Widzieliśmy wasze cycki
Pozłacany 35-centymetrowy rycerz stojący na rolce taśmy filmowej skończył właśnie 85 lat. Pamięta czasy Gary’ego Coopera, Grety Garbo, Walta Disneya i Freda Astaire’a. Pierwsza ceremonia wręczania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej w 1929 roku trwała zaledwie 15 minut, a brało w niej udział tylko 270 osób. Każdy śmiertelnik mógł być wówczas świadkiem tego wydarzenia – wystarczyło kupić bilet wstępu za jedne 5 dolarów.
Z roku na rok prestiż imprezy rósł, aż oscarowy wieczór stał się najbardziej snobistyczną galą na świecie, dostępną tylko na specjalne zaproszenie. Uroczystością, gdzie najzdolniejsi i najpiękniejsi, ubrani w najwspanialsze kreacje od najdroższych projektantów kroczą w świetle błyskających fleszy po słynnym czerwonym dywanie.
Około 30 mln dolarów wydaje co roku Amerykańska Akademia Filmowa na przygotowanie ceremonii. Oszczędza tylko na kosztach dywanu, który nie jest kupowany, ale wypożyczany. Całkowita cena wynajmu płachty o wymiarach 152x10 metrów wynosi niecałe 25 tysięcy. Suma naprawdę niewielka, jeśli porównać ją z innymi wydatkami. Na przykład z gażą, jaką za trzy; czterogodzinną pracę otrzymuje prowadzący galę. Pełniący obowiązki gospodarza Seth MacFarlane zarobił w tym roku 15 – 25 tysięcy dolarów. Cena słynnej wykładziny wyda się jeszcze mniejsza, gdy popatrzymy na koszt kopert zawierających nazwiska zwycięzców. Za papierowe, ręcznie wykonane cuda organizatorzy zapłacili, bagatela, 10 tys. dolarów. Gaża dla producenta spektaklu wyniosła około 100 tys., firma ochroniarska wzięła 250 tys., wykonawcy piosenek – co najmniej 14 tys. dolarów, w tym Adele i Norah Jones – po 3,5 tys. każda. Wypożyczenie sprzętu i aparatury nagłaśniającej to około miliona dolarów, a wyprodukowanie bohatera wieczoru, czyli 50 sztuk statuetek, kosztowało 45 tysięcy. Zabójczo droga była organizacja pokonkursowego Balu Gubernatora – 1,8 mln dolarów. Z tego okrągły milion poświęciła Akademia na specjalnie na tę okazję zaprojektowany żyrandol, składający się z 1 mln 780
Oszczędzanie na dywanie
tys. malutkich koralików. Reszta pieniędzy poszła na wystawny poczęstunek, zawierający między innymi białe trufle w cenie 34 800 dolarów i ekskluzywne wina i szampany za 135 tys. Wynagrodzenie dla 350 kucharzy i 600 kelnerów to 240 tys. dol., a dekoracje z kwiatów i tkanin kosztowały ponad 100 tys. Ta iście królewska rozrzutność nie poszła jednak na marne, bo wpływy trzykrotnie przewyższą wydatki. W ubiegłym roku na oscarowej gali Akademia zarobiła 89 mln 600 tys. dol., a większość pieniędzy, czyli 75 mln, wpłaciła wytwórnia Walt Disney Co. za prawo do telewizyjnej transmisji uroczystości. Niebagatelne są też dochody z reklam. Za 30-sekundowy spot wyemitowany podczas ceremonii firmy płacą średnio 1,7 mln dolarów.
Liposukcja last minute
– To, co się dzieje teraz w Hollywood, to jest piekło, kochanie – wyznała przed oscarową ceremonią stylistka Cheryl Konteh, pomagająca ubierać gwiazdy. Po ogłoszeniu nominacji do najbardziej prestiżowej nagrody świata Los Angeles zaczy- na wrzeć. Armie stylistów, dietetyków, kosmetyczek i fryzjerów ruszają do boju o urodę aktorek i aktorów. – Całe miasto wstrzymuje normalną aktywność i zajmuje się przygotowaniem do Oscarów, a atmosfera jest zaskakująco poważna – opowiada felietonista, plotkarz Dean Piper. Aktorzy stają przed koniecznością upiększenia się za wszelką cenę, i to w jak najkrótszym czasie. Wszyscy przechodzą na ścisłą dietę. W kawiarniach i na spotkaniach towarzyskich zaczyna królować zielenina oraz woda z sokiem cytrynowym. Do akcji wkraczają osobiści trenerzy. Jeśli to nie pomaga, można zwrócić się o pomoc do chirurgów plastycznych. Przedoscarowym hitem w klinikach stają się liposukcje last minute. Zdesperowane aktorki odsysają tłuszczyk ze szczególnie problematycznych miejsc na plecach, pod łopatkami, by fałdki nie wylewały się z sukien bez ramiączek. Popularnym zabiegiem jest botoks wstrzykiwany w pachy, a zapobiegający nadmiernemu poceniu. Jennifer Lawrence, tegoroczna laureatka Oscara dla najlepszej aktorki, swoje przygotowania do uroczysto-
Taką piosenkę na powitanie gości zaśpiewał prowadzący galę komik Seth MacFarlane, wymieniając po kolei nazwiska aktorek, które pokazywały w filmach nagie biusty. Większość z bohaterek kontrowersyjnego songu zasiadała na widowni. Dostało się Nicole Kidman, Halle Berry, Angelinie Jolie, Charlize Theron, Naomi Watts, a nawet samej Meryl Streep. Wśród telewidzów zapanowała konsternacja. Felietonistka gazety „New Yorker” Amy Davidson napisała natychmiast tekst pod tytułem Seth MacFarlane i obrzydliwa, wroga, seksistowska noc Oscarów, w którym nie szczędziła komikowi słów oburzenia: Oglądanie Oscarów wiązało się z koniecznością wytrzymania serii prymitywnych, seksistowskich wybryków żałosnego (…) MacFarlane’a (…). Te kobiety odsłaniały ciała nie dlatego, by rozbawić MacFarlane’a, ale by wykonać swoją pracę (…). Dziewczyny, myślicie, że uprawiacie sztukę, ale Akademia ustami MacFarlane’a daje wam do zrozumienia, że mężczyźni widzą tylko, że się rozbieracie. Ludzie byli przekonani, że piosenka dotknęła również same zainteresowane. Kamery pokazały kwaśne miny Charlize Theron i Naomi Watts, ale wkrótce tenże sam „New Yorker” doniósł, że był to jeden wielki blef. Zniesmaczony wyraz twarzy aktorek został nagrany przy zupełnie innej okazji i wkomponowany przez organizatorów w bezpośrednią transmisję. A było to możliwe, gdyż od 2003 roku, kiedy to reżyser Michael Moore, odbierając statuetkę, naubliżał prezydentowi Bushowi, rozdanie Oscarów transmitowane jest z 5-sekundowym opóźnieniem.
Goła pierwsza dama
Inną, tym razem miłą, niespodzianką wieczoru była Michelle Obama. Pojawiła się na telebimie, by ogłosić nagrodę dla „Operacji Argo” – najlepszego filmu. Za swój występ dostała cięgi od prawicowych komentatorów, którzy orzekli, że związki Białego Domu z Hollywood, które było sponsorem kampanii prezydenckiej Baracka Obamy, stały się