JESZCZE JEST CZAS
Kiedy 9 lat temu dumnie wchodziliśmy do UE, spodziewaliśmy się jakiegoś cudu, czegoś, co pozwoli nam zająć miejsce w pierwszym szeregu państw członkowskich. Uważaliśmy, iż po latach stania w przedpokoju to się nam należy. Przecież kto jak kto, ale Polacy od zawsze byli piką i awangardą walczących ze znienawidzoną komuną. Zawsze też twierdziliśmy, że nasza tożsamość wyrasta z gleby śródziemnomorskiej i ducha chrześcijaństwa. Zaklinaliśmy rzeczywistość tak długo i mocno, aż w końcu uwierzyliśmy w te brednie, że my są z innej gliny niż słowiańska, dlatego szybko wpasujemy się w unijne standardy. Rzeczywistość zweryfikowała to nasze o sobie wysokie mniemanie. O ile w sferze ekonomicznej i gospodarczej dość szybko zaczęliśmy nadrabiać wieloletnie zapóźnienia, o tyle w sferze mentalnej, kulturowo-obyczajowej daleko nam było i jest do współczesnej Europy. I to na wszystkich frontach.
Od 13 lat mamy XXI wiek i przez cały ten czas wmawiamy światu, jakim to cywilizowanym, postępowym i nowoczesnym krajem jesteśmy. Niestety, fakty tego nie potwierdzają. W rzeczywistości Przenajświętsza RP nr 3 klerykalizuje się w tempie zastraszającym. Brakuje zaledwie kilku kroków prawnych, abyśmy już oficjalnie stali się państwem wyznaniowym. W przestrzeni publicznej krzyż stał się ważniejszy od godła państwowego. Kler, kołtuny i dewoty rosną w siłę i panoszą się jak nigdy do tej pory. Pielgrzymki w rozkwicie. Egzorcyści wypędzają diabła nawet z dziecięcych zabawek. Kraj zawalony jest relikwiami, świętymi obrazkami i medalikami. Cudotwórcy, uzdrowiciele mają nad Wisłą swoje eldorado. Polski patriotyzm coraz bardziej kojarzy się Europie z nacjonalizmem i faszyzmem. Rasistowskie uprzedzenia, ksenofobia, antysemityzm przestają być zjawiskami marginalnymi, niszowymi. Oczywiście jak tylko nam ktoś to głośno wytknie, natychmiast oburzamy się do żywego i odsądzamy go od czci i wiary. Bo przecież my zawsze dziewica, naród wspaniały! My tacy gościnni, dobroduszni, tolerancyjni, nie wadzimy nikomu, a tu takie kalumnie. Przecież to nie my, ale nas od wieków krzywdzą, niszczą, poniewierają, itp., itd., bla, bla, bla… No kochamy o sobie dobrze mówić, użalać się nad sobą. Potrafimy też każde łajdactwo i świństwo wyrządzo- ne innym szybko i gładko usprawiedliwić. Otrzepać się i umyć rączki. Co złego, to nie my! Ale przecież to tylko słowa, słowa, nachalna, prymitywna propaganda, która nie jest w stanie przysłonić prawdy. Jacy faktycznie jesteśmy, widać gołym okiem. Wystarczy zejść na ziemię i zobaczyć, co robimy choćby ze wspólną własnością. Ot, spójrzmy na te oszpecone sprayami, świeżo wyremontowane elewacje budynków. Zgroza, ale nam to zwisa jak wszystko. W cywilizowanych krajach nikt tak się nie zachowuje, ale oni nie są tacy wspaniali i tolerancyjni jak my. Przykro nam to mówić, ale ciągle nie dorośliśmy, ciągle nie potrafimy dostroić się do tych społeczeństw otwartych na świat i ludzi. Przeciwnie, coraz bardziej dystansujemy się od tych autentycznie przyjaznych i tolerancyjnych państw, głośno wołając POLSKA DLA POLAKÓW! W tym podłym, wrednym zawołaniu wyraża się, niestety, nasza obecna tożsamość. I to jest naprawdę zatrważające.
PS
SOBCZAK i SZPAK
Jakże żałośnie, groteskowo i karykaturalnie brzmi w ustach tych zajadłych szowinistów i nacjonalistów hasło Bóg, Honor i Ojczyzna. Widać nastają w Polsce takie czasy, gdzie wizytówką naszego państwa stają się tacy właśnie ludzie. Jeszcze mamy czas, jeszcze nie jest za późno, żeby odmienić oblicze ziemi, tej naszej ziemi.