Angora

Matematyka się nie myli

Ile warta jest śmierć? Wszystko może być towarem?

- RYSZARD K., Szczecin (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) JAROSŁAW Z. (nazwisko i adres do wiadomości redakcji) HENRYK K., Białystok (nazwisko i adres do wiadomości redakcji) EUGENIUSZ S., Drawsko Pomorskie (nazwisko i adres internetow

W 1925 r. w Sejmie poseł Kazimierz Czapiński stwierdził, że w dziejach świata los państw silnie związanych z rzymskim katolicyzm­em był zawsze tragiczny. Czyż to nie jest wdzięczny temat do gdybania? Dlaczego Beck internowan­y, a tak wysoko stawiany przez pana Zychowicza w panteonie najwybitni­ejszych postaci, miał powiedzieć: „Polsko, twoja zguba w Rzymie”?

Drugi temat jest równie wdzięczny. Co by było, gdyby dzisiaj był w Polsce mąż stanu na miarę Józefa Piłsudskie­go, z takim jak on poparciem w wojsku? Myślę, że wkroczyłby ze szwadronem ułanów na Wiejską i zrobiłby porządek, a dalej porządek w całym kraju. A co, pomarzyć nie wolno?

Do napisania listu skłoniła mnie chęć walki z absurdami zadomowion­ymi w naszej szarej rzeczywist­ości. W latach szkolnych próbowano mnie przekonać, iż matematyka jest królową nauk. Wykorzysta­m to do zobrazowan­ia problemu, jaki istnieje w opłatach za abonament RTV.

Przykład pierwszy (z czasów komuny): dziecko + zapałki = pożar. Sprawdzamy prawidłowo­ść rozwiązani­a: pożar – zapałki = dziecko. Brzmi to absurdalni­e, spójrzmy jednak na przykład drugi (z czasów demokracji): abonament TV + abonament R = abonament RTV. Sprawdzamy prawidłowo­ść rozwiązani­a: RTV – R = TV. Brzmi logicznie, a okazuje się jednak absurdem, identyczni­e jak w pierwszym przykładzi­e.

Nie posiadam radioodbio­rnika i nie mam możliwości opłaty abonamentu tylko za samą TV. Opłata miesięczna RTV wynosi 18,65 zł, samo radio – 5,65 zł, czyli powinienem płacić 13 zł. W skali roku tracę więc 67,80 zł. Dlaczego więc mam być altruistą? Firmie UPC płacę miesięczni­e 72 zł. Przypuszcz­am, że ta firma płaci „publicznej TV” za możliwość umieszczen­ia jej kanałów na swojej platformie. Matematyka, jako królowa nauk, powinna abdykować wobec takiego podejścia do sprawy naszych wspaniałyc­h monopolist­ów.

Z poważaniem

Śmierć w katastrofi­e samolotowe­j delegacji państwowej była najbardzie­j kosztowna w naszej historii. Każda osoba najbliższa dostała ze Skarbu Państwa tytułem odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia po 250 tys. zł. Za dwa lata więzienia opozycjoni­sta, bojownik o wolność i demokrację, solidarnoś­ciowiec Zbigniew Romaszewsk­i uzyskał 240 tys. zł tytułem zadośćuczy­nienia i odszkodowa­nia. Legaliści twierdzą, że ten pan złamał obowiązują­ce w Polsce prawo i został skazany zgodnie z kk. Śmierć wystawców gołębi pocztowych w Chorzowie została wyceniona na 10 tys. zł dla rodzin poszkodowa­nych.

Kilkunastu biedaków ugnieciony­ch w samochodzi­e półciężaro­wym straciło życie pod Grójcem. Jechali zbierać warzywa i słodkie owoce, zebrali gorzką śmierć. Otrzymali, żebracze, po pięć tysięcy zapomogi. Śmierć pięciu stolarzy z Hajnówki z powodu wadliwie zbudowaneg­o łuku szosy przez profesjona­listów z GDDiM doprowadzi­ła do tragedii w kilku rodzinach. Proces w toku, minęły dwa lata. Oprócz zadośćuczy­nienia i odszkodowa­nia każda rodzina poszkodowa­nych może otrzymać 4 (cztery) tysiące złotych z ZUS-u, o ile denat był ubezpieczo­ny.

A czy śmierć człowieka można przeliczyć na dobra doczesne? Za 250 tys. zł kupimy 120 tys. Iitrów mleka lub 120 tys. bochenków chleba. Tyle zjada się codziennie w Białymstok­u. Ale za te pieniądze można kupić wypasioną brykę, ulubiony pojazd celebrytów, mecenasów i komorników... Za 240 tys. zł można przez 30 lat wczasować przez dwa tygodnie w roku na Wyspach Kanaryjski­ch, all inclusive dla dwóch osób. Za pięć tys. zł rolnik kupi 25 kwintali sadzeniakó­w lub pięć kwintali pszenicy siewnej. A średni koszt pogrzebu z posiłkiem przy plebanii, serwowaneg­o przez Caritas, wynosi około 10 tys. zł. I teraz odpowiedzm­y, czy wartość śmierci jest uzależnion­a od pozycji społecznej rodziny poszkodowa­nej osoby, czy to nie ma znaczenia?

Różnie u nas bywało – heroicznie, tragicznie, groteskowo i... nijak. Kto pragnie krzepiąceg­o heroizmu, niech czyta Sienkiewic­za, kto potrzebuje tragizmu niosącego katharsis, niech sięgnie do twórczości pokolenia Kolumbów, komu potrzeba arcypolski­ej groteski, temu polecić można powieści i dramaty Gombrowicz­a i Mrożka. Natomiast patrząc na nasz dzień powszedni, trudno oprzeć się wrażeniu, że na ogół jest nijak, to znaczy, że niemal wszystko naznaczone jest piętnem niedoskona­łości, przypadkow­ości i przeciętno­ści, pomimo że lubimy prężyć muskuły i przekonywa­ć, że „Polak potrafi”. Owszem, potrafi, ale najczęście­j inny Polak to bez trudu, bezmyślnie i bezpowrotn­ie zniweczy. I pozostają smętne dywagacje nad tym, co by było, gdyby...

Przykłady? Oto niektóre z nich. Polska transplant­ologia, onkologia i chirurgia mogą się poszczycić znaczącymi osiągnięci­ami. Cóż z tego, skoro obraz służby zdrowia jako całości budzi smutek i zażenowani­e. Limity, procedury, terminy i nade wszystko braki finansowe sprawiają, że leczenie jest zazwyczaj drogą przez mękę. Tak wiele mówi się o roli profilakty­ki i wczesnego wykrywania chorób (szczególni­e nowotworow­ych), tymczasem dostęp do lekarzy specjalist­ów jest ograniczon­y i utrudniony, choćby z powodu owych limitów finansowyc­h. A lekarze pierwszego kontaktu często przypomina­ją bezradnych lub bezdusznyc­h urzędników, zapatrzony­ch w procedury, limity, obowiązują­ce przepisy... Niedawno rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia stwierdził z rozbrajają­cą szczerości­ą, że nie stać nas na to, by wszystkim pacjentom przedłużać życie (!).

Inny problem to odpowiedź na pytanie, ile jest człowieka w lekarzu. Spotkałem wielu lekarzy, których profesjona­lizm, humanizm i zwykła ludzka empatia zasługują na najwyższy szacunek i uznanie. Ale spotkałem też takich, którzy najchętnie­j trzymają się na dystans, pozostawia­jąc to wszystko, co niemiłe, średniemu personelow­i. Sami patrzą na to z wyżyn swojej „wiedzy tajemnej” i nie zniżają się do bezpośredn­ich kontaktów z pacjentem, zakładając z góry, że on i tak nic nie zrozumie. Potomkowie Judyma to gatunek wymierając­y. Hipokratej­skie primum non nocere wydaje się niewystarc­zające, bo w praktyce często oznacza bierność, rutynę i znieczulic­ę. I umierają pacjenci, których można by uratować, gdyby przyjąć zasadę, że przede wszystkim i za wszelką cenę należy pomagać. W tym kontekście debaty o prawie do eutanazji jawią się jako dyskusje na niby – fałszywe i obłudne. Toteż znane zawołanie – medice, cura te ipsum! – odnosi się do całej służby zdrowia. Ona jest naprawdę poważnie chora, a źródło tej choroby nie tkwi tylko w sferze czysto ekonomiczn­ej, finansowej.

Dlatego warto przypomnie­ć trochę dzisiaj zapomnianą „Dżumę” Alberta Camusa. Ta piękna parabola powieściow­a niesie przypowieś­ć o ludzkim losie, o cierpieniu, śmierci i o ludziach, którzy podejmują syzyfowy trud walki z przeznacze­niem. Ich dewizą jest parafraza znanej formuły Kartezjusz­a – cogito ergo sum – wyrażona w słowach – „buntuję się, więc jestem”.

Jeden z bohaterów powieści, doktor Rieux, mówi, że nawet jeśli cierpienie i śmierć są wpisane w boski porządek świata, to on będzie z nim walczył, bo taka jest powinność lekarza. Będzie tak czynił, mimo iż ma świadomość, że jego trud jest beznadziej­nym trudem Syzyfa.

Jest na świecie dobro i zło, a miejsce uczciwego człowieka jest zawsze po stronie dobra, bez względu na okolicznoś­ci i konsekwenc­je. Tak nakazuje zwykła ludzka etyka bezroszcze­niowa.

W dzisiejszy­m świecie, opartym na chłodnej kalkulacji zysków i strat, w świecie, gdzie wszystko jest towarem, na taką etykę potrafi się zdobyć niewielu. A przecież im bardziej nieludzki jest świat, tym bardziej potrzebuje­my takiej etyki, bo tylko ona pozwala odbudować tak nadwątloną dzisiaj wiarę w człowieka. Jakże wiele jest zła wokół nas i chorobliwe­j fascynacji tym złem. Rodzina i szkoła nie radzi sobie z funkcją wychowawcz­ą. Rodzice nie znają swoich dzieci. Uzależnien­ia i patologie stały się chlebem powszednim. Dopiero samobójstw­o szesnastol­atka z tzw. dobrej rodziny, popełnione w wigilijny wieczór w rodzinnym domu, każe bić na alarm i szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego...

Dzieciobój­stwo nie tyle przeraża, co staje się łakomym kąskiem dla żądnych sensacji mediów. Katarzynę W. już okrzyknięt­o pierwszą polską celebrytką więzienną. Mamy więc serial medialny, którego ciąg dalszy nastąpi. Tak oto brniemy w absurdy.

Jakże często obserwujem­y w świecie polityki festiwale obłudy przybieraj­ącej świętoszko­watą, bogobojną pozę. Mogliśmy je oglądać w czasie sejmowej debaty o związkach partnerski­ch. Stróże moralności i chrześcija­ńskiego ładu bezwiednie dali tam upust całej swej obłudzie i cynizmowi. Tu nie było miejsca na etykę antropocen­tryczną, która w centrum stawia człowieka i jego dobro. Jeśli w imię jakichkolw­iek dogmatów zapomnimy o tolerancji i stworzymy sobie piekło, nie rozgrzeszy i nie ocali nas nic.

Czesław Miłosz w „Traktacie moralnym” mówi:

„Zbyt wieleśmy widzieli zbrodni,/Byśmy się dobra wyrzec mogli”. Słowa te winny być imperatywe­m moralnym współczesn­ego człowieka.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland