Pół świnia – pół człowiek
Byłeś stary, byłeś gruby, byłeś małego kalibru i byłeś brzydki. Byłeś macho, byłeś wulgarny, byłeś nieczuły i byłeś podły. Byłeś egoistą, brutalem i nie miałeś za grosz kultury. I ja oszalałam na twoim punkcie. To nie była sprawa schematu – przyczyna – skutek, związanego z wadami i niesłychanie głębokim uczuciem. To był ciekawy zbieg okoliczności.
Takimi słowami rozpoczyna się książka, która zbulwersowała Francję i wywołała wielkie poruszenie poza jej granicami. „Piękna i Bestia” to oficjalny tytuł. Jednak na łamy prasy ta studwudziestostronicowa pozycja, którą autorka skończyła pisać w południe 1 grudnia 2012 roku, trafiła jako opowieść o „w połowie świni, a w połowie człowieku”. I chociaż nigdzie w tym sadomasochistycznym wyznaniu miłości i nienawiści nie pada nazwisko „Bestii”, to i tak wszyscy wiedzieli, że chodzi o Dominique’a Strauss-Kahna, polityka, który miał największe szanse ze wszystkich potencjalnych kandydatów, by stać się prezydentem Francji, prezesa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, mężczyznę mającego ogromne wpływy i żonę posiadającą bajeczny majątek, którego kariera pękła jak mydlana bańka pod wpływem afery na Manhattanie otwierającej skrzynię Pandory z jego seksualnymi wybrykami wywołującymi zdumienie nawet w libertyńskiej Francji.
Miłość do prosiąt i DSK
Nawet wtedy, gdy moja namiętność była tak bardzo przepełniona szczęściem, że byłam w stanie całą moją przyszłość oddać za jedną godzinę w twoich ramionach, to nigdy nie przestałam cię widzieć tym, kim jesteś – świnią. To moje uwielbienie dla tych zwierząt obudziło zainteresowanie tobą. Prześladowali cię. Stałeś się kozłem ofiarnym. Poczułam się w obowiązku cię bronić, mówiąc: świnia ma prawo być świnią. Społeczeństwo, które wsadza te stworzenia do więzienia pod pozorem obrony własnego poczucia, co jest dobre, a co nie, przestaje być społeczeństwem wolnym i sprawiedliwym. Ochrona świń to jest w moim przypadku coś w rodzaju powołania. To jest powód, dla którego zaczęłam walczyć o swobodę seksualną, a potem zostałam wegetarianką. To stało się wtedy, gdy zobaczyłam, co się dzieje ze świniami w rzeźni – wtedy postanowiłam, że więcej nie wezmę mięsa do ust. Ale ciebie mogłabym wsadzić do piekarnika, upiec na rożnie i zjeść, delektując się każdym kawałkiem, ciesząc podniebienie tymi najbardziej smakowitymi. Zachowywałeś się jak niebezpieczna świnia. Ty nie byłeś ofiarą społeczeństwa – ty stałeś się moim agresorem, moim prześladowcą. Powiedziałam sobie: Po kiego grzyba ciągać go od sądu do sądu, od gwałtu do gwałtu? Z większym pożytkiem byłoby przerobienie go na szynkę. Mógłby przynajmniej nakarmić podatników, zamiast wyciągać pieniądze z ich kieszeni. Opisana powyżej „Be- stia” to DSK, a zatem kim jest „Piękna”, autorka tych słów.
„Piękna”
Grubą czarną kreską zarysowane brwi i rzęsy, spod których przebijają się oczy w barwie skóry pantery – ciemnożółte, cętkowate. Widoczna warstwa pudru. Szeroki uśmiech – Marcela Iacub. Urodziła się w Argentynie w 1964 roku. W wieku 21 lat została najmłodszą adwokatką w swoim kraju, pracując w sądzie w Buenos Aires. W 1989 roku przyjechała do Francji, aby studiować filozofię prawa na renomowanej uczelni, na EHESS, w Wyższej Szkole Nauk Społecznych, jednej z najbardziej prestiżowych na świecie. W pięć lat później trafiła do CNRS, czyli francuskiego odpowiednika PAN – ośrodka badawczego, w którym wkrótce została dyrektorką działu badań naukowych. Poza tym ma swoją rubrykę w lewicowej gazecie „Liberation” i jest autorką dwunastu książek. „Zbrodnia była prawie seksualna – zbiór esejów prawnych”, „Co zrobiliście dla wyzwolenia seksualnego”, „Imperium brzucha, czyli inna historia macierzyństwa”, „Antypodręcznik wychowania seksualnego”, „Kochać zabijać”, „Pornografia w Ameryce”, „Spowiedź zjadaczki mięsa” czy wreszcie „Społeczeństwo gwałcicieli” – to kilka przykładów tytułów książek, które Iacub napisała w ciągu 10 lat, między 2002 a 2012 rokiem. Wspominając poznanie się z DSK, Iacub mówi, że doszło do tego po publikacji tej ostatniej książki, w której krytykuje ona postawę feministek, w chwili gdy w owym czasie jeszcze prezesa Międzynarodowego Funduszu Walutowego aresztowano po agresji wobec czarnoskórej pokojówki w hotelu Sofitel w Nowym Jorku. Wtedy to, w styczniu 2012 roku, tuż po tym, jak książka ukazała się na rynku, Iacub i Dominique Strauss-Kahn nawiązali romans, który trwał do sierpnia. To było absolutne szaleństwo – przyznaje „Piękna” w wywiadzie dla lewicowego tygodnika „Le Nouvel Observateur”. Jej zdaniem mogły się na to złożyć trzy powody, iż doszło do tak burzliwego związku. Po pierwsze, chciałam go poznać. Tę „Bestię”, o której tyle mówiono. Chciałam rozszyfrować tę osobowość, tak w sumie nietuzinkową. Chodziło zatem o coś w rodzaju reportażu. O badania w terenie, w czasie których posunęłam się tak daleko w moich uczuciach, że nastąpiła eksplozja miłości. Mówiąc o drugiej możliwości motywacji, którymi się kierowała, Iacub wyznaje z rozbrajającą szczerością, że możliwe, iż jest świętą, która chciała zbawić grzesznika. Dalej powiada, że do takiego celu DSK idealnie się nadawał, aby go wyrwać „z jego piekła”, a żeby móc kogoś zbawić, to trzeba go kochać. „Piękna” zaskakuje trzecią hipotezą.
Miłość do DSK ratunkiem
Marcela Iacub przyznaje, że chciała umrzeć. Była w głębokim dołku. Ten romans „postawił ją na nogi”. W „Pięknej i Bestii” pisze, że spotykali się co dziewięć dni na dwie – trzy godziny. Wcześniej, zanim go spotkała, czuła, że straciła sens życia. On to zmienił, mimo że – jak zauważa – jesteś wyrachowany i interesowny, jak wszystkie świnie, bo one nie chcą niczego innego jak zaspokojenia swoich potrzeb i zachcianek, fizycznych i psychicznych, bez żadnych skrupułów, myślenia o skutkach i konsekwencjach. To to doprowadziło cię do konfliktu z wymiarem sprawiedliwości. Mimo że jesteś