Angora

Uwięziony w Egipcie

-

To miały być wymarzone zimowe wakacje. Zmieniły się w koszmar, który trwa, mimo że Nikola z mamą dzielnie walczą o tatę.

Tata trzymał niespodzia­nkę do ostatniej chwili w tajemnicy: – Jutro lecimy na zimowe wakacje do Egiptu – oznajmił żonie i córkom w poniedział­ek 4 lutego. O lekkim geście nie ma mowy, to wypoczynek uciułany dzięki codziennym wyrzeczeni­om. 43-letni Robert Sobczak jest nauczyciel­em wuefu w kaliskiej podstawówc­e, jego żona Kamila zarabia 1400 złotych miesięczni­e jako urzędniczk­a w miejscowym Urzędzie Pracy. Z 13-letnią Julią i 16-letnią Nikolą mieszkają w dwupokojow­ym mieszkaniu na blokowisku. – Zawsze chcieliśmy z mężem pokazać córkom kawałek świata, bo ja, będąc dzieckiem, nie zobaczyłam wiele – mówi Kamila Sobczak. – Nie mamy też innych potrzeb, nawet samochodu, bo do pracy blisko, a utrzymanie i benzyna to koszty. Egipt? Nawet nie chodzi o to, że ciepło. Mąż był zakochany w tym kraju. Mówił nawet, że na rencie, na starość chciałby tam zostać. Te słowa cały czas do mnie wracają, dzwonią w uszach.

Kilka dni wakacji,

potem dramat

Wakacje trwały trzy dni. Właściwie pięć, bo wymioty i zawroty głowy pana Roberta cała rodzina wzięła za typowy objaw nadmiaru słońca i zmiany jadłospisu. Ale w poniedział­ek rano ciężko było mu ruszyć ręką, a chwilę później upadł, idąc do toalety. – Tata chciał wody, ale już nie mógł tego powiedzieć. „Po-daj-mi” – tylko tyle wychodziło – przypomina sobie Julia. Lekarz, potem klinika, szpital i diagnoza. Pani Kamila: – Przed wyjazdem robiliśmy badania: wszystkie były w porządku, z ciśnieniem żadnych problemów. Mąż był przytomny. Kiedy usłyszał słowa „wylew krwi do mózgu”, miał przerażone oczy.

Kolejne dni były jednak pełne nadziei: lekarze stwierdzil­i, że wylew jest niewielki, a pan Robert – choć nie bez trudu – zaczął przy pomocy pielęgniar­ek chodzić przy łóżku. Jogurt jadł prawie sam, żonie, gdy przytuliła się do jego twarzy, dał buziaka.

Choroba z całą mocą zaatakował­a dwa dni później: senność, chwilę później utrata przytomnoś­ci. Duży obrzęk mózgu, operacja potrzebna natychmias­t. Kawałek kości z głowy pana Roberta w okolicy wylewu zostaje wycięty i wszyty w podbrzusze (by nie obumarł do czasu „zamknięcia” czaszki); zabieg zmniejsza ciśnienie śródczaszk­owe, by nie dopuścić do większych spustoszeń.

Zerkam na stronę internetow­ą „Pomoc dla Roberta Sobczaka” i pytam Nikolę: Dlaczego nie byli- ście ubezpiecze­ni? Oburza się: – Oczywiście, że byliśmy! Na 15 tysięcy euro!

Standardow­a, ogólna suma ubezpiecze­nia, choć niemała, wyczerpała się tuż po operacji.

Nie mamy czego sprzedać

Jest poniedział­ek, 18 lutego. Nikola i Julia ostatni raz stoją przy łóżku taty podłączone­go do plątaniny plastikowy­ch rurek. Wprowadzon­y w śpiączkę farmakolog­iczną pan Robert Sobczak nie wie, że nazajutrz córki polecą same do Polski, w Egipcie zostanie jego żona. Rezydent biura turystyczn­ego zapewnił jej dalszy pobyt w hotelu, sam hotel dał darmowy internet, zapewnił też codzienny dowóz taksówką do szpitala. Pomogli inni polscy urlopowicz­e, wciskając żonie pana Roberta gotówkę. Kamila Sobczak: – Był też pan z konsulatu, ale mówił, że może zapewnić tylko „ opiekę duchową”. Tymczasem ja już wiedziałam, że znaleźliśm­y się w sytuacji tragiczneg­o pata.

Lekarze poinformow­ali, że pan Robert – nawet na noszach i podłączony do podtrzymuj­ącej życie aparatury – nie przeżyje powrotu do Polski zwykłym, rejsowym samolotem; podczas lądowania zabije go wzrost ciśnienia. Specjalna powietrzna karetka leci dłużej, ale dużo niżej, różnica ciśnień jest bezpieczna, a na pokładzie jest lekarz. Pani Kamila sprawdza ceny w kilku firmach oferującyc­h taką usługę – powrót męża to koszt ponad 30 tysięcy euro!

Z drugiej strony nie ma czasu do namysłu: każdy dzień pobytu pacjenta w szpitalu to (zależnie od ilości badań i podłączony­ch do męża urządzeń) około trzech tysięcy dolarów, dla zabezpiecz­enia swojego zarobku klinika zabrała paszport pana Roberta.

Julia i Nikola szczęśliwi­e doleciały do domu, mieszkają teraz u dziadków – rodziców taty. Najważniej­szym meblem w zajętym przez dziewczynk­i pokoju jest ich komputer, w którym niedawno pękł ekran. Teraz to nieważne – kilkanaści­e razy dziennie dzięki laptopowi rozmawiają na Skypie z mamą. Dzięki temu Nikola wie, co trzeba zrobić, a mama wie, co Nikola już zrobiła. 16-latka wzięła sprawę we własne ręce. Najpierw założyła stronę internetow­ą z krótkim, do bólu rzeczowym opisem sytuacji i wnioskiem: „Prócz mieszkania nie posiadamy żadnego majątku. Nie mamy samochodu ani żadnej wartościow­ej rzeczy, którą można by było sprzedać (…). Proszę wszystkich Państwa o pomoc w ze- braniu pieniędzy dla mojego taty (…). Jestem bezsilna, bo nie mam możliwości zorganizow­ania tak olbrzymiej kwoty. Proszę, pomóżcie. Nikola”. Pod spodem numer udostępnio­nego przez kaliską „Caritas” bankowego konta.

Pięć telefonów i Skype

Nikola nie chodzi teraz do szkoły. Chociaż nie: była od razu po powrocie u pani dyrektor poinformow­ać o sytuacji. Jest też w kontakcie ze szkołą, gdzie pracuje tata, z dyrektorem z urzędu mamy, z lokalnymi mediami. Przygotowa­ła ulotki. Po kilku dniach w Kaliszu robi się głośno. Pan Marek z Warszawy wpłaca 20 tysięcy złotych. Dziadkowie Nikoli i Julii sprawdzili swoją zdolność kredytową – to ledwie dziesięć tysięcy.

Poniedział­ek, 25 lutego. Przyszła kolejna zła wiadomość: firma, która miała transporto­wać pana Roberta, wliczyła dodatkowe koszty i do zapłaty jest pięć tysięcy euro więcej. Wszystko płatne z góry.

Na stole leży pięć telefonów, dzwonią praktyczni­e bez przerwy. Odbiera babcia albo Nikola.

Babcia do dyrektorki szkoły: Kamila mówiła, że syn potrzebuje następnej operacji, a nie będą operować, bo nie mają pieniędzy i co tu robić, jakie mamy wyjście? Nikola! Pani dyrektor z tobą jeszcze chce…

Babcia do kogoś z rodziny: – Jak przyleci samolot po syna i nie będzie opłacony szpital, to go nie wypuszczą. I Kamili też.

Nikola (rzeczowo): – Mamy nie mają prawa, mają tylko paszport taty.

Babcia do siostry pana Roberta: – Czyli mamy kupić to euro? Aha,

 ??  ?? Julia i Nikola na Skypie z mamą na dwa dni przed przyjazdem Roberta Sobczaka do Polski
Julia i Nikola na Skypie z mamą na dwa dni przed przyjazdem Roberta Sobczaka do Polski
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland