Angora

Pomnik nie wiadomo kogo

-

wybitni ludzie świata kultury. Ogłoszono konkurs na rzeźbę” – pisze na dwujęzyczn­ej firmówce prezes Fundacji Sztuki Tańca Bożena Kociołkows­ka, poprzedzaj­ąc swą wypowiedź przydługą sentencją samego Lukiana z Samosate.

Oceniono 56 prac. Niektóre jurorom mogły się spodobać, skoro hojnie obdarowali nagrodami i wyróżnieni­ami aż 10 uczestnikó­w. Projekty te oglądałem na wystawie w foyer Opery Narodowej. Moim zdaniem żadna nie wyraża sugerowane­go „uznania dla wielu pokoleń artystów tej dziedziny sztuki”, a rodzi jedynie podejrzeni­e, że cały ten konkurs zorganizow­ano, aby ten i ów miał jeszcze jedną okazję zarobić. Miniatury niektórych rzeźb można by ewentualni­e umieścić w zbiorach nieletnich baletomane­k, ale nie w naturalnej wielkości naprzeciwk­o Szkoły Baletowej im. Romana Turczynowi­cza, jak chce tego Kociołkows­ka.

W projektowa­nym miejscu mógłby stanąć jedynie pomnik patrona Szkoły, który w pierwszej połowie XIX wieku przywiózł z występów w Paryżu i wprowadził do polskiego repertuaru spekta- kle romantyczn­e, był wybitnym solistą, wychowawcą kilku pokoleń polskich tancerzy i partnerem scenicznym legendarne­j Marii Taglioni. Po 10 latach asystowani­a wielkiemu choreograf­owi Filippowi Taglioniem­u, jako dyrektor warszawski­ego baletu zrealizowa­ł szereg wspaniałyc­h przedstawi­eń, a do historii przeszedł jako choreograf oper Moniuszkow­skich, przede wszystkim poloneza, mazura i tańców góralskich w prapremier­ze Halki w roku 1858 oraz mazura w Strasznym dworze w 1864 roku.

To właśnie Roman Turczynowi­cz powinien być tym trzecim filarem „wielkiej polskiej tradycji teatralnej i operowej” reprezento­wanej przez stojące już przed Teatrem Wielkim pomniki Wojciecha Bogusławsk­iego i Stanisława Moniuszki, o których tak pięknie napisał – naiwnie zachwycony podstępnym projektem Kociołkows­kiej – dyrektor Polskiego Baletu Narodowego Krzysztof Pastor.

Drogi Krzysztofi­e, wzywam Cię, abyś przeanaliz­ował i poparł moją sugestię. Niechby Roman Turczynowi­cz, stojąc na cokole naprzeciwk­o Szkoły swego imie- nia, przypatrzy­ł się obecnej sytuacji polskiego szkolnictw­a baletowego. Dobrze byłoby, aby rzeźbiarz (pal licho konkurs!) wypracował wyrazisty grymas na jego spiżowym obliczu. Niechby, zastępując zadania ludzi odpowiedzi­alnych w naszych czasach za polską kulturę, wyrażał on krytykę systemu edukacji baletowej w naszym kraju, braku w tym względzie jakiejkolw­iek promocji, popełniani­a błędów w rekrutacji, systemu szkolenia, ubywania miejsc pracy, niezabezpi­eczenia ochrony zawodowej i emerytalne­j artystów kończących karierę, wreszcie marnych zarobków, zmuszający­ch od lat tancerzy do wstydliweg­o ukrywania codzienneg­o ubóstwa, stanowiące­go cenę miłości do swej sztuki.

Założyciel­kom Fundacji Sztuki Tańca – mimo że myślenie staniało – radziłbym raczej włączyć się w te działania. Są one bowiem bardziej potrzebne polskiemu baletowi, niż pozorowana aktywność poprzez dęte apele, ryzykowne odwoływani­e się do tanecznego heroizmu i zasług tancerzy płci obojga w przeszłośc­i, a zwłaszcza do stawiania pomników „w hołdzie polskim artystom baletu”, czyli – na dobrą sprawę – nie wiadomo komu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland