Fałszowano mięso lewą koniną
Nr 51 (1 III). Cena 1,90 zł
Koninę udającą wołowinę serwowano w gulaszach, kiełbaskach, hamburgerach, może też w klopsikach w sklepach Ikea. Teraz już wiadomo, że afera końska dotarła także do Polski. Na razie odkryto ją w wyrobach „wołowych” trzech wytwórni, ale może być to wierzchołek góry lodowej. Nie chodzi tylko o to, że jesteśmy oszukiwani, ale również o nasze zdrowie. Specjaliści podejrzewają, że lewa konina nie była badana i mogła zawierać hormony i leki, którymi faszerowane są konie, a nawet włośnicę.
Konina jest zdrowsza niż wołowina i wieprzowina. Jedynym felerem jest jej słodki smak. O co więc ta afera? O oszustwo. Konina jest prawie pięciokrotnie tańsza na rynkach europejskich niż wołowina. Po drugie, chodzi o pochodzenie mięsa. Jeśli jest z legalnej ubojni, to mięso jest zdrowe i przebadane. Jeśli pochodzi z nielegalnego źródła, to może być problem. – Konie są często leczone lekiem przeciwzapalnym i przeciwbólowym fenylibuprofenem – wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków. Jeszcze bardziej powiało gro- zą po tym, jak w ubiegłym roku włoska prokuratora wpadła na ślad „zoomafii”. Sprowadzała ona z Europy Wschodniej koninę naszpikowaną lekami i środkami dopingowymi, a także zarażoną salmonellą lub włośnicą. To mięso miało fałszowane dokumenty. Sprawa robi się więc poważna. Dlatego służby weterynaryjne w różnych krajach, Europejski Urząd Policji, a także Europejski System Szybkiego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności zajęły się końską aferą. Jest w tym polski ślad. Od wielu lat jesteśmy czołowym dostawcą koniny na europejskie rynki. Są podejrzenia, że polskie firmy fałszowały etykiety. W mielonej wołowinie pochodzącej z trzech zakładów – w woj. mazowieckim, łódzkim i warmińsko-mazurskim – odkryto ślady koniny. W dodatku okazało się, że jedna z firm sprzedała ostatnio w Polsce 870 ton koniny. Nie ma jednak na to żadnych dokumentów, a właściciele zakładu twierdzą, że sprzedawali ją... w detalu „na paragon”. Czy kupowaliśmy ją jako wołowinę? Sprawę bada prokuratura.
AN
Gdzie trafiała konina?
– Hamburgery – produkowane przez firmę z woj. śląskiego, sprzedawane w Czechach.
– Lasagne – ze znakiem towarowym Findus, Rangeland i Tesco sprzedawane w Irlandii w sklepach Aldi, Co-op i Tesco.
– Klopsiki w sklepach Ikea – wstrzymana sprzedaż w 23 krajach, m.in. w Polsce.
– Kiełbasy firmy Dafgard – w sklepach we Francji, w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Irlandii i Portugalii.
(„Super Express” nr 51)
Na czym zarabiają oszuści
Nawet 7 tys. zł może zarobić na fałszowaniu mięsa oszust, jeśli sprzeda tonę mielonej koniny jako tonę mielonej wołowiny. Jeśli uzmysłowimy sobie, że między europejskimi krajami krążą tysiące ton mięsa dziennie, widać jak na dłoni ogromną skalę procederu! Ceny wołowiny i mięsa końskiego różnią się od siebie. Według ekspertów np. wołowe mięso mielone kosztuje ok. 14 zł za 1 kg w hurcie. Mielone z konia może kosztować połowę – ok. 7 zł za 1 kg. Czyli na jednej tonie mięsny oszust może zyskać nawet ok. 7 tys. zł. Czy jest różnica w smaku pomiędzy jednym a drugim? – Przeciętny konsument nie jest w stanie odróżnić tych mięs – twierdzi dr inż. Ryszard Kowalski (42 l.), specjalista ds. żywienia.
(„Fakt” nr 51)