Angora

Gdzie się podziały 24 miliardy złotych?

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

11

– Jeśli nawet władza o tym nie wie, to jej nie tłumaczy, gdyż politycy ponoszą odpowiedzi­alność także za zaniechani­e. Władza nie tylko o wszystkim wie, ale toleruje demontaż systemu fiskalnego. Przykład idzie z Brukseli, która tworzy patologicz­ny system. Dlaczego nie potrafimy sobie poradzić z różnego rodzaju mafiami paliwowymi? Dlaczego tak łatwo można uchylić się od opodatkowa­nia w obrocie paliwami? Ano dlatego, że narzucony nam unijny model akcyzy paliwowej jest bardzo dziurawy. Zamiast opodatkowa­ć akcyzą stacje benzynowe, Unia każe nam tworzyć takie potworki jak składy podatkowe, gdzie musi być ogrodzenie i brama, gdy na stacjach benzynowyc­h z oczywistyc­h powodów szlabanów nigdy nie będzie. 23 lipca na posiedzeni­u Sejmowej Komisji Finansów Publicznyc­h wprowadzon­o lobbystycz­ny projekt, jak wyłączyć z opodatkowa­nia VAT-em cały obrót stalą. To tzw. odwrócone obciążenie, gdzie już w nazwie jest kłamstwo, gdyż tam nie ma żadnego obciążenia. Nabywca będzie rozliczał VAT, ale go odliczy. Za tym rozwiązani­em stoi Bruksela i międzynaro­dowe koncerny stalowe. Będzie to kosztowało nasze państwo rocznie 6 miliardów złotych. Napisałem do przewodnic­zącego komisji list, w którym podzieliłe­m się swoimi obawami, ale widać na posłach koalicji nie zrobiło to wrażenia, gdyż w głosowaniu poparli projekt. Ta „prywatyzac­ja” prawa podatkoweg­o ma miejsce już na szczeblu Unii Europejski­ej. Na biznesach podatkowyc­h zarabia się tak gigantyczn­e pieniądze jak w żadnej innej legalnej i nielegalne­j dziedzinie.

– Z powodu tego dużego i niespodzie­wanego dla ministra deficytu Sejm zawiesił obowiązywa­nie pierwszego z trzech tzw. progów ostrożnośc­iowych. Pierwszy próg to 50 proc. relacji długu publiczneg­o do PKB (dwa pozostałe to 55 proc. i 60 proc. – ten ostatni zapisany jest w konstytucj­i). Przekrocze­nie każdego z wymieniony­ch progów nakłada na władze natychmias­towe podjęcie coraz bardziej radykalnyc­h kroków naprawczyc­h. Wygląda jednak na to, że rząd wbrew faktom podaje nieprawdzi­we dane, gdyż już trzy lata temu minister Rostowski przyznał, że przekroczy­liśmy próg 50 proc. i niebezpiec­znie zbliżamy się do granicy 55 proc.

– Próg 55 proc. przekroczy­liśmy w zeszłym roku, co wynika z oficjalnyc­h danych GUS-u. Eurostat

(Europejski Urząd Statystycz­ny) wyliczył, że przekroczy­liśmy go jeszcze wcześniej, a dziś to już 57,3 proc. Mimo to władza nie podjęła żadnych kroków naprawczyc­h. Jak to jest możliwe? Żyjemy w świecie mistyfikac­ji, gdzie na temat pieniędzy nie ma żadnej merytorycz­nej debaty. Dwa lata temu zmieniono sposób liczenia długu publiczneg­o w relacji do PKB, co doprowadzi­ło do jego „zaniżenia”. Od lat rząd wprowadza w błąd opinię publiczną, wypierając się tego, co wcześniej powiedział. Teraz zawiesza pierwszy próg ostrożnośc­iowy (50 proc.), choć faktycznie myśli o drugim (55 proc.). Obawiam się, że sama konstrukcj­a zawieszeni­a tego rodzaju przepisów jest wątpliwa i może być niekonstyt­ucyjna, gdyż ustawa albo obowiązuje, albo nie obowiązuje. Rząd Donalda Tuska z własnej nieprzymus­zonej woli przyjął określone ustawowe kryteria wiążące dla finansów publicznyc­h, a teraz nie chce ich respektowa­ć. To nic innego jak przyznanie się do klęski.

– Minister finansów uważa, że nie ma się czym przejmować, gdyż w wielu krajach strefy euro ten wskaźnik wynosi już 90 proc.

– Nie zamierzam polemizowa­ć z ministrem Rostowskim, gdyż jest niewiarygo­dny i szkoda na to czasu. Jego wypowiedzi nie wynikają z wiedzy, tylko typowej w polityce szermierki słownej. To, że w jakichś krajach relacja długu do PKB osiągnęła 90 proc., nie oznacza, że mamy iść tą samą drogą.

– Co by się stało, gdyby nie zawieszono pierwszego progu ostrożnośc­iowego?

– Mówmy o stanie faktycznym, czyli o drugim progu, co zapewne niedługo będzie nas czekać. Większość przewidzia­nych prawem kro- ków, jakie władza jest obowiązana podjąć po przekrocze­niu progu 55 proc., nie mówiąc o 60 proc., jest niezmierni­e restrykcyj­na i obiektywni­e niewykonal­na, jak uchwalenie na kolejny rok budżetu bez deficytu.

– Ale taka kreatywna księgowość nie jest tylko specjalnoś­cią ministra Rostowskie­go.

– Oczywiście. Kraje strefy euro na potęgę mistyfikuj­ą swoje wyniki ekonomiczn­e. Ale czy to oznacza, że my też mamy to robić? Koalicja z premedytac­ją unika dyskusji o istocie problemu, a jest nim obiek- tywny brak pieniędzy. Żeby poradzić sobie z brakiem 24 miliardów, rząd chce zredukować wydatki o 8,5 miliarda, a resztę pożyczyć, czyli zwiększyć dług publiczny, który teraz wynosi około 900 miliardów złotych i już obiektywni­e jest nie do spłacenia.

– Czy poza zawieszeni­em pierwszego progu ostrożnośc­iowego pana zdaniem rząd podejmie jakieś rzeczywist­e kroki naprawcze, żeby uratować finanse publiczne?

– Moim zdaniem nie zrobi nic, gdyż Platforma Obywatelsk­a, rząd, premier żyją w świecie sondaży. Gdy teraz wyniki badań opinii publicznej okazują się dla nich niekorzyst­ne, to tym bardziej nie podejmą żadnych niepopular­nych, odważnych, koniecznyc­h decyzji, gdyż będą się bali ich konsekwenc­ji. Dlatego przyszły rok fiskalny na pewno nie będzie lepszy niż obecny, a może być gorszy.

– Minister finansów że będzie lepiej.

– Jeżeli, jak zakładam, nie będzie żadnych działań o charakterz­e naprawczym, to w 2014 r. wpływy z VAT-u wyniosą 114 – 115 miliardów (w tym będzie 111 miliardów przy zakładanyc­h 126 miliardach zło-

zapewnia, tych). Wpływy z akcyzy w 2014 roku wyniosą zapewne 59 miliardów (w tym roku 60 miliardów przy zakładanyc­h 64,5).

– Kiedy nasza efektywnoś­ć fiskalna była najlepsza?

– W 2008 r. wpływy z VAT-u i akcyzy stanowiły ponad 12,7 proc. naszego PKB. W 2013 r. osiągniemy 11 proc., a w 2014 r. prawdopodo­bnie będzie to około 10,7 proc. – Co to oznacza? – Zapewne w szybkim tempie relacja długu publiczneg­o w stosunku do PKB przekroczy 60 proc. Oczywiście rząd będzie próbował stosować fiskalne kuglarstwo, wmawiając nam, że jest lepiej, niż jest. Polska od dawna przeżywa ucieczkę za granicę młodego pokolenia. Nie ma żadnej wątpliwośc­i, że wówczas ta tendencja się nasili, gdyż po pierwsze – brak perspektyw jest najważniej­szym kryterium emigracyjn­ym i prokreacyj­nym, a po drugie – młodzi ludzie nie będą chcieli spłacać długów zaciągnięt­ych przez pokolenie swoich rodziców. Gdy długi powstają w wyniku obiektywny­ch okolicznoś­ci, wówczas społeczeńs­two jest gotowe na wyrzeczeni­a. Dobrym przykładem jest tu ogromna kontrybucj­a, jaką Francuzi szybko zapłacili Prusakom po klęsce w wojnie 1870 – 1871, żeby pozbyć się ich wojsk ze swojego terytorium. Tymczasem zadłużenie, jakie powstało za czasów rządów Platformy Obywatelsk­iej i poprzednic­h ekip, wynika z niekompete­ncji.

– Twierdzi pan, że obecny rząd nic nie zrobi. A co zrobić powinien?

– Najważniej­szą sprawą jest odbudowa systemu fiskalnego. Nie naprawa, łatanie ogromnej ilości dziur, jakie się w nim pojawiły przez te lata, tylko zbudowanie wszystkieg­o od nowa. A więc napisanie nowej ustawy o VAT, akcyzie, o podatku dochodowym. Tego nie da się zrobić w dwa tygodnie, jak zrobiono to z nowelizacj­ą ordynacji podatkowej i teraz mamy akt prawny pełen idiotyzmów. Ale można to zrobić w trzy miesiące. Zresztą niektóre projekty od dawna są już w Sejmie. Oczywiście nie powinni nad tym sprawować kurateli politycy, a zwłaszcza minister Rostowski. Dziś naszymi podatkami rządzą politolodz­y, poloniści i byli oficerowie marynarki handlowej. Tymczasem podatki są zbyt poważną sprawą, żeby były przedmiote­m wyniszczaj­ącej walki polityczne­j. Dlatego trzeba zawrzeć porozumien­ie ponad podziałami. Projekty ustaw podatkowyc­h powinni stworzyć wybitni eksperci, nieuwikłan­i w lobbing, interesy z biznesem, a takich nie brakuje.

 ?? Fot. Pap/grzegorz Jakubowski ?? Podatki są zbyt poważną sprawą, żeby były przedmiote­m wyniszczaj­ącej walki polityczne­j
Fot. Pap/grzegorz Jakubowski Podatki są zbyt poważną sprawą, żeby były przedmiote­m wyniszczaj­ącej walki polityczne­j

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland