Nim stanie się tak
To był dla mnie szok, kiedy twórca tej piosenki powiedział mi, że powstała ona jako… reakcja na katastrofę w Czarnobylu (kwiecień 1986). No nie! Takie pogodne i optymistyczne przesłanie w cieniu Czarnobyla? Okazuje się, że ja, a być może i Państwo byliśmy w błędzie.
Poza tym Wojciech Waglewski, lider zespołu Voo Voo, uważa, że –o ile dobrze zrozumiałem – teksty są rockowi niepotrzebne. Najważniejsza jest muzyka i jej wykonanie, a że zdarzyło mu się pisać piosenki? Także tak przebojowa, jak nasza dzisiejsza? No cóż, po pierwsze – tego jednak mimo wszystko wymaga publiczność i... stacje radiowe, a po drugie – tekst pozwala na zapamiętanie, a później łatwiejszą identyfikację utworu. W każdym razie swoje credo w tej sprawie wyraża tak: – Nie uważam, że rock and roll opiera się na piosenkach. Ze wszystkich artystów rockowych najbardziej interesowali mnie ci, którzy ze zwykłych piosenek potrafili zrobić sztukę. Tak jak Hendrix genialnie przerobił jakąś meksykańską melodię na „Hey, Joe”. Zawsze bardziej interesowali mnie muzycy, a piosenki traktowałem jako pretekst do grania.
No ale – jak się okazuje – czasami przekaz muzyczny dobrze jest wzmocnić słowami. Tak było i w naszym przypadku, tyle że słowa, które powstawały w głowie Wojtka Waglewskiego, można było odczytywać wbrew jego zamierzeniom. No bo weźmy początek:
Myślę sobie, że ta zima kiedyś musi minąć Zazieleni się, urośnie kilka drzew. Dziś już wiem, że zima jest metaforą pewnej opresji, w jakiej znalazł się świat, zaś przesłanie „nim stanie się tak, jak gdyby nic nie było” to – według autora – jest właśnie opis katastrofy, że po niej już nic nie ma.
Wojciech Mann miał powiedzieć, że Waglewski ma talent do psucia ładnych piosenek. Tak było i w tym przypadku. Pierwsza wersja – radiowa, a i późniejsza znana z płyty zatytułowanej Zespół gitar elektrycznych – kończy się długą solówką gitary, mającą oddać dramatyzm, katastroficzny charakter całego utworu. Niestety, słuchacze nie poznali się na finezji przesłania i większego zainteresowania utworem nie wykazali.
Wykazali za to redaktorzy nadawanej w Rozgłośni Harcerskiej audycji Radio nieprzemakalnych (chyba Paweł Sito i Janek Tomczak?). Nadawali z uporem to nagranie, a potem umieścili na firmowej składance.
Co ciekawe, oryginalna płyta Voo Voo z tą piosenką była już od roku gotowa, ale z jakichś przyczyn nie mogła doczekać się wydania. Miała być czwartą w dorobku zespołu, okazała się siódmą. Ukazała się dopiero w 1991 roku. Niestety, słuchacze Rozgłośni Harcerskiej słuchali już innych przebojów i piosenka Nim stanie się tak, jak gdyby nic nie było nie doczekała się swojego zasłużonego tryumfu.
Aż tu w 1997 roku zaczęły się psuć relacje z wydawnictwem płytowym wydającym do tamtego czasu grupę Wojtka Waglewskiego. Żeby nie odchodzić, jak to się mówi, trzaskając drzwiami, wymyślono projekt podsumowujący dotychczasową drogę zespołu, a jednocześnie dość komercyjny. Nosił tytuł Flota zjednoczonych sił i polegał na wydaniu płyty, na której specjalnie zaproszone gwiazdy będą śpiewać wybrane piosenki z repertuaru Voo Voo.
– Początkowo chciałem zaproponować „Nim stanie się tak...” Muńkowi Staszczykowi – opowiada Wojtek. – Potem pomyślałem o Kasi Nosowskiej. Wiedziałem, jak śpiewa, i pomyślałem, że dobrze byłoby usłyszeć, jak ryknie tym swoim zachrypniętym głosem. A tu ona wymyśliła sobie łagodną, kobiecą, pełną ciepła i optymizmu interpretację. Zniknęła groza Czarnobyla, pojawiły się kolory, barwy. I to właśnie w muzyce rockowej mi się najbardziej podoba, jak ktoś bierze twój utwór i odczytuje go po swojemu.
I rzeczywiście powstała zupełnie nowa jakość. Mateusz Pospieszalski pięknie zaaranżował kwartet smyczkowy, osobiście nagrał na akordeonie miłe dla ucha dźwięki i ta nowa wersja zaczęła się wspinać po szczeblach sukcesu. Najpierw Lista przebojów Trójki (choć Wojtek mówi, że nie interesują go tego rodzaju zestawienia i że na tę popularność słuchacze byli przygotowani przez Radio nieprzemakalnych), potem umieszczenie na ścieżkach dźwiękowych filmów To ja, złodziej (2000) i Zakochany Anioł (2005), wreszcie teraz można ją usłyszeć w serialu Prawo Agaty. Ale i na płytach Voo Voo, i na koncertach. Już bez tego ponurego zakończenia, za to odczytywany na nowo. Bo o to według jego twórcy w rock and rollu chodzi. Mamy więc wersję symfoniczną (nagraną z orkiestrą Aukso), rockandrollową, można ją także usłyszeć graną w rytmie reggae, a ostatnio z towarzyszeniem akustycznych instrumentów.
Rozwiały się czarne chmury z Czarnobyla, zniknęły czarne myśli z głowy autora, który za Luigim Pirandellem może powiedzieć słuchaczom: Tak jest, jak się Państwu zdaje.
halber@onet.eu Felietony do słuchania w soboty na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia SA
około godz. 19.15
Promująca trzeci krążek artystki przytulanka Z Tobą ma znamiona przeboju. Jej wrażliwe przesłanie z pewnością trafi do serc zakochanych: Z Tobą poznawać życie chcę, z Tobą niejeden pisać wiersz, z Tobą nie wiedzieć, czym jest lęk, z Tobą to wszystko ma swój sens. Dalej jest już ostrzej, czasem rockowo wręcz, ale już nie tak melodyjnie. Natomiast zaskoczeniem jest udział (w trzech kompozycjach) chóru gospel Sound’n’Grace. Nadaje on głębi, ale i… niepotrzebnego patosu. Takiej „Rubikowej” wzniosłości. Niemniej jestem pełen uznania dla autorskiej twórczości Szarmach. Mimo że czasem tak zakręci słuchaczem, że trudno się połapać, kiedy kończy się zwrotka, a zaczyna refren. Filuternie przesadzam, bo zazdroszczę inwencji.
Agora. Cena ok. 30 zł.
Ledwo co wyrósł z pieluch (rocznik 1994), a już obwołano go nowym Bobem Dylanem. Rzeczywiście, surowe brzmienie jego gitary oraz luzackie (czyt. natchnione, szczere) teksty mogą przypominać wczesne dokonania barda. Wrażenie podobieństw potęguje też niezwykła jak na wiek dojrzałość osobowości. Przy słodkościach, jakie oferuje Justin Bieber, spostrzeżenia Jake’a przypadły do gustu nie tylko młodzieży. Na pewno tej niespełnionej, czasem „odrzuconej” części. Jednak najistotniejsze jest to, że młody muzyk ma w sobie to coś, co magnetyzuje i przyciąga uwagę. Co z niego wyrośnie za 20 lat...
Universal. Cena ok. 50 zł.
Nazwa zespołu ze Zduńskiej Woli mogłaby świadczyć o tym, że jego muzycy z góry negują otaczającą rzeczywistość (NieBoNie). Tak drastycznie nie jest, ale ich teksty (w większości frontmana Włodka Hechłacza) są prowokujące, zaczepne, optymistyczne inaczej. Dłużej już nie mogę w biurze, stare baby w starym murze. Ciasto, kawa, wieczne ploty, znowu pieprzą głupoty. Życie. Podane w rockowych, nieco topornych brzmieniach. Z mocną nutą swady i zadziorności. To trzeci album grupy, która daje czadu i wciąż czeka na odkrycie przez szerszą publiczność. Ja ich zauważyłem. Dalej już muza musi bronić się sama.
Magmat. Cena ok. 40 zł.