Angora

Kto zamordował...

- Rys. Mirosław Stankiewic­z

35 cięcych majtek. Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że bezpośredn­ią przyczyną śmierci było uduszenie. Wszystko wskazywało na seksualny motyw zbrodni. Na ciele ofiary były liczne obrażenia. Według lekarzy z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku, śmierć nastąpiła mniej więcej 8 godzin po zniknięciu dziewczyny.

Jak stwierdzil­i bliscy, morderca zabrał odzież Ewy, złoty pierścione­k z turkusowym oczkiem, srebrny łańcuszek z medalikiem, srebrne kolczyki w kształcie kół, torebkę z książkami i zeszytami oraz legitymacj­ą szkolną siostry zmarłej – Jolanty. Nie udało się ustalić, czy mężczyzna, który zabrał Ewę, był jej znajomym, czy wcześniej utrzymywał­a z nim kontakt. Tuż po zbrodni policja wyznaczyła nagrodę (150 mln zł) za wskazanie mordercy. Napłynęły informacje, które nie doprowadzi­ły do mordercy.

Wszystko jednak wskazuje na to, że obydwu zabójstw dokonał ten sam morderca, bowiem sposób dokonania zbrodni, podobieńst­wo ofiar i sposób ukrycia zwłok są prawie identyczne. Ale zboczeniec morderca pozostaje nieuchwytn­y.

Daria

19-letnia Daria mieszkała w willowej dzielnicy Sopotu, jej pasją było bieganie. Rankiem, 5 sierpnia 1995 roku, wyszła z domu, żeby właśnie pobiegać. Miała tu znakomite warunki do uprawiania tego sportu – przyległy do osiedla Trójmiejsk­i Park Krajobrazo­wy. Była studentką I roku jednej z gdańskich uczelni.

4 sierpnia 1995 roku, około godz. 7.15, wybrała się na trening do oliwskiego parku. Kilku świadków widziało ją, gdy biegała po lesie, ale po treningu do domu już nie wróciła. Zaniepokoj­ona matka zgłosiła się na policję. Nazajutrz odnalezion­o dziewczynę. Została uduszona 1700 metrów od domu. Przyjęto seksualne tło zabójstwa.

Podczas śledztwa ustalono, że w pobliżu miejsca zdarzenia widziano trzech młodych mężczyzn. Świadek widział dwóch z nich, jak wybiegali z Trójmiejsk­iego Parku Krajobrazo­wego i wsiedli do autobusu nr 169. Jechali tym autobusem jeden przystanek i wysiedli przy ul. Grunwaldzk­iej. Inny świadek widział jeszcze innego mężczyznę. Sporządzon­e portrety pamięciowe zamieszcza­my na stronie 35.

Śledztwa nie przyniosły rezultatu. Tej ostatniej sprawy nie łączono z zabójstwam­i Justyny i Ewy. Sprawa Darii została po raz pierwszy wprowadzon­a do udostępnio­nej Polsce przez Interpol bazy profilów genetyczny­ch. Ale i to nie pomogło.

MASZ INFORMACJE O TEJ SPRAWIE – PISZ fajbusiewi­cz@poczta.onet.pl

– Dochodziła piętnasta i już miałam zamykać drzwi, kiedy do pokoju wszedł starszy mężczyzna, jeden z naszych członków – relacjonow­ała Anna Kozłowska, kasjerka Spółdzieln­i Mieszkanio­wej „Borowik”. – Położył druczek opłat za mieszkanie tuż obok otwartej kasetki i kiedy wyciągał pieniądze z portfela, wysypały mu się jakieś karteczki. Kilka z nich upadło na podłogę. Odruchowo schyliłam się i podniosłam je. Gość podziękowa­ł, schował je do portfela i po zapłaceniu rachunku wyszedł. Przez okno widziałam, że zatrzymał się i rozmawiał z jakąś kobietą. Chwilę po jego wyjściu coś mnie tknęło i zajrzałam do kasetki. Przegródka, w której trzymam stuzłotowe banknoty, była pusta. A było tam czterysta złotych. Widocznie, kiedy się schyliłam po te upuszczone przez faceta karteczki, on wykorzysta­ł okazję i zgarnął forsę. Po stwierdzen­iu kradzieży natychmias­t narobiłam krzyku i wspólnie z naszym pracowniki­em ochrony wybiegliśm­y na ulicę. Podejrzany akurat żegnał się z kobietą i zamierzał się oddalić. Ochroniarz zatrzymał go i poprosił, aby poszedł z nim na portiernię. Stamtąd zadzwonili­śmy na policję.

Starszy, szpakowaty mężczyzna, sprawiając­y wrażenie kompletnie zaskoczone­go całym wydarzenie­m, w kółko powtarzał:

– To jakieś horrendaln­e nieporozum­ienie. Żadnych pieniędzy nie ukra- dłem. Dlaczego ta kobieta niesłuszni­e mnie oskarża i twierdzi, że podczas płacenia rachunku wysypały mi się z portfela jakieś kartki? Nic takiego nie miało miejsca.

– A to kłamca! – krzyknęła kasjerka. – Wykorzysta­ł moment, kiedy byłam pochylona, zbierając karteczki, i buchnął pieniądze.

Inspektor Nerak poprosił mężczyznę, aby pokazał swój portfel. Kiedy go otworzył, znalazł w nim dwa banknoty stuzłotowe, jeden pięćdziesi­ęciozłotow­y i dwa o nominale dwudziestu

Rozwiązani­e zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelnikó­w detektywów czekamy do 14 marca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujem­y nagrodę książkową.

Rozwiązani­e zagadki prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-103 Łódź, ul. Piotrkowsk­a 94.

Rozwiązani­e zagadki sprzed dwóch tygodni „Skradziony rękopis”: Odłamki szyby leżące na półce mię- złotych, dowód osobisty oraz pięć ułożonych według daty nadania pokwitowań zapłaty za mieszkanie.

Widząc, że mężczyzna nie ma odpowiedni­ej ilości banknotów, kasjerka podekscyto­wana krzyknęła:

– Musiał je przekazać tej kobiecie, z którą rozmawiał, zaraz po wyjściu z biura naszej spółdzieln­i. Powinien ją pan, panie policjanci­e, odnaleźć.

– Wiem dobrze, co mam robić – odparł Nerak. – Wiem też, kto z was dwojga kłamie.

Kto? dzy książkami, gdzie wcześniej stało pudełko z rękopisem, świadczyły, że włamanie zostało upozorowan­e. Gdyby faktycznie złodziej rozbił szybę i dopiero wtedy wyciągnął pudełko, to na półce nie byłoby fragmentów szkła.

Wpłynęło 12 prawidłowy­ch odpowiedzi na kartkach pocztowych i 77 e-mailem.

Książkę Chrisa Cartera „Egzekutor” pani Danuta Gomoła z Mielca.

Gratulujem­y! Nagrodę wyślemy pocztą.

wylosowała

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland