Uratowała pasażerów pędzącego autobusu
Gabriela Donke-Banach, wraz z drugą pasażerką, pomogła opanować autobus, gdy jego kierowca stracił przytomność. – Instynktownie chwyciłam za kierownicę – mówi dziewczyna, która sama nie ma jeszcze prawa jazdy.
Jak opisuje Gabriela Donke-Banach, jedna z pasażerek, która pod Gdańskiem pomogła opanować autobus, pierwsza do kierownicy podbiegła inna kobieta.
– Coś mnie pchnęło, żeby jej pomóc, bo widziałam, że gwałtownie skręciła w lewo, a wiem, że to nie jest dobry pomysł, bo mamy ruch prawostronny – mówi dziewczyna. – Chciałam wyprostować autobus, więc skręciłam w prawo – precyzuje.
– Zastanawiałam się, jak długo będę musiała jechać, czy będę jechać do Gdańska – opowiada. – Jedna z pasażerek zaczęła krzyczeć: „Pomóżcie tym kobietom zatrzymać au- tobus”. Wtedy znalazł się ten młody człowiek, a co było dalej, nie pamiętam – uśmiecha się Gabriela Donke-Banach, która sama... nie ma jeszcze prawa jazdy. Właśnie robi kurs samochodowy.
Mówi, że w czasie jazdy widziała, jak autobus uderza w barierę, widzia- ła samochody jadące z przeciwka, gdy pojazd jechał nie swoim pasem. – Czułam, że muszę pomóc, chcę żyć, mam po co żyć – podkreśla pasażerka.
– Do tej pory nie dotarło do mnie to, co się stało – podsumowuje. – To było instynktowne ratowanie życia. Mamy tylko jedno życie – podkreśla.
Do zdarzenia doszło około godz. 9 w czwartek na krajowej „siódemce”, na wysokości mostu w Kiezmarku, na jezdni w stronę Gdańska. Autobusem podróżowało ok. 20 osób.
Całą sytuację, chwilę paniki i szybką reakcję kilku pasażerów, którzy pokierowali autobusem, zarejestrowała wewnętrzna kamera monitoringu. Na nagraniu widać też, że zajęli się kierowcą, który jeszcze w czwartek wieczorem wyszedł ze szpitala.
Właściciel pojazdu, firma PKS, zapowiedział już, że obie panie, które pomogły opanować autobus, mogą liczyć na darmowe przejazdy.