Realny i magiczny Bola~no
„średniakiem”, to znaczy facetem pozbawionym wyobraźni, odwagi politycznej czy intelektualnej, to będąc świnią, jesteś ekstremistą, radykałem, wywrotowcem i wielkim artystą. Świnia nigdy nie szuka ani spokoju, ani bezpieczeństwa. Jest gotowa poświęcić wszystko, byleby tylko zaspokoić swoje żądze. Jest w stanie podłożyć bombę pod swoje łóżko, byleby tylko osiągnąć ekstazę, nawet gdyby w chwilę potem miała zginąć. Teraz, patrząc na ten związek z perspektywy czasu, Iacub widzi jak na dłoni, że będąc w takim stanie ducha, instynktownie poczuła, iż taki egoista, człowiek, który tak mało się z czymkolwiek liczył i na kogokolwiek zwracał uwagę, który innym wyrządził tyle zła, może się w jej rękach zamienić w narzędzie do zniszczenia jej samej. On mógłby doprowadzić mnie do tego, że odebrałabym sobie życie.
Piękna i bogata żona
Autorka książki nie zostawia suchej nitki na Anne Sinclair, żonie DSK. Ta atrakcyjna brunetka była swego czasu gwiazdą francuskiej telewizji. Wnuczka znanego marszanda dzieł sztuki odziedziczyła po nim ogromny majątek, który pozwolił jej na zapłacenie wielomilionowej kaucji za wypuszczenie z więzienia męża i na wynajęcie dla nich luksusowego apartamentu z salą kinową w jednej z najbardziej eleganckich dzielnic Nowego Jorku. Po aferze w Sofitelu stała za DSK murem, wzbudzając we francuskich mediach podziw i zawiść. Tą ostatnią kroplą goryczy był skandal znany jako „afera z hotelu Carlton” w Lille, w której chodziło o podsuwanie prostytutek, w tym nieletnich, politykom i biznesmenom. Były prezes Międzynarodowego Funduszu Walutowego do tej pory jest oskarżany o przynależność do siatki stręczycieli, o organizowanie orgii w Paryżu z udziałem prostytutek io udział w zbiorowym gwałcie jednej z nich. Doszło do rozstania. Anne Sinclair odwróciła się od DSK, którego – jak pisze w swojej książce Marcela Iacub – „uczyniła swoim pudlem”. Jej zdaniem Strauss-Kahna nie byłoby stać na odejście od Anne Sinclair. Za bardzo się przyzwyczaiłeś do życia w luksusie. Jak już tego posmakowałeś, to nie było mowy, abyś z takiego dobrobytu zrezygnował. Innych byłoby na to stać – ciebie nie. I to dlatego ona miała cię w garści. Dlatego ty, wielki macho, stałeś się żałosnym pudelkiem (…). Im bardziej stawałeś się jej własnością, tym bardziej cię upodlała. To była okrutna forma prostytucji. Iacub bezlitośnie drąży motywację Anne Sinclair, twierdząc, że znana dziennikarka chciała poślubić prezydenta. Ona chciała być pierwszą damą Francji. Ona o tym od dawna marzyła. A kiedy ciebie spotkała, to natychmiast klasnęła w ręce i wykrzyknęła: „Proszę bardzo, to jest mój koń! Na niego stawiam! No, nareszcie go znalazłam!”. „Piękna” dobija swego kochanka, pisząc, że zrobiłbyś wszystko, czego by zażądała, nawet wycofałbyś się z polityki. Gdy upadłeś tak nisko po tych wszystkich aferach, to straciłeś życie, które nie było twoim.
Seksualny komunizm
W taki sposób określili krytycy sposób przedstawienia DSK w książce „Piękna i Bestia”, która, jak twierdzą, wzbija się na szczyty wulgarności i cynizmu. Niemniej nikt nie ukrywa, że były prezes Międzynarodowego Funduszu Walutowego i niemal stuprocentowy pewniak na prezydenta Francji w łóżku lansował właśnie takie ideały „komunizmu seksualnego”, czyli „równości wszystkich, którzy mieli prawo do tego, aby każdy mógł z każdym współżyć w imię zbiorowej przyjemności”. „Biorąc pod uwagę, że madame Iacub przez ładnych parę miesięcy dzieliła życie i prześcieradło z DSK, to wie ona doskonale, o czym pisze”. DSK nie został prezydentem Francji. Według „Pięknej” miał Ojczyznę głęboko w nosie. Jej zdaniem zamieniłby Pałac Elizejski w burdel, w którym każdy mógłby spać z każdym. Jemu nigdy nie zależało na tym, czy sypia z prostytutką, czy nie. On jako prezydent nawet swoich doradców do spraw sztuk pięknych wybierałby pod tym kątem – pisze Iacub, według której wielu organizatorów orgii w hotelu Carlton miało nadzieję, że DSK zrobi ich ministrami lub ambasadorami. Podobało ci się, że te biedne diabły chciały zaspokoić każdą twoją zachciankę seksualną – pisze Piękna o Bestii.
Postscriptum
DSK stwierdził, że czuje się zdruzgotany tym stekiem obelg i bezpodstawnych oskarżeń. Był na tyle zbulwersowany, że osobiście pofatygował się do sądu, do którego wniósł pozew o zniesławienie. Marcela Iacub i wydawnictwo Stock nie zamierzają się odwoływać od wyroku skazującego ich na zapłacenie po 50 tysięcy euro. Tygodnik „Le Nouvel Observateur” ma zapłacić 20 tysięcy. Książka „Piękna i Bestia” miała się ukazać w ostatnią środę. Kiedy wszedłem do księgarni, tłumek klientów dopytywał się o to dzieło. Zadawało to kłam badaniom opinii publicznej, według których 85 proc. Francuzów nie zamierza czytać wyznań madame Iacub. Książkę kupiłem dopiero w piątek, bo sąd w Paryżu stwierdził, że nie może wycofać jej z obiegu, bo to byłoby pogwałceniem zasady wolności słowa, ale za to nakazał dodrukowanie wyjaśnienia, iż „na mocy wyroku z 26 lutego 2013 roku konieczne jest poinformowanie Czytelników, że książka stanowi naruszenie prawa Dominique’a Strauss-Kahna do ochrony tajemnicy jego życia prywatnego”. W żadnym innym miejscu w książce nazwisko byłego prezesa Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie pada i tak prawdę powiedziawszy, dopiero sąd w Paryżu wywalił kawę na ławę, wyjaśniając bez żadnych wątpliwości, kto jest „w połowie świnią, a w połowie człowiekiem”.
Modny ostatnio chilijski pisarz i poeta Roberto Bolano stał się sławny przed czterdziestką za sprawą niezwykłej powieści „Dzicy detektywi”. Docenili ją zawodowcy, przyznając nagrodę, docenili czytelnicy, zachwyciwszy się pełnym niejasności, pociągającym światem wymyślonym przez Chilijczyka. Potem była sławna, potężna powieść „2666”, o której napiszemy, a potem śmierć. A właściwie śmierć przyszła wcześniej, jeszcze zanim Bolano ostatecznie zakończył „2666”. Ścigał się ze śmiertelnym wirusem wątroby, przegrał, mając 50 lat. Między dwiema najsławniejszymi powieściami Chilijczyka mieści się sporo mniejszych rzeczy, systematycznie u nas wydawanych, między nimi opowiadania „Rozmowy telefoniczne”. Są tutaj trzy tematy: pisarze i pisanie, przeważnie pisarze drugiej kategorii; walki i żołnierze drugiej wojny światowej oraz przewrót polityczny w Chile w 1973 roku, Allende i Pinochet i opozycjoniści; i trzecia grupa – kobiety o dość skomplikowanym życiu i psychice, jedna była więźniem politycznym, druga aktorką filmów porno, trzecia zupełnie nieprzystosowana, cały czas w ruchu, nowe miejsca, nowi partnerzy, inne zajęcia. Łączy ich jedno: albo już umarli, albo chorują i są tuż przed. Tak jakby Bolano mówił: różne życia, bardzo bogate, trudne, bujne – dla wszystkich ta sama śmierć. Napisane są w formie gawęd, opowiastek, zasłyszanych historii, zwyczajnie, spokojnie – tylko w którymś momencie wkrada się do nich strach, coś irracjonalnego, co wybija nas z rytmu i pozwala się bać.
~~~~ AGNIESZKA FREUS ROBERTO BOLA NO. ROZMOWY TELEFONICZNE (LLAMADAS TELEFÓNICAS). Przeł. Tomasz Pindel. WYDAWNICTWO LITERACKIE MUZA, Warszawa 2013. Cena 29,99 zł.