TV bez tajemnic – porady eksperta(
dy można liczyć na to, że usłyszy się od widza taki komplement, jakim uraczyła mnie niedawno pewna fanka, nazywając „medialnym tygrysem”. Dobre. Bardzo mi się podoba. Zresztą, komu by się nie spodobało, gdyby się znalazł na moim miejscu? Zawsze marzyłem o tym, żeby pracować w takim magicznym miejscu jak telewizja.
– I dlatego wykształcił się pan na technika dentystycznego?
– Marzenia to jedno, proza życia – drugie. Każdy dzieciak myśli, że może zostać Bóg wie kim, aż w końcu dojrzewa i mądrzeje. Ze mną też tak było. Kiedy wiedziałem już, że w realnym życiu „sny o potędze” raczej się nie spełniają, postanowiłem, że zostanę nauczycielem angielskiego. Próbowałem dostać się na anglistykę, ale oblałem egzaminy i żeby uniknąć wojska, zacząłem się szkolić na protetyka. Zgodnie zresztą z rodzinną tradycją, bo u nas wszyscy byli jakoś związani z medycyną: mama i jej siostra pracowały w sanepidzie, dziadek był lekarzem, babcia dentystką… Szkołę skończyłem, ale w wyuczonym zawodzie nigdy nie pracowałem. Teraz mogę powiedzieć, że na swoje szczęście i na szczęście moich klientów.
– Ma pan choćby jednego przyjaciela w branży wróżbiarskiej?
– Pewnie nigdy nie będę miał, bo dla koleżanek i kolegów po fachu jestem cholernie niewygodnym przeciwnikiem. Udowadniając, że wróżba to nie żadna ściema i szarlataneria, że wróżba jest prawdą, utrudniam im karierę.
– Mówiąc inaczej: kosi pan konkurencję.
– Nie mam konkurencji. Nie uważam, żeby ktoś w tej branży był lepszy ode mnie. W każdym razie do tej pory nikt tego jeszcze nie udowodnił. Natomiast ja udowodniłem, że w każdej telewizji, w której się pojawiam, mam najlepsze statystyki. Powtórzę: zawdzięczam to temu, że umiem zaciekawić widzów. Oni czują, że każde wejście na antenę traktuję tak, jakby było moim ostatnim. Daję z siebie wszystko. Dla nich.
– Dla pieniędzy chyba też. Na swojej stronie internetowej informuje pan, że wróżba wirtualna przez telefon lub Skype’a kosztuje (za konsultację trwającą 15 minut) 100 zł; 30 minut to koszt 200 zł. A poza tym wróżbita Maciej zajmuje się jeszcze, również odpłatnie, doradztwem biznesowym, analizą duszy i kolejnością wcieleń, sporządzaniem portretu energetycznego…
– Jeśli sugeruje pani, że gonię za pieniędzmi, odpowiadam: nie, nie i jeszcze raz nie! Nie jestem materialistą. Ezoteryka jest moją pasją. Zarabiam nieźle, ponieważ moi klienci wciąż się przekonują, że sprawdzają się i rzeczy dobre, o których im mówię, i rzeczy złe. Ceny moich usług wynikają tylko z tego, że uważam, że moja wróżba jest dobrej jakości.
– W złych proroctwach też jest pan wyjątkiem. Do wróża idzie się po to, żeby usłyszeć coś optymistycznego, dobrego. Pan zaś, niczym wyrocznia delficka Pytia, przeraża klientów, przepowiadając im nieszczęście w miłości, rozwód, bezrobocie, chorobę.
– Bywam bezwzględny, bo i życie jest bezwzględne. Wróżbita nie jest od opowiadania bajek, pocieszania i głaskania po głowie. Gdy mówi same pozytywne rzeczy, to kłamie, a przecież klient płaci mu za usługę po to, żeby dowiedzieć się prawdy.
– Wolno odbierać ludziom nadzieję?
– Nikomu jej nie odbieram. Nigdy nie poinformuję o ciężkiej chorobie ani o nadchodzącej śmierci. Jeśli jednak kobieta mnie pyta, czy wyjdzie za mąż, bez wahania mówię o tym, co widzę w kartach: Nie ma takiej możliwości. Gdy ktoś pyta o przyszłość swojego związku, a ja widzę na przykład rozwód, też mam obowiązek powiedzieć prawdę.
– I zero wyrzutów sumienia? Zero współczucia?
– Współczucie jest za każdym razem. Przepowiadając rzeczy złe, często mam łzy w oczach. W dodatku wiem, że mówiąc prawdę, narażam się ludziom, bo kiedy już tę prawdę usłyszą, a okazuje się ona inna od ich oczekiwań, traktują mnie jak oszusta. Złoszczą się, buntują, zaczynają dyskutować, a niekiedy nawet ślą do mnie SMS-y z tym samym pytaniem i do TVN Meteo, i do TVN-u, i do TVN 7. Bo może się pomyliłem? Może za którymś razem w końcu odpowiem tak, żeby było po ich myśli?... Nic z tych rzeczy. Jeśli chcą żyć w iluzji, w fałszywej rzeczywistości, w kłamstwie, nie powinni zgłaszać się do wróżbity Macieja, bo ja nie wciskam ludziom kitu. Nie pozwalam też traktować się im z wyższością, bo uznali, że skoro płacą, to mają prawo wymagać bajek. Wiele razy zdarzyło mi się oddać pieniądze i wyprosić niedowiarka ze swojego gabinetu.
– Tym, którzy korzystają z pomocy wróżbitów, psycholog Aneta Bartnicka-Michalska radzi, aby pamiętali o tym, że: Słowa wyroczni dla osób, które w nie wierzą, mają znaczenie szczególne. Są jak kropla drążąca skałę. Powoli, lecz, niestety, bardzo skutecznie naruszają, aw niektórych przypadkach wręcz rozbijają nierzadko wątłą konstrukcję psychiczną, wzmagając lęk i objawy charakterystyczne dla poważnych zabu- rzeń psychicznych (urojenia, omamy)…
– Wróżbici doprowadzają ludzi do omamów i urojeń?! A czy Kościół katolicki nie powoduje urojeń? Czy nie doprowadza do fałszywych przekonań?... Niepochlebne opinie psychologów na temat wróżb, wróżek i wróżbitów to standard. Nie znoszą nas, bo odbieramy im chleb. Widzą przecież, że ludzie, którzy poszukują terapii, wolą przyjść do nas niż do nich. – Dlaczego wybierają was? – Często sam sobie zadaję to pytanie. Intuicja podpowiada mi, że powodem jest wstyd. Wizyta u psychologa lub terapeuty to dla statystycznego Polaka ciągle jeszcze coś takiego jak wizyta u psychiatry. Znajomi się dowiedzą i co? Uznają, że jestem wariatem?! Poza tym od wróżbity Macieja na konkretne pytanie zawsze usłyszą konkretną odpowiedź – tak lub nie. – Czuje się pan terapeutą? – Boże uchowaj! Żaden ezoteryk nie jest terapeutą. Żaden nie ma też mocy uzdrawiania. Od lat powtarzam, że działania ezoteryczne typu cudowne uzdrawianie przez ekran telewizora, bioenergoterapia czy podawanie liczb lotto są to najzwyklejsze w świecie pierdoły. Ezoterycy mają przepowiadać przyszłość na podstawie tego, co widzą w kartach. Tylko tyle i aż tyle.
– Na czym polega wyższość kart nad tymi „pierdołami”?
– Karty mogą udowodnić, że potrafię zobaczyć czyjeś życie. Mógłbym oczywiście wyskoczyć w telewizji z tekstem: Drodzy widzowie, zgłaszajcie się do wróżbity Macieja, który was uzdrowi! Telefon by się urywał. Chętnych miałbym pewnie więcej niż wszyscy wróże razem wzięci. Ale byłbym wtedy oszustem. Nikt nikogo nie uzdrowi ani na odległość, ani przez dotyk. Ale jak ktoś chce, niech w to wierzy. Moja świętej pamięci mama, racjonalistka z krwi i kości, wiedząc o tym, że ma złośliwego raka płuc, korzystała z usług bioenergoterapeuty. Chciała mieć nadzieję, a on jej ją dawał. Nie protestowałem, chociaż wiedziałem, że jest to szarlataneria.
Szacuje się, że obecnie około 30 procent Polaków ogląda jedynie darmowe programy telewizyjne nadawane z nadajników naziemnych. I w dobie kryzysu grupa tych odbiorców zwiększa się, co jest zgodne z trendami światowymi.
Dzieje się tak w dużej mierze dzięki naziemnej telewizji cyfrowej. Do niedawna w przekazie analogowym, w zależności od rejonu Polski, można było odbierać z anteny naziemnej od czterech do ośmiu kanałów. Dziś na większości obszaru kraju dostępnych jest już 18 telewizyjnych kanałów cyfrowych, za odbiór których nie trzeba płacić. Naziemna oferta uległa więc istotnemu poszerzeniu. Znacząco zmieniła się też jakość przesyłanego sygnału, o czym świadczy fakt, że wśród nadawanych kanałów są także dwa w technologii wysokiej rozdzielczości – TVP1 HD i TVP2 HD.
Mimo opóźnień proces wprowadzania naziemnej telewizji cyfrowej w Polsce jest już na finiszu. Do 19 marca nastąpią kolejne wyłączenia nadajników analogowych. Dojdzie do tego w Elblągu, Rzeszowie, Szczecinie, Warszawie i Wiśle. To już trzeci etap zastępowania przekazów analogowych cyfrowymi. Kolejne wyłączenia zaplanowane są do 22 kwietnia, 20 maja, 17 czerwca i 23 lipca. Pod koniec lipca nigdzie w Polsce nie da się już odebrać naziemnej telewizji analogowej, choć może się zdarzyć, że będą miejscowości, do których sygnał telewizyjny z nadajników naziemnych… nie dotrze w ogóle. Z tego powodu trzeba będzie przeprowadzić akcję tzw. doświetleń takich rejonów.
Obecnie działają w Polsce trzy pierwsze bezpłatne multipleksy. Czy w przyszłości powstaną kolejne, być może już płatne, ciągle nie wiadomo. Na razie w pełni nadaje MUX2, na którym znajdują się wyłącznie programy nadawców komercyjnych: Polsat, TV4, TVN, TVN7, TV6, Puls, Puls2 i Polska Sport News. Ich przekazy może odbierać 95 proc. ludności kraju. Podobny zasięg ma MUX1, ale tam ciągle nie ma docelowej oferty programowej. Cztery kanały – Polo TV, ESKA TV, ATM Rozrywka i TTV uzyskały stosowne koncesje w 2011 roku. Teraz wyłonione zostaną w drodze konkursu cztery kolejne kanały mające zająć miejsce TVP1 HD, TVP2 i TVP Info, które najpóźniej do 27 kwietnia 2014 muszą opuścić MUX1. Wiadomo, że zastąpią je stacje o profilach: społeczno-religijnym, filmowym, edukacyjno-poznawczym i dziecięcym. O tym, jakie to będą kanały, dowiemy się prawdopodobnie w kwietniu.
Najdłużej uruchamiany będzie MUX3, oddany do dyspozycji TVP. Obecnie nadają tam TVP1, TVP2 HD, TVP Info, TVP Kultura, TVP Polonia i TVP Historia. Dziś programy te z nadajników naziemnych (w ramach MUX3) docierają do 45 proc. gospodarstw domowych. Całą Polskę mają pokryć dopiero w kwietniu 2014 roku.