5 miliardów odszkodowania za kryzys finansowy? USA
5 miliardów dolarów. Tyle będzie musiała zapłacić amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor’s, jeśli przegra proces wytoczony jej przez Departament Stanu. To pierwsza, i jak dotąd jedyna sprawa sądowa, która ma wskazać winnych załamania na rynkach finansowych i głębokiej recesji gospodarczej.
Setki miliardów, jeśli nie bilionów dolarów strat, upadające banki, bankrutujące przedsiębiorstwa, krach na rynku nieruchomości, ludzie tracący pracę i gigantyczne długi nie do spłacenia. To w najkrótszych słowach efekt kryzysu finansowego, którego skutki wciąż odczuwane są przez większość krajów świata.
Odpowiedzialnych nie ma, a przynajmniej jak dotąd nie było. Nikomu z prezesów korporacji finansowych, wskazywanych często jako winowajcy kryzysu, nic się nie stało. Nikt nie stanął przed sądem, ba, większość osób trzęsących światowymi finansami wciąż ma się dobrze i wciąż zarabia krocie.
Oskarżenie, wytoczone przez amerykański Departament Sprawiedliwości agencji ratingowej Standard & Poor’s, jest próbą zmiany tej sytuacji. Co prawda w blisko 120-stronicowym pozwie, złożonym 5 lutego w sądzie federalnym w Los Angeles, także nie ma żadnych nazwisk, ale po raz pierwszy przed sądem ma odpowiadać konkretna agencja, a nie „niewidzialna ręka wolnego rynku” czy też bliżej nieokreślone mechanizmy finansowe.
Standard & Poor’s ma zapłacić 5 mld dolarów odszkodowania inwestorom za celowe – według Departamentu Sprawiedliwości USA – zawyżanie tzw. ratingów, dotyczących papierów wartościowych emitowanych przez banki inwestycyjne. Inwestorzy, kupując te papiery, kierowali się wła- śnie ratingami renomowanej agencji, i traktowali inwestycje jako pewne. Tymczasem Standard & Poor’s miał wiedzieć, że pewne nie są, bo ich zabezpieczeniem miały być dochody ze spłaty kredytów, zaciąganych na zakup nieruchomości. Jak się jednak okazało, kredytów w dużej mierze udzielano osobom, które nie były w stanie ich spłacić. Powstała w ten sposób bańka pustego pieniądza w końcu pękła, doprowadzając jesienią 2008 roku do wstrząsu na globalnym rynku finansowym i spektakularnego upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers. W konsekwencji niemal cały świat pogrążył się w recesji gospodarczej.
Jako dowód odpowiedzialności agencji Standard & Poor’s, Departament Sprawiedliwości podaje m.in. e-maile wysyłane przez jej pracowników. Pisali w nich oni np.: „Rynek jest rozkrę- cony ponad miarę, to się musi źle skończyć”. W innym e-mailu jeden z analityków agencji wspomniał z kolei, że tzw. kredyty subprime, czyli pożyczki o wyższym niż normalne oprocentowaniu, które udzielane są osobom o wysokim ryzyku spłaty, „całkiem się gotują”. Analityk w swoim emailu parafrazował nawet słowa pio- senki zespołu Talking Heads („Burning down the house”) i pisał: „Bringing down the house” (tłum. Wszystko się wali), sugerując rychły krach finansowy.
Mimo to ratingi Standard & Poor’s niezmiennie były wysokie, po to by nadal otrzymywać zlecenia od banków, emitujących papiery wartościowe i maksymalizować zyski.
Cytowane w pozwie Departamentu Sprawiedliwości e-maile wydają się dość sugestywne, jednak zdaniem wielu specjalistów udowodnienie na ich podstawie, że Standard & Poor’s celowo zawyżał ratingi, będzie bardzo trudne.
Agencja w wydanym już oświadczeniu uznała zarzuty za bezpodstawne. „Twierdzenie, że celowo zawyżaliśmy ratingi, to po prostu nieprawda” – czytamy w oświadczeniu. Jak pisze „New York Times”, w trakcie procesu Standard & Poor’s będzie zapewne wskazywać, że e-maile nie miały nic wspólnego ze skomplikowaną procedurą przyznawania takiego czy innego ratingu i były pisane przez osoby niemające wpływu na ostateczne decyzje.
Agencja musi być pewna swego, skoro zdecydowała się na proces. Miała bowiem szansę pójścia na ugodę i wypłacenia inwestorom około 1 mld dolarów odszkodowania. Na takie rozwiązanie zdecydował się np. Royal Bank of Scotland działający w USA i Wielkiej Brytanii, który zapłaci łącznie ok. 615 mln dolarów kar za manipulowanie stopami kredytowymi.
Kary zamiast procesów wybrały też wcześniej szwajcarski UBS i brytyjski Barclays. Instytucje te zapłacą w sumie nieco ponad 2 mld dolarów. Wyjątkowo mało jak na gigantyczny kryzys.