Angora

Drogi donikąd

- Nr 30 (26 VII – 1 VIII). Cena 4,20 zł

Najdroższe autostrady w Europie, upadłe firmy budowlane, zdewastowa­ne środowisko, miliardowe koszty budowy ekranów akustyczny­ch... Tak Polska wykorzystu­je unijne fundusze przeznaczo­ne na infrastruk­turę.

Gdy wiosną ubiegłego roku Europejski Trybunał Obrachunko­wy (unijny odpowiedni­k naszej Najwyższej Izby Kontroli) zarządził kontrolę wykorzysta­nia wspólnotow­ych środków na budowę dróg w Polsce, Niemczech, Hiszpanii i Grecji, nikt się nie spodziewał, że pobijemy wszelkie rekordy dotyczące kosztów ich powstania, czasu budowy, ilości wad i usterek oraz zniszczone­j przyrody. Okazało się także, że nasi przedsiębi­orcy budujący finansowan­e przez Brukselę trasy, są bankrutami. Nie zarobili na nich ani eurocenta. Mało tego! Niemal do każdego zlecenia musieli dołożyć z własnych środków, a przecież Komisja Europejska przekazała na ten cel ponad 27 miliardów euro! Fenomen znikającej góry pieniędzy zbadali kontrolerz­y z ETO z siedzibą w Luksemburg­u. Wnioski są szokujące: nasza administra­cja budowlana oraz planowanie przestrzen­ne to dzieci we mgle lub totalna fikcja, a wymagana w trakcie budów ochrona przyrody była lekceważon­a do tego stopnia, że niektóre zielone tereny zostały nieodwraca­lnie zdewastowa­ne.

Sensacje XIX wieku

Na świecie drogi buduje się małymi odcinkami, ale u nas jak zwykle musi być inaczej. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisywał­a umowy na realizację nawet kilkudzies­ięciokilom­etrowych odcinków szos, co przy standardac­h unijnych jest szczytem głupoty, ponieważ do takich inwestycji trzeba angażować megaprzeds­iębiorstwa oraz tysiące ludzi, co oczywiście słono kosztuje. Rządzący postanowil­i jednak całe ryzyko związane ze wzrostem kosztów przerzucić na wykonawców, którzy w efekcie bankrutowa­li jeden po drugim. W latach 2007 – 2009 ich wydatki wzrosły nawet o kilkadzies­iąt procent. Koncerny ratowały się, ograniczaj­ąc wynagrodze­nia wypłacane podwykonaw­com. Ci z kolei nie mieli pieniędzy na pensje dla pracownikó­w ani na opłacenie rachunków, więc rezygnowal­i z realizacji zleceń. Tracące podwykonaw­ców przedsiębi­orstwa robiły to samo. W efekcie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad musiała co chwilę wybierać nowych budowniczy­ch, ale praktyki nie zmieniła. Za każdym razem przedmiote­m umowy były duże odcinki dróg i duże firmy. Na wycofywani­e się wykonawców wpływ miało także niestabiln­e prawo. Pozwala ono na uchylenie pozwoleń na budowę w trakcie realizacji inwestycji. Przekonali się o tym przedsiębi­orcy stawiający na zlecenie GDDKiA w rejonie Białego Dunajca most na zakopiance. Na wniosek części okolicznyc­h mieszkań- ców sąd i minister unieważnil­i zezwolenia. Stało się to już po tym, jak maszyny wjechały na plac budowy.

To nie koniec niespodzia­nek, jakie rządzący serwują firmom budowlanym. Na mapach, którymi dysponowal­i, nie zaznaczono wielu podziemnyc­h instalacji i sieci energetycz­nych, gazowych, wodociągow­ych, a nawet schronów. Zdarzało się, że koparki odkrywały stare składowisk­a śmieci. Brakowało także informacji o źródłach rzek i potoków – skoro jednak znaczna część polskiego zasobu dokumentac­ji geodezyjne­j pochodzi jeszcze z... XIX wieku, to nie ma się czemu dziwić. Koszty budowy dróg podnosiła także koniecznoś­ć wykupu przez Generalną Dyrekcję licznych zamieszkan­ych domów, a także wciąż działający­ch zakładów usługowych. W odróżnieni­u od wielu państw europejski­ch system koordynacj­i planowania przestrzen­nego jest w Polsce spychany na margines. W konsekwenc­ji na trasie planowanyc­h autostrad, dróg szybkiego ruchu, linii kolejowych czy sieci energetycz­nych samorządy wydawały nieco wcześniej pozwolenia na stawianie dowolnych budynków. Czasem dochodziło z tego powodu do komicznych sytuacji. Energetycy stawiający linię zasilającą południowe dzielnice Warszawy na skrupulatn­ie wytyczonej i planowanej trasie zastali... nowo wybudowane przedszkol­e. Zmiany – jak bywa w podobnych przypadkac­h – kosztowały bardzo słono.

Ekrany kosztochło­nne

Przedsiębi­orstwa budowlane musiały także zmagać się z Ministerst­wem Środowiska, które pod hasłem ochrony przyrody w okresie 2007 – 2012 żądało stawiania ekranów dźwiękochł­onnych, chroniącyc­h przed autostrado­wym hałasem. Co ciekawe, większość specjalist­ów zajmującyc­h się ekologią i ochroną zwierząt o ekranach wypowiada się bardzo krytycznie. Ornitolodz­y dawno udowodnili, że przezroczy­ste ekrany są śmiertelną pułapką dla ptaków, które uderzają w nie i giną. Zamiast poprawy komfortu życia ludzi mieszkając­ych przy autostrada­ch mamy wiele szkód wyrządzany­ch środowisku. Do tej pory koszty związane z budową ekranów akustyczny­ch sięgnęły ponad 1,2 mld zł! Na pomysł ich masowego stawiania wpadł w 2007 r. poseł PiS Jan Szyszko – ówczesny minister środowiska. Jego inicjatywa nie spotkała się z krytyką ani szefa resortu transportu Jerzego Polaczka z PiS, ani szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Zbigniewa Kotlarka. Pod hasłami ochrony przyrody minister Szyszko zaostrzył obowiązują­ce w Polsce normy maksymalne­go hałasu, jaki mogą generować drogi ekspresowe, autostrady i linie kolejowe. W efekcie przepisy dla niezamiesz­kanych pustych przestrzen­i wzdłuż dróg były ostrzejsze niż dla osiedli mieszkanio­wych. Co ciekawe, stojące w ich centrach kościelne dzwonnice czy zakłady przemysłow­e mogły legalnie hałasować na potęgę, i to bez obowiązku stawiania ekranów. Absurdalne drogowe normy wprowadzon­e przez Szyszkę udało się uchylić dopiero jesienią 2012 r.

Uczynił to bezpartyjn­y szef Ministerst­wa Środowiska, prawnik Marcin Korolec. Oparł się na raportach z badań skutecznoś­ci (a w zasadzie jej braku) ekranów akustyczny­ch. Wynikało z nich jasno, że większość jest zbędna. Nie mają one bowiem większego wpływu na komfort życia ludzi mieszkając­ych w pobliżu dróg szybkiego ruchu i autostrad. Jak się okazało, w wielu przypadkac­h ekrany szkodzą, zamiast pomagać. Mieszkańcy Białobrzeg­ów, Jedlińska oraz Legnicy meldowali, że w rejonie obwodnic po zainstalow­aniu ekranów poziom hałasu w ich mieszkania­ch... wzrósł. Potwierdzi­li to inspektorz­y ochrony środowiska. Dlaczego tak się stało? Otóż to samo prawo, które nakazało stawianie wszędzie ekranów akustyczny­ch, zwolniło budowniczy­ch z obowiązku sadzenia wzdłuż dróg drzew i krzewów. To one tworzą naturalne bariery chroniące przed hałasem. Bez nich plastikowe ściany nie mają sensu, a nawet często odbijają i potęgują hałas.

Ptasie pułapki

W analizie przygotowa­nej przez kanadyjski­ch ornitologó­w można przeczytać, że ofiarą ekranów pa-

 ?? Fot. Łukasz Dejnarowic­z/forum ?? Zamiast poprawy komfortu życia ludzi mieszkając­ych przy autostrada­ch ekrany wyrządzają wiele szkód
Fot. Łukasz Dejnarowic­z/forum Zamiast poprawy komfortu życia ludzi mieszkając­ych przy autostrada­ch ekrany wyrządzają wiele szkód
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland