Debiut w serialu
Dwukrotny laureat Oscara poprowadził serię wykładów na Harvardzie – donosi magazyn OK!. Wykłady poświęcone były sytuacji mieszkańców zdewastowanego w 2010 roku trzęsieniem ziemi Haiti. W panelu dyskusyjnym z udziałem studentów aktor zachęcał do pomocy najbardziej potrzebującym. Penn jest ambasadorem organizacji J/P Haitian Relief, której początkowe działania skoncentrowane były na dostarczaniu leków ofiarom katastrofy.
Najstarszy syn zmarłego w 2009 roku legendarnego muzyka rozpoczyna karierę w show-biznesie – poinformował magazyn Star. Szesnastolatek zadebiutuje na planie niezwykle popularnego w latach 90. serialu Beverly Hills 90210. – To było moje marzenie! Chciałem wykorzystać talent, jaki odziedziczyłem po ojcu. W przyszłości chciałbym być producentem filmowym, reżyserem, scenarzystą i aktorem – oświadczył Prince. Córka Michaela, Paris Jackson, też ma za sobą debiut na wielkim ekranie. Wystąpiła w ekranizacji powieści dla młodzieży Lundon’s Bridge: and the Three Keys.
Wykładowca
Królewska rola
Wybitna aktorka pojawi się ponownie w roli królowej Elżbiety II – czytamy na stronach express. co. uk. W 2006 roku Mirren zdobyła statuetkę Oscara za pierwszoplanową rolę brytyjskiej monarchini. Teraz pracuje na londyńskim West Endzie nad sztuką opowiadającą o życiu królowej. Bilety na premierowy spektakl, który odbędzie się 13 czerwca na deskach London’s Gielgud Theatre, rozeszły się w rekordowym tempie, przynosząc ogromne zyski. Twórcy przedstawienia chcą dać szansę obejrzenia Helen w tej kultowej roli, większej liczbie jej fanów. Dlatego też zdecydowano, że sztuka będzie transmitowana na żywo w brytyjskich kinach.
Obudziłem się. Była niewinna, czysta i biedna jak zielonooki Kopciuch. Myanmar – to przecież Birma, a Aung – to Aung San Suu Kyi, pokojowa noblistka, nie mniej odważna niż Martin King, która uosabia birmańską drogę ku wolności. Musisz. Co za irracjonalny imperatyw. A Paryż, a Parisa, praca, dom... Musisz. Dotknąłem na mapie meandrów birmańskiej rzeki Irawadi. Musisz. Kupiłem bilet do Rangunu przez katarską Dohę i ruszyłem na lotnisko.
Na lotnisku wypiłem piwo i spostrzegłem, jak grubo jestem ubrany. Przyszła mi na myśl pewna opowieść o człowieku, który chował swój strach pod kilkoma warstwami ubrań. Od razu też miałem przed oczami kultową scenę z filmu „Strach na wróble”,
Nowy dzień. Słoneczny, lekko zakurzony. Na późne śniadanie harrisa – tutejsza zupa z plackiem – plus kawa korzenna. Między luksusowymi samochodami uśmiechają się mężczyźni w bieli, odprężeni, zadowoleni. Obok kobiety w czerni, jakby nieobecne, jakby w cieniu tego kraju. Nie chcą wymienić ze mną spojrzenia. Zerkam na ich zgrabne stopy, poruszające się między paskami sandałów, bo tylko tyle można podejrzeć. Mułłowie nawołują z minaretów do modlitwy, a mnie jakby przywołują surowo do porządku. Miasto się wycisza, wyludnia, ustaje ruch uliczny – wierni z dywanikami pod pachą biegną do meczetów. Już wszędzie słychać jedynie donośne głosy modlitwy, dobiegające z ulicznych megafonów. Poczułem powiew bliskiej cowała. Tylko raz miał okazję z dołu się wydostać – kiedy kobieta była bliska urodzenia dziecka. Wtedy do jamy wrzucono drabinę. Pomógł jej wyjść, a on został sam. Poczekał na nią i już do końca kopali wspólnie piasek. Czy to dobry wybór?
Wstałem. Przede mną Al Corniche. Spacer tą kilkukilometrową promenadą, wijącą się wzdłuż wybrzeża, to podobno ożywcze doświadczenie. Tego mi potrzeba. Idę. Nade mną olbrzymie motyle wyją silnikami jumbo jetów. Są nisko, coraz niżej. Zapada zmierzch. Jutro się obudzę na zielonej rzece, długiej jak ukwiecona szyja pięknej Myanmar. Zdrada? Wybacz, Pariso.