodzą posłowie AWPL. Mimo to wizyta Linkevičiusa w Polsce wzbudziła na Litwie burzliwe dyskusje i podgrzała atmosferę związaną z mniejszością polską.
Przyjazd ministra spraw zagranicznych do Warszawy to nie jedyna wizyta litewskiego polityka w Polsce w najbliższych dniach. Wkrótce będzie tam gościł premier Algirdas Butkevičius. Zaraz potem z rewizytą do Wilna wybiera się prezydent Bronisław Komorowski, który 16 lutego będzie uczestniczył w obchodach Dnia Odzyskania Niepodległości. Dawno już nie było takiego ożywienia w stosunkach polsko- litewskich, które, szczególnie w ubiegłym roku, były raczej chłodne i napięte. Fakt, iż prezydent Komorowski pojawi się na obchodach tak ważnej dla Litwinów rocznicy, to znak, że Polacy postanowili zapomnieć o posunięciu litewskiej prezydent Dalii Grybauskaite˙ , która w listopadzie odmówiła przyjazdu na obchody polskiego Święta Niepodległości. Warszawa ogłosiła również, że chciałaby pomóc rządowi litewskiemu w przygotowaniach do przewodnictwa w Unii Europejskiej, które Litwa obejmie w drugiej połowie 2013 roku.
Chociaż spotkania polityków obu krajów mogą budzić nadzieje, nikt nie kryje, że wiele zależy od tego, czy i jak w końcu zostaną rozwiązane problemy polskiej mniejszości narodowej na Litwie. Na krótko przed przyjazdem Linasa Linkevičiusa do Polski sąd po raz kolejny zobowiązał samorząd w Solecznikach do zdjęcia nazw ulic w języku polskim. Kwestia nazw miejscowości, jak i pisowni nazwisk, ciąży na stosunkach między Polską i Litwą od wielu lat. Wiadomo jednak, że niezależnie od nakazów miejscowych sądów, Litwini wcześniej czy później będą musieli się uporać z tą kwestią i zgodzić na zapisywanie nazw ulic czy miejscowości w języku mniejszości narodowych, bowiem takie jest prawo unijne. Litwa pozostaje w tej chwili jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym zapisy w języku innym niż państwowy, w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszości narodowe, nadal są niezgodne z prawem.
Przed wyjazdem do Polski Linas Linkevičius przyznał, że zarówno sprawa pisowni polskich nazwisk w oryginale, jak i nazw administracyjnych po polsku, pozostawiają przestrzeń do kompromisów. Te zaś mogą doprowadzić do poprawy stosunków między obydwoma krajami. Politolodzy i obserwatorzy polityczni na Litwie starali się studzić nadzieje i przestrzegali, że ich zdaniem pierwsze od miesięcy spotkanie polityków z Polski i Litwy przełomu raczej nie przyniesie. Zapewne już wkrótce okaże się, czy się nie mylili. Linas Linkevičius postanowił bowiem podczas wizyty w Warszawie przeprosić Polskę za to, że w 2010 roku, podczas ostatniej wizyty Lecha Kaczyńskiego na Litwie, rząd tego kraju odrzucił po raz kolejny projekt ustawy o oryginalnej pisowni nazwisk. Ta wypowiedź litewskiego ministra spraw zagranicznych wywołała głośny oddźwięk w Polsce, ale chyba jeszcze głośniejszy na Litwie, gdzie wzbudziła skrajne reakcje. Jak można się spodziewać, zdaniem działaczy związanych z polską mniejszością narodową, był to bardzo szlachetny gest, który świadczy o tym, że Litwa nadal widzi w Polsce strategicznego partnera.
Tymczasem były premier Andrius Kubilius zaczął od pytania, dlaczego Linkevičius przeprosił za to polski
72