Katowice należy sprasować
Z tajnego raportu partyjnego „Do towarzysza Jakuba Bermana w gmachu” dowiadujemy się, że „w atmosferze powagi i dojrzałości zdarzały się jednak tu i ówdzie fakty wrogiej działalności. (...) W Stalinogrodzie urzędniczka bezpośrednio po godzinach pracy urządziła libację alkoholową w biurze WSE. Szczególnie ostro pijaństwo wystąpiło w DA na Ligocie, zamieszkanym przez studentów WSE Stalinogród”.
Pijani czy trzeźwi mieszkańcy Stalinogrodu jednakowo nie wiedzieli jednak, gdzie się znajdują.
Przerejestrować każdy miał się we własnym zakresie. Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Stalinogrodzie dało na to dwa tygodnie.
„Poleca się dokonać zmiany wytłaczanego napisu na wszystkich tablicach rejestracyjnych pojazdów samochodowych w następujący sposób:
a) wytłoczony na tablicach rejestracyjnych napis «Katowice» należy sprasować i zamalować lakierem koloru czarnego
b) w tym samym miejscu literami poprzedniej wielkości wykonać starannie napis «Stalinogród» lakierem koloru białego.
Jako termin wykonania powyższego ustala się dzień 25 III 1953 roku, po którym to okresie kontrolujące organa MO stosować będą kary administracyjne”.
Przez kilka dni kierowcy mogli jeszcze trafiać do Katowic, ale szybko się to skończyło. „Dziennik Polski” nie mógł się temu nadziwić: „Krakowski wydział dróg Miejskiej Rady Narodowej (a to gapy!) zapomniał o przemianowaniu na drogowskazie strzałki z nazwą Katowice na Stalinogród!”.
A przecież między Stalinogrodem a Krakowem panował ożywiony ruch. „Wszystkie wytwórnie pieczątek w podwawelskim grodzie wstrzymały zamówienia od krakowskich instytucji” – uprzedzał krakowski „Dziennik Polski”. „Pracują wyłącznie dla Stalinogrodu. Bo zmienić kilkanaście tysięcy pieczątek i tabliczek to zadanie przerastające możliwości zakładów tego typu na Śląsku”.
Kraków w ogóle miał powody do zadowolenia. Szczególnie „załogi obiektów Nowej Huty, które – powiedzmy prawdę – liczyły po trosze, że będą nosić imię Wielkiego Stalina”, ale je to ominęło. Podobnie jak mieszkańcy Częstochowy, których uratowała jedynie Matka Boska, a to dlatego, że nazywałaby się przecież wówczas Matką Boską Stalinogrodzką, do czego nie można było dopuścić.
Jak widać, najbardziej cieszyli się ci, co w Stalinogrodzie nie mieszkali, jak Elżbieta Nycz, szlifierka, która napisała list. „Z uznaniem przyjęłam wiadomość, że Katowice zostały przemianowane na Stalinogród. Od razu też do uczucia dumy dołączyła się myśl zawodu, że nie mieszkam w tym wyróżnionym mieście” – miała nadzieję załatwić sobie przy okazji w Katowicach mieszkanie. „Pomyślałam jednak, że przecież pracuję w hucie, a zakład ten leży w Stalinogrodzie” – obsesyjnie krążyła wokół tematu natrętna szlifierka.
„Odpadła stara, obca nazwa, która ponuro przypominała okres rozpychających się w tym mieście kapitalistów” – założenie Stalinogrodu w Polsce „Trybuna Robotnicza” uznała za triumf polskości. „Stara słowiańska nazwa polska: gród, związała się z imieniem tego, który wiecznie będzie żyć w naszych sercach”.
Dzieci Stalinogrodu
Katowiczanin Zbyszek Kędzior jest pierwszą osobą, jaka urodziła się 8 marca w Stalinogrodzie i jako taki otrzymał na imię Józef. Kiedy tylko było można, rodzice zmienili mu je czym prędzej na Zbigniew.
A jednak ustalenie pierwszego stalinogrodczyka jest praktycznie niemożliwe. Według metryki Marek Knoll urodził się w Stalinogrodzie 3 marca 1953 roku, na 5 dni przed powstaniem miejsca swego urodzenia (Urząd Stanu Cywilnego w Stalinogrodzie, akta nr 649/1953) i początkowo wydawało się, że trudno będzie go zdystansować. Z biegiem czasu jednak jego wyniki coraz bardziej bladły.
Pani Magdalena Flak ma świadectwo, że urodzona została w Stalinogrodzie, powiat Stalinogród, województwo Stalinogród już 20 marca 1942 roku, na 11 lat przed jego utworzeniem.
Za użycie nazwy Katowice w artykule w „Życiu Warszawy” znany potem opozycjonista Leszek Moczulski jako młody dziennikarz został zwolniony i otrzymał zakaz wykonywania zawodu.
Do Katowic nie dotarł już żaden list. Poczta miała zakaz dostarczania wszystkich przesyłek, jakie miały Katowice w adresie.
Nazwy już we krwi
Przez dwa tygodnie w katowickich i chorzowskich tramwajach, w restauracjach pod serwetkami, na murach Huty „Kościuszko”, a nawet na drzwiach Urzędu Bezpieczeństwa w Chorzowie pojawiały się ulotki protestacyjne: „Precz ze Stalinogrodem” oraz „Stalinogród nie pozostanie, będą Katowice”. 18 marca ulotki znaleziono ostatni raz. Tego dnia organy bezpieczeństwa rozbiły konspiracyjną organizację młodzieżową, składającą się z trzech dziewczynek, uczennic dziewiątej klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Skłodowskiej-Curie w Chorzowie: Natalki Piekarskiej, Basi Galas i Zosi Klimondy.
Pomimo że grupa protestująca była tak wątła i szczupła, śledztwo zakrojono jednak szeroko i na wszelki wypadek aresztowano kilkadziesiąt osób, łącznie z właścicielami stancji, na których mieszkały dziewczynki. Trwające do maja przesłuchania pozwoliły ustalić, że przeciwstawiały się one dokonującym się przemianom na drukarce dziecięcej.
Przesłuchiwani świadkowie mówili znacznie więcej, niż od nich wymagano. Tylko na Natalkę Piekarską śledczy skarżył się swojemu zwierzchnikowi. Przytaczał jej harde odpowiedzi. Kiedy zwrócił się do niej słowami „jesteś kurwa”, w odpowiedzi usłyszał: „sam jesteś kurwa”. Śledczy zawarł to w raporcie.
Rozprawa przed Sądem Wojewódzkim w Stalinogrodzie – mająca udowodnić, że to miejsce nie jest Katowicami – odbyła się na wszelki wypadek w Bytomiu. Sąd uznał „Katowice” za szkodliwe rozpowszechnianie fałszywych wiadomości.
Wyrokiem Sądu Wojewódzkiego w Stalinogrodzie z dnia 8 czerwca 1953 roku Natalia Piekarska, Barbara Galas i Zofia Klimonda zostały uznane za winne tego, że „w pierwszej połowie marca 1953 roku wspólnie sporządziły i kolportowały (rozrzucały) ulotki o treści nawołującej do zbrodni i zawierającej fałszywe wiadomości mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Pań- stwa Polskiego”. Zosia Klimonda, która w areszcie ukończyła 17 lat, została skazana na 4 lata więzienia, a Natalka z Basią – jako 16-letnie, osadzone zostały bezterminowo w zakładzie poprawczym.
Natalia Piekarska uciekła z poprawczaka i do 1956 roku musiała ukrywać się w Stalinogrodzie, jak Katowice.
Innych tak otwartych protestów nie odnotowano.
27 marca 1953 roku w Sejmie, po przerwie, w drugim punkcie porządku dziennego sprawozdanie o dekrecie o przemianowaniu miasta Katowice na miasto Stalinogród złożył poseł Gustaw Morcinek. W głosowaniu Sejm jednogłośnie zatwierdził wśród długotrwałych, gorących oklasków dekret o przemianowaniu Katowic.
27 września 1956 r. egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego w Stalinogrodzie podjęła uchwałę w sprawie przywrócenia nazwy Katowice. Została ona przez Biuro Polityczne w Warszawie odrzucona. Nazwę przywrócono dopiero 22 października 1956 roku.
Rozpoczęło się niszczenie wszelkich śladów Stalinogrodu. Z dokumentów – znowu do tyłu – zaczęto go usuwać tak, jak przedtem Katowice. Do dziś zachowały się bardzo nieliczne. Do nich należy moje świadectwo urodzenia.