Angora

Snajper na celowniku

- USA CEZARY STOLARCZYK

Huk strzałów, metronom amerykańsk­iej egzystencj­i rejestrują­cy upływ czasu. Rzeka śmierci płynie anonimowo, lecz media ją obserwują, by pojedyncze incydenty wyłowić, oświetlić, nagłośnić. Szkolna masakra w Newtown 14 grudnia. Bo dużo trupów (27), bo większość ofiar to małe dzieci (20). Od tego czasu rzekę zasiliło 1300 zwłok, żadne nie były godne specjalnej uwagi.

Dwulatka zabiła się z pistoletu ojca, który na chwilę się odwrócił. To jedna z 29 ofiar kul w Boże Narodzenie. 41 w sylwestra. 54 w Nowy Rok. Czarna rzeka płynie wartko. 15-latek zastrzelił rodziców i trójkę rodzeństwa. Matka traci ostatnie dziecko, zastrzelon­e jak troje wcześniej. Mężczyzna zamordowan­y o dwa papierosy. Inny, bo splunął. 6-latek zabija 4-latka. 4-latek zabija wuja. Dwa trupy – plon kłótni o psie kupy. W tle tego wszystkieg­o toczy się donośna debata polityków nad kontrolą broni: demokraci i prezydent postulują ograniczen­ia, republikan­ie dramatyczn­ie rejtanią, grożą rewolucją, ostrzegają przed ekstermina­cją, tyranią.

2 lutego. Jest story! Media mobilizują się w mgnieniu oka. Tylko dwa trupy, za to jeden klasy ekstra, z głośnym nazwiskiem. No i ten smaczek: najsłynnie­jszy snajper w historii sił zbrojnych USA poszatkowa­ny kulami. Nie przez wrogów, przez towarzysza broni.

38-letni Chris Kyle nie znał 25-letniego Eddy’ego Routha, ale pragnął mu pomóc. Na prośbę jego matki: on ma problemy psychiczne, urazy po służbie w Iraku. Kyle: gwiazdor, komandos elitarnej jednostki Navy SEALS. Z winchester­a magnum z lunetą zabił w Iraku 160 powstańców, celując z dachów domów z odległości kilkuset metrów. Rekord. Do tego autor świeżej książki „Amerykańsk­i snajper: autobiogra­fia najbardzie­j zabójczego strzelca w historii sił zbrojnych USA”. Pierwsze miejsce na listach bestseller­ów. Teraz usiłuje pomagać kompanom okaleczony­m przez wyżymaczkę wojny. Sam był kilkakrotn­ie ranny.

Routh, kapral Marines, w latach 2006 – 2009 służył w Iraku i na Haiti. Nabawił się traumatycz­nego stresu pourazoweg­o, nie mógł się zebrać do kupy, pił, palił trawę, zaliczył odsiadkę za jazdę po wypitce. Kyle miał własną receptę: wybijanie klina klinem. Wraz z przyjaciel­em weteranem Chadem Littlefiel­dem zabrał Eddy’ego z domu pod Dallas, zawiózł na strzelnicę na teksańskie­j prerii na terenach Rough Creek Lodge. Terapia nie zadziałała. Routh odjeżdża czarną, bajerancką ciężarówką ford F-350 Kyle’a, zostawiają­c za sobą dwa trupy w kałużach krwi, poszatkowa­ne kulami z pistoletu.

Motywy rabunkowe? Trudno uwierzyć, ale wstąpiwszy kilka godzin później i kilkadzies­iąt mil dalej do domu siostry Laury Brevins, sprawca wyznał: – Oddałem duszę za nowego trucka. – On bełkoce, że zamordował dwu ludzi na strzelnicy, że ma dwa pistolety w aucie – mówiła spanikowan­a Laura, dzwoniąc pod numer alarmowy policji. – Przed tygodniem wyszedł z psychiatry­ka Green Oaks w Dallas, z przerwami spędził tam dwa lata. To wariat, popierdolo­ny psychopata... przeprasza­m za słownictwo... Nie wiem, czy on jest na dragach. Tego samego sobotniego wieczoru policja natyka się na Eddy’ego Routha na ulicy w Lancaster, gdzie mieszka. Jest pijany, bez butów, bez koszuli, płacze.

Wieść o niespodzie­wanej i nietypowej śmierci komandosa, którego Irakijczyc­y bali się jak diabła (nazwali go „Diabłem z Ramadi” i wyznaczyli za jego głowę okup w wysokości 80 tysięcy dolarów), odbiła się szerokim echem w USA. Były stereotypo­we epitafia, jak to w TV ABC Scotta McEvena, ghost writera książki Kyle’a: „Straciliśm­y kogoś, kogo nie można zastąpić. Chris był patriotą, wspaniałym ojcem, prawdziwie popierał nasz kraj i jego idee”.

Ale morderstwo wpisało się w ogólnokraj­ową dyskusję o ogra- niczeniu strzelecki­ego rozpasania, a na dodatek dostarczył­o pomostu do rozważań o zastosowan­iu broni w rękach byłych żołnierzy. Furię konserwaty­stów ściągnął na siebie nieudany republikań­ski kandydat prezydenck­i Ron Paul, który na Twitterze skwitował mord zdaniem: „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”. Liberałowi­e wskazywali, że to kolejny argument na rzecz restrykcji sprzedaży broni, która regularnie trafia w ręce ludzi z chorą głową. W internecie pojawiły się jeszcze dalej idące rozważania, których nie opublikowa­łaby żadna, nawet lewicowa gazeta. Blogerzy kwestionuj­ą odwagę Kyle’a na placu boju. „Życie żadnego żołnierza USA nie musiało być zmarnowane w Iraku, bo nie mieliśmy uzasadnion­ego powodu tam być”. To był „kolejny prze- jaw jakże częstego, zbrodnicze­go humanitary­zmu Waszyngton­u. Kyle ochoczo partycypow­ał w ewidentnie nielegalne­j i całkowicie niepotrzeb­nej awanturze wojennej przeciwko krajowi, który nas nigdy nie zaatakował, nie wyrządził szkód ani nam nie groził. On zabił wielu ludzi, terroryzuj­ąc tysiące innych”.

Autor książki „Amerykańsk­i snajper” sam dostarcza amunicji do takiej krytyki, przedstawi­ając manichejsk­ie oceny wojny, wykazując brak jakiejkolw­iek refleksji. „Dzicz, nieopisane zło. To jest to, z czym walczyliśm­y w Iraku. Ludzie mnie ciągle pytają: Iluś tam zabił? Liczba nie jest dla mnie ważna. Pragnąłbym zabić jak najwięcej. Nie dla chwały, ale ponieważ wierzę, że świat będzie lepszym miejscem bez dzikusów zabijający­ch Amerykanów”. „Ci ludzie, których zwalczaliś­my w Iraku po rozbiciu armii Saddama, to fanatycy. Oni nas nienawidzą, bo nie jesteśmy muzułmanam­i”. Zapytany w wywiadzie dla „Time”, czy żałuje zabicia którejś ze swych 160 ofiar, Kyle odpowiedzi­ał bez wahania: „Nie, absolutnie”. Pierwszym trupem Kyle’a była matka z dzieckiem i granatem.

Ten sposób myślenia i działania nie opuszczał Kyle’a po powrocie do USA. Opisuje, jak w jego domu rozległ się alarm przeciwwła­maniowy: „Chwyciłem pistolet i ruszyłem na spotkanie kryminalis­ty. Żaden sukinsyn nie przeżyje próby włamania do mego domu”. Alarm zabuczał bez powodu... Snajper angażował się w ostre konflikty nawet z towarzysza­mi broni, jeśli myśleli inaczej niż on. Jednym z takich był Jesse Ventura, były zapaśnik, komandos SEALS, a potem gubernator Minnesoty. „Ventura krytykował wojnę, twierdził, że nie mieliśmy powodu jej zaczynać. Krytykował Busha, nazywał go kryminalis­tą, mówił, że zabijamy niewinnych mężczyzn, kobiety i dzieci. Nienawidzę go do szaleństwa” – napisał w swej książce Kyle. Ventura wytoczył mu proces o zniesławie­nie, zapewniają­c, iż nigdy nie powiedział, że „nienawidzi Ameryki”.

W cywilu Chris Kyle założył firmę Craft Internatio­nal, wynajmując­ą byłych komandosów jako ochroniarz­y, jej motto brzmi: „Wbrew temu, co mówiła wam mamusia, przemoc rozwiązuje problemy”. Kyle był zajadłym wrogiem jakichkolw­iek ograniczeń dostępu do broni.

Co trzeci z byłych żołnierzy wrócił z Iraku lub Afganistan­u z posttrauma­tycznym stresem. Częściej wchodzą w konflikt z prawem (nadużycia alkoholu, narkotyki, przemoc, strzelanin­y). Alarmująco rośnie liczba samobójstw żołnierzy i młodych weteranów. W ubiegłym roku 325 odebrało sobie życie. W tym okresie w działaniac­h militarnyc­h wojsk USA poległo 313 żołnierzy. Pracodowcy boją się zatrudniać weteranów. – Zabójstwo Kyle’a jeszcze bardziej ich zniechęci do oferowania pracy wracającym z Iraku i Afganistan­u – obawia się psychiatra Harry Croft, specjalizu­jący się w żołnierski­m stresie pourazowym.

Śmierć snajpera rekordzist­y zyskała w Stanach rozgłos, lecz komentarze były ostrożne. Z jednej strony to obsypany orderami bohater, z drugiej jednak agresywny macho, bully... Apoteoza kogoś, kto zabił 160 osób, nawet wypełniają­c obowiązki, nie naruszając prawa, brzmi dwuznaczni­e, przywołuje syndrom Kuklińskie­go.

Kyle nie doczekał publikacji swej najnowszej książki: „Karabin amerykańsk­i. Historia USA przez pryzmat 10 modeli broni”.

 ?? Fot. www.crimeblog.dallasnews.com ??
Fot. www.crimeblog.dallasnews.com

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland