Wojsko potrzebuje oddechu
JANUSZ ZEMKE, europoseł (SLD) wiceminister obrony narodowej w latach 2001 – 2005:
– Propozycja Martina Dempseya, żebyśmy pozostali w Afganistanie, zaskoczyła mnie, a jeszcze bardziej zdziwiło to, że tak niewiele polskich mediów skomentowało słowa amerykańskiego generała. Mimo że misja NATO ma zakończyć się w 2014 r., wydaje się, że Stany Zjednoczone mają zamiar pozostawić tam znaczną część swoich wojsk w kilku bazach i obudować je służbami specjalnymi. Ponieważ nie chcą być tam sami, więc szukają sojuszników i chcieliby, żeby jednym z nich nadal była Polska. Do tej pory była to misja NATO, w której brały udział wszystkie państwa członkowskie. Nasz kontyngent był szóstym pod względem liczebności i jednym z nielicznych, które wystawiały grupy bojowe. W przeciwieństwie do wielu innych państw, które symulowały swoje uczestnictwo w pakcie północnoatlantyckim, myśmy pokazali, że mamy przyzwoite wojsko i jesteśmy jednym z najbardziej aktywnych członków. Nasza armia po misjach w Iraku i Afganistanie to zupełnie inne wojsko. Niestety, nie da się w pełni wyszkolić żołnierza inaczej niż podczas walki i my ten trudny czas potrafiliśmy dobrze wykorzystać. Ale już starczy. Teraz nasze wojsko potrzebuje oddechu. Po 2014 r. już nie będzie to misja NATO i zabraknie prawnego uzasadnienia do jej kontynuowania. Jesteśmy w Afganistanie ponad 10 lat i nie ma potrzeby, żebyśmy tam byli przez kolejną dekadę. Wycofując żołnierzy, możemy nadal wspierać czynnie Afgańczyków. W Bydgoszczy znajduje się świetnie wyposażone Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO. Dowódca jest Duńczykiem, zastępca – Polakiem, a szefem sztabu – Turek. To jedna z dwóch takich placówek w Europie (druga znajduje się w norweskim Stavanger), w której ćwiczą żołnierze w warunkach maksymalnie jak to możliwe zbliżonych do frontowych. W bydgoskim Centrum (na koszt NATO) moglibyśmy szkolić dowódców średniego szczebla armii afgańskiej.
Wyjechać jak najszybciej
ANDRZEJ ROZENEK (Ruch Palikota), zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej:
– Stanowisko Ruchu Palikota jest jasne i proste: polskie wojsko należy wycofać z Afganistanu jak najszybciej. Dla nas data 2014 jest nieprzekraczalna. Już pojawiły się poważne problemy z wycofaniem sprzętu. Jest to bardzo poważna operacja logistyczna i wydaje się, że trochę przekracza nasze możliwości (do załadowania wyposażenia potrzeba 500 kontenerów – przyp. autora). Być może te nasze logistyczne i techniczne kłopoty nie są przypadkowe i mają zatrzymać nas w Afganistanie jeszcze jakiś czas, a na pewno są na rękę Amerykanom. Nie wiem, co w tej sytuacji zrobią prezydent, premier i minister obrony narodowej, ale znając siłę oddziaływania amerykańskiej dyplomacji, pewnie jak zwykle się ugniemy. Z faktu, że tysiące polskich żołnierzy od lat bierze udział w zagranicznych misjach wojskowych, dla naszego kraju nic nie wynika. USA obiecały, że polskie firmy będą miały kontrakty na odbudowę Iraku na kwotę co najmniej 500 milionów dolarów, ale skończyło się na obietnicach. W przypadku Afganistanu też nic z tego nie mamy. Argumenty, że nasze wojsko, szkoląc się w boju, jest przez to bardziej sprawne, do mnie nie przemawiają. Są militarystyczne i nie mają nic wspólnego z promowaniem pokoju. Na koniec warto zobaczyć, jakie efekty przyniosła interwencja NATO w Afganistanie? Żadnych! Nie udało się zmienić tego kraju ani osiągnąć pokoju i stabilizacji w tym regionie świata.
Zostaną instruktorzy
JANUSZ ONYSZKIEWICZ, minister obrony w latach: 1992 – 1993 i 1997 – 2000:
– Sądzę, że po zakończeniu misji NATO w 2014 r. nasi żołnierze nadal będą obecni w Afganistanie, ale w innym charakterze. Myślę, że pozostanie tam jedynie mała grupa instruktorów, licząca najwyżej kilkadziesiąt osób, która będzie szkolić afgańskich oficerów. Nie uważam też, żeby rozmowy, jakie toczą się między Amerykanami a talibami, miały jakiś szczególny wpływ na liczebność i kształt tej naszej grupy. W Katarze gra idzie o utworzenie afgańskiego rządu, który miałby większe poparcie niż obecny, i my się do tego nie mieszamy.
To by była ucieczka
STEFAN NIESIOŁOWSKI (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej:
– To, czy po 2014 r. zostaniemy w Afganistanie czy się z niego wycofamy, zależy od prezydenta, premiera, ministra spraw zagranicznych. W tej sprawie mogę przedstawić jedynie własne stanowisko, gdyż w komisji jest wielu posłów, którzy w ogóle są przeciwni wszelkim misjom zagranicznym naszego wojska. Jestem za tym, żeby z Afganistanu wycofać się zgodnie z przyjętym harmonogramem, ale pewne ograniczone siły zostawić. Moim zdaniem zachowalibyśmy się bardzo niezręcznie wobec naszych sojuszników, gdybyśmy z chwilą, gdy tylko minie termin oficjalnego zakończenia misji, tak po prostu się spakowali i szybko wyjechali. To by była ucieczka, przyznanie się do porażki. A nasza misja nie jest porażką. Bardzo wiele zależy od sytuacji międzynarodowej. W Katarze rozpoczęły się rokowania Amerykanów z talibami, czemu przeciwny jest prezydent Afganistanu Hamid Karzaj, gdyż on pierwszy może stać się ofiarą tego porozumienia. Dlatego dzisiaj wszelkie spekulacje, czy w 2014 r. wychodzimy czy zostajemy, są z pewnością przedwczesne.
Spełnić prośbę sojusznika
ANTONI MACIEREWICZ (PiS), sejmowa Komisja Obrony Narodowej, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i wiceminister obrony narodowej w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego:
– Jeżeli sojusznicy proszą nas o podtrzymanie naszej obecności w Afganistanie, a polska armia jest to tego przygotowana, to w ramach naszych możliwości powinniśmy spełnić ich prośbę. Oczywiście na zasadzie wzajemności. Co moglibyśmy w zamian otrzymać? To, co jest związane ze zwiększeniem polskiego bezpieczeństwa. Mam na myśli przede wszystkim budowę tarczy antyrakietowej.