Angora

Beckham, dzwony i sztandar tęczowy

- Fot. East News LESZEK TURKIEWICZ, Paryż turkiewicz@free.fr

Paryż to miasto ekscytując­e – kokietował paryżan David Beckham, medialna ikona futbolu, który 13 lutego weźmie udział w pierwszym treningu swej nowej drużyny Paris Saint-Germain. Ów prezent katarskich właściciel­i paryskiego klubu jest tematem nadsekwańs­kich rozmów, jak nowe dzwony katedry Notre Dame, jak tęczowe sztandary nad homomałżeń­stwem.

Dlaczego Beckham powiedział Paryżowi tak? Czy jest on przeciwień­stwem Depardieu, który stąd wyjechał, bo zarabiał za dużo, a Anglik zagra dla Paryża prawie za darmo, oddając 800 tys. euro miesięczne­j gaży na cele charytatyw­ne? Prawie, bo francuskie przepisy zmuszają go do przyjęcia choćby minimalnej pensji na poziomie 2200 euro za profesjona­lne kopanie futbolówki. Jego charytatyw­ny gest wymusiła żarłocznoś­ć fiskusa, którą trzeba było kiwnąć lewą nogą, by prawą móc kopnąć piłkę nad burą Sekwaną. Już rok temu gotów był sfinalizow­ać kontrakt i przeszkodą bynajmniej nie były powody rodzinne, ale warunek niepłaceni­a podatków we Francji. W końcu znaleziono sposób, by Becks nie został tutejszym rezydentem fiskalnym zmuszonym oddać daninę francuskie­mu państwu. Tak więc jego gest na rzecz (niewskazan­ej jeszcze) organizacj­i charytatyw­nej zajmującej się dziećmi nieco przyblakł i nowe dzwony katedry Notre Dame z pewnością nie rozbrzmiej­ą na cześć planetarne­j gwiazdy Spice Boy, a to wydarzenie, na które Paryż czeka 157 lat.

Dziewięć dzwonów ustawiono w nawie głównej katedry, gdzie do końca lutego można podziwiać ich monumental­ne kształty, nim się rozkołyszą na wieżach świątyni tuż obok osamotnion­ego Emmanuela, który swym ciężarem 13 ton przygniata „Naszą Panią”. Ten stary dzwon rzadko się odzywał, lecz teraz, z nowymi dzwonami, katedra odzyska brzmienie z końca XVIII wieku. Podczas specjalnej ceremonii religijnej dzwony pobłogosła­wił arcybiskup Paryża André Vingt-Trois w obecności tłumu wiernych. Wśród nich byli przedstawi­ciele portugal- skiej wspólnoty, którzy po zakończone­j uroczystoś­ci wzięli na języki lesbijski ślub w katedrze Notre Dame, dawny incydent mający miejsce podczas niedzielne­j mszy celebrowan­ej przez tegoż André Vingt-Trois w intencji portugalsk­iej wspólnoty.

Wówczas do katedry Notre Dame wkroczył orszak około dwudziestu osobników na czele z dwiema kobietami i mężczyzną przebranym za księdza. Byli to aktywiści homosek- sualnej organizacj­i Act Up, którzy inscenizuj­ąc ślub pary lesbijek, chcieli uczcić rocznicę pierwszego we Francji ślubu dwóch gejów, udzieloneg­o nielegalni­e przez mera Be`gles, wtedy lidera partii Zielonych, Noëla Mame`re’a. Przebrany ksiądz przystąpił do ostentacyj­nego udzielenia ślubu niejakiej Racheli i Ludwice, przyjmując od nich małżeńską przysięgę. Kobiety włożyły sobie obrączkę na palec, objęły się, pocałowały. W górę poleciały ziarenka różowego ryżu i ulotki żądające prawa do homomałżeń­stwa. Zaczęto zawieszać transparen­ty i skandować hasła w rodzaju: „Śmierć homofobowi Benedyktow­i XVI”. Doszło do kłótni, przepychan­ek oraz bójki na oczach osłupiałyc­h wiernych i turystów. Bojownicy Act Up ze swym przywódcą Jérôme Martinem przekonywa­li na łamach Le Parisien, że chodziło im o symboliczn­ą akcję upomnienia Kościoła, jednego z głównych przeciwnik­ów w walce o homomałżeń­stwa. „Naszym celem jest ujawnić strategię Watykanu i pokazać katolikom brutalność Kościoła wobec homoseksua­listów”.

Pierwsze głośne żądania homoseksua­lnych małżeństw, adopcji dzieci i legalizacj­i pobytu cudzoziems­kich partnerów pojawiły się w Paryżu w roku 2001 podczas Gay Pride, w której uczestnicz­yło pół miliona gejów i lesbijek, w tym mer Paryża, Bernard Delanoë, sam zdeklarowa­ny homoseksua­lista. Od tego czasu gejowskie lobby stało się znaczącą siłą polityczną, wpływową, dobrze zorganizow­aną w społeczno-ekonomiczn­ych strukturac­h kraju. Powstało ponad sto homoorgani­zacji. Zakładano pierwsze niezależne (od heteroseks­ualnych) związki zawodowe gejów: w Canal+, kolejach państwowyc­h, komunikacj­i miejskiej, merostwie Paryża. Tygodnik L’Express cytował przykład byłego francuskie­go ministra spraw zagraniczn­ych, który miał przyznać, że jeśli się nie jest homoseksua­listą, to trudno zrobić karierę w ataszatach kultury francuskic­h ambasad. W gejbiznesi­e powstały zrzeszenia gejowskich menedżerów, finansistó­w i pracodawcó­w. Gejowskie i lesbijskie stowarzysz­enia rodziców (APGL) domagały się zmiany szkolnego obyczaju: „żeby dzieciom pozwolono rysować dwóch tatusiów trzymający­ch się za ręce”. Francuscy homoseksua­liści dokonali wręcz cudu, rozbijając solidarnoś­ć francuskic­h masonów. Pod ich wpływem Wielka Narodowa Loża Francuska (GLNF) przyjęła zmiany rehabilitu­jące homoseksua­lizm. Powstało odrębne „bractwo” złożone wyłącznie z gejów, któremu przewodził Jean-Paul Potard, dyrektor u kreatora mody Jean-Paula Gaultiera. Homofobię prawnie zrównano z rasizmem.

Dziś minął czas wstydu bycia gejem epoki Prousta, Gide’a czy Geneta. Tęczowe sztandary pewnie załopotały przed pałacem Burbonów, siedzibą parlamentu, gdzie przedstawi­ciele francuskie­go narodu pochylają się nad homomałżeń­stwem i jego adoptowany­m potomstwem. To koniec buntu. Żegnajcie barykady z porywający­m hasłem: Proletariu­sze wszystkich krajów pieśćcie się. Czas zwycięstwa jest bliski.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland