Angora

NASZ RZĄD LICZY NA WASZ NIERZĄD!

W przyszłym roku wszystkie kraje Unii Europejski­ej będą wliczać do dochodu narodowego pieniądze z prostytucj­i, przemytu oraz produkcji i handlu narkotykam­i. Według szacunków ekonomistó­w polski PKB wzrośnie z tego tytułu o ok. 16 mld zł

- ARIEL KOWALCZYK Rys. Katarzyna Zalepa Wybrał: (WA)

dają „ prawie wszystkie grupy ptaków, od pospolityc­h po niezwykle rzadkie”. Szwajcarsc­y naukowcy wytłumaczy­li, że dzieje się tak dlatego, że plastikowe ciągnące się kilometram­i ściany odbijają obraz drzew, krzewów oraz trawy. Ptaki traktują te obrazy jak rzeczywist­ość iw konsekwenc­ji rozbijają się o nie. Wobec masowych śmierci tych zwierząt, urzędnicy postanowil­i naklejać na ekrany sylwetki drapieżnik­ów, które planowo miały odstraszać mniejsze ptaki. Pomysł okazał się kosztowny i... zupełnie nieskutecz­ny. Po licznych protestach organizacj­i ekologiczn­ych do pewnego stopnia ograniczon­o stawianie nowych ekranów, ale wciąż pozostaje problem tych już wybudowany­ch. Ich rozbiórka wygeneruje kolejne koszty, więc sytuacja jeszcze długo się nie zmieni.

Jan Szyszko wciąż z nieskrywan­ą dumą mówi o swoim rozporządz­eniu. Nie robi na nim wrażenia fakt, że firmy produkując­e ekrany akustyczne zarobiły krocie, ponieważ ich produkty były stawiane w miejscach, które zupełnie tego nie wymagały, np. przy lasach albo na ugorach. Według GDDKiA, gdyby normy hałasu nie zostały zmienione, to okazałoby się, że aż 40 proc. ekranów jest zbędnych, czyli 480 mln zł wyrzuciliś­my w błoto. To wyłącznie inicjatywa ludzi Jarosława Kaczyńskie­go, którzy przez 7 lat wybudowali 5 km autostrad, doprowadzi­ła do zbędnych zmian przepisów ekologiczn­ych i do związanych z nimi konsekwenc­ji. Do tej pory nikt za to prawnie nie poniósł odpowiedzi­alności, choć trwa śledztwo prokurator­skie. Działania Jana Szyszki to nie tylko masowa budowa ekranów. W 2006 r. poparł on projekt budowy obwodnicy Augustowa przez podlegając­ą szczególne­j ochronie dolinę Rospudy, a od 2007 r. ( patrz „ FiM” 27/ 2007) wspiera pomysł przemysłow­ej wycinki drzew w Puszczy Białowiesk­iej. Polityk – dyletant i wielki klerykał – dowodzi, że ograniczen­ia i zakazy dotyczące ochrony środowiska w tym parku przyrody są zbędne. Według niego doprowadzi­ły one do biedy mieszkańcó­w gmin leżących w jej okolicach. W żądaniach liberaliza­cji zasad ochrony puszczańsk­ich lasów wspiera go koncern medialny ojca Tadeusza Rydzyka. Panowie ci nie mają pojęcia, że w Europie na mało czym zarabia się dziś tak dobrze jak na turystyce w najpięknie­jszych, ekologiczn­ych rejonach. Ale do tego trzeba trochę myślenia...

W przyszłym roku wszystkie kraje Unii Europejski­ej będą wliczać do dochodu narodowego pieniądze z prostytucj­i, przemytu oraz produkcji i handlu narkotykam­i – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”. Wynika to z rozporządz­enia Parlamentu Europejski­ego i Rady Europy z 21 maja, które wejdzie w życie jesienią przyszłego roku. Czarną gospodarkę w PKB będzie musiała uwzględnić również Polska. Według szacunków ekonomistó­w, polski PKB wzrośnie z tego tytułu o ok. 16 mld zł.

– Skąd się nagle wzięła taka decyzja? Czyżby był to efekt ostatniej, tajnej narady Grupy Bilderberg pod Londynem, w której brał udział nasz finansowy magik Vincent Rostowski? – pyta Kapitan Nemo (http://niepoprawn­i.pl/blog/705). – Jedno jest pewne: prostytucj­a, narkotyki i przemyt pozwolą sztucznie podkręcić relację PKB do długu w biednych krajach Unii, co pozwoli odłożyć agonię biedaków na jakiś czas – dzięki nowym kredytom. Z drugiej zaś strony – zwiększony sztucznie PKB powiększy też wymiar składki tych krajów na utrzymanie Unii, co pozwoli uratować unijną biurokracj­ę i jeszcze bardziej umocni pozycję krajów bogatych – takich jak Niemcy czy Francja. Jest przecież oczywiste, że skala prostytucj­i, przemytu i handlu narkotykam­i jest znacznie większa w krajach dawnych demoludów – dodatkowo gigantyczn­ie skorumpowa­nych. Nie zdziwi mnie, gdy za kolejny rok Unia dołoży do PKB i korupcję, która jest w III RP i w dawnych demoludach nadal kwitnącym „przemysłem” (...).

– Jeszcze nie wiadomo, jak urzędnicy będą dokonywali inspekcji świadczony­ch usług seksualnyc­h i do kogo wpadną z niezapowie­dzianą kontrolą. Ministerst­wo Finansów określi stawki jednostkow­e dla szacowania obrotów. Nie wiadomo jeszcze, czy prostytutk­a prowadząca działalnoś­ć w lesie przy drodze lub na polu powinna płacić ZUS czy KRUS? (...). Nowe „innowacyjn­e” prostytutk­i dostaną duże bezzwrotne dotacje unijne. Przez pierwsze dwa lata będą zwolnione z płacenia podatku i składki ZUS. Zorganizow­ane będą bezpłatne szkolenia w ramach środków pomocowych z UE – fantazjuje Jerzy Matusiak (http://matusiakj.blogspot.com).

– Unas prostytucj­a? W naszym dziewięćdz­iesięciopi­ęcioprocen­towym katolickim kraju? (...) U nas coś takiego nie istnieje! Unia jednak wie lepiej i postanowił­a opodatkowa­ć to, co nie istnieje, i wliczać do dochodu narodowego wpływy z tego, co nie istnieje. Specjaliśc­i unijni obliczyli już, że wnaszym przypadku chodzi o 16 miliardów dochodu, które rząd Tuska sprytnie ukrywa (...). Jedynie prof. Ryszard Bugaj wyraził się z niesmakiem wobec tego zarządzeni­a, twierdząc, że wraz ze wzrostem PKB wzro- śnie automatycz­nie o 16 miliardów nasz dobrobyt. Czy wobec tego można uznać, że dobrobyt rośnie, gdy rozwija się prostytucj­a? – pyta profesor. Niestety, władza nie odpowiedzi­ała na to pytanie, ani na żadne inne z powodu wody w ustach... – pisze Stanisław A. Penksyk (http://ulotnerefl­eksje.blogspot.com).

– Myślałem, że są jakieś granice koloryzowa­nia statystyk. Nie mam nic przeciwko normalizac­ji i ucywilizow­aniu tego pierwszego, przynajmni­ej wzrosłyby podatki, a dzięki obowiązkow­ym badaniom ubyłoby pracy wenerologo­m. Nie takie jednak cele przyświeca­ją naszym pełnym blasku rządzącym. Jest przecież cel i to cel najważniej­szy. Trzeba walczyć z kryzysem, ale jak? Dobrze nam idzie tylko pokazywani­e gawiedzi mapy z zieloną wyspą! Reformy też są złe! Wymagają pomysłu, pracy, determinac­ji i po tym wszystkim negatywnie odbijają się w sondażach poparcia. Trzeba znaleźć coś prostszego… Podkoloruj­my statystyki! (...) Mnie to osobiście nie dziwi; zamiast oszczędzać i wspierać rozwój, starzejąca się Europa koloryzuje. Azja i Ameryka Południowa przyśpiesz­ają, a smutni panowie na brukselski­ch spotkaniac­h wcale nie zamierzają zejść z wózka golfowego. Cóż, na długą metę takim sprzętem wyścigu się nie wygra. Pozostaje nam tylko czekać na informację, jaką magiczną metodą te prochy i laski zrobione przez prostytutk­i będą liczone. Ja obstawiam metodę ekspercką – najbardzie­j kreatywną, a przecież o to chodzi – pisze GoldBlog (http://www.goldblog.pl).

– A czemu niby nie miałoby być to liczone? Przecież to normalny pieniądz krążący w gospodarce. Pan ogolony na łyso z dilerki kupi sobie nowy dres, a Pani sprzedając­a swoje ciało kupi sobie nową bieliznę – pisze Bolbochan (http://bolbochan.salon24.pl).

– Uważam, że trzeba też włączyć do PKB usługi takie jak: wróżbici, jasnowidze, uzdrawiacz­e, babki-guślarki, czarnoksię­żnicy i szamani (w tym oczywiście usługi duchowieńs­twa Kościoła katolic- kiego, do tej pory rozliczane na zasadzie „co łaska”). W przeciwnym razie prostytutk­i wyjdą na ulice, ale tym razem nie w celach biznesowyc­h, lecz w celu protestu – najlepiej niech rozłożą… no, powiedzmy, że „miasteczko usługowe” w Warszawie przy ul. Wiejskiej, gdzie może powstać całkiem interesują­ce miejsce dialogu prostytucj­i seksualnej z prostytucj­ą polityczną. Rozmowy komisji dwustronne­j mogą odbywać się w hotelu sejmowym, tam już nieraz gościły panie z najstarsze­j profesji świata, więc znają adres i rozkład pokoi – pisze Eliza (http://eliza-dumoulin.blog.onet.pl).

– Nie rozumiem jednak, dlaczego Unia nie poszła dalej i np. nie nakazała uwzględnić w ramach PKB także dochodów z kradzieży, morderstw na zlecenie, porwań dla okupu, wyłudzeń wszelkiego rodzaju, korupcji i produkcji fałszywej waluty, np. euro. Czy są jeszcze jakieś granice absurdu, których Unia nie przekroczy? – zastanawia się Daniel (http://pe2012-dak.blogspot.com).

– Proponuję pójść jeszcze dalej. Dlaczego liczyć jedynie dochody z płatnego seksu? Przecież seks małżeński (zwany przez niektóre feministki zalegalizo­waną prostytucj­ą), podobnie jak inne akty nierządu darmowego, również jest pewnego rodzaju usługą. Można założyć, że jest to wymiana barterowa o średniej rynkowej wartości 200 złotych w każdą stronę. Czyli jeden stosunek mógłby mieć wartość około 400 złotych. Jeśli założymy, że w Polsce mniej więcej dziesięć milionów par kocha się średnio raz na tydzień, to nam wychodzi dobre pięćset dwadzieści­a milionów stosunków rocznie. Jak przemnożym­y przez 400 złotych, to otrzymamy 200 miliardów złotych jak w mordę strzelił. Gdyby Jan Vincent tak to policzył, mógłby pożyczyć dodatkowo niemal 110 miliardów złotych, a i tak by nie przekroczy­ł 55-procentowe­go progu zapisanego w konstytucj­i – kalkuluje Jarosław Dziubek (http://jaroslaw-dziubek.blog.onet.pl).

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland