Igła w stogu czołgów
17 kowano. Można powiedzieć, nic nadzwyczajnego. Tak powinno być, bo to i tak lepiej, niżby jechać nim na bitwę.
Karabiny do Afryki
Jednak agencja handluje nie tylko czołgami. Obecnie, jak udało się nam ustalić (informacja ta jest niejawna – liczymy więc na to, że jeżeli pomylił się nasz informator, to rzecznik prasowy agencji pani Małgorzata Golińska sprostuje), ma ona na zbyciu 250 tys. sztuk pełnowartościowej amunicji kalibru 5,45, 7,62 i 9 mm, po cenie wywoławczej równej 10 procentom ceny rynkowej. Ma też do sprzedania absolutnie nieużywane ręczne granatniki przeciwpancerne RPG-7. Karabiny snajperskie SWD w liczbie 1000 sztuk. Sporo bardzo nowoczesnych, pełnowartościowych karabinów szturmowych Beryl produkcji radomskiego Łucznika.
Doskonałe, nadal używane przez policję pistolety P-83. Zupełnie nieużywane zestawy naprawcze do transporterów opancerzonych. Nie będę wymieniał dalej, bo może się okazać, że wyjawię jakąś bardzo ważną tajemnicę...
Sprzęt ten ktoś zamówił dla wojska, chociaż był on mu do niczego niepotrzebny. Teraz armia sprzedaje go poniżej wartości. Agencja stała się poważnym graczem na rynku uzbrojenia, czym wkurwia polskie zakłady zbrojeniowe. Agencja może konkurować ze zbrojeniówką na zagranicznych rynkach tradycyjnych odbiorców. Na przykład w Algierii konstrukcjami strzeleckimi sprzed kilkunastu lat i takąż amunicją. Afrykanie polską bronią likwidują problem głodu – 23 procent populacji żyje tam poniżej progu ubóstwa, a jeden lekarz przypada na 1000 osób.
Guziki tanio
Warto też spojrzeć na asortyment oferowany przez agencję, który klauzulą tajemnicy objęty już nie jest. Ponad 7 tys. sztuk nieużywanych guzików. Kurtki wiatrówki wojsk lotniczych, zupełnie nowe – ponad 1,8 tys. sztuk po 1 zł każda (na Allegro chodzą po 10 zł). Mamy około 16 tys. lotników w tym kraju. Akademia Obrony Narodowej w Rembertowie pozbyć się chce 9,5 tys. chusteczek do nosa – nieużywanych. Najwyraźniej polscy sztabowcy smarkają w rękawy. Z innych źródeł wiemy, że tych chusteczek jest jeszcze 14 tys. Ciekawe, jakich algorytmów amortyzacyjnych użyto, aby stwierdzić, że nowa, choć stara, chusteczka nie nadaje się już do użycia?
Agencja wyprzedaje też nieużywane kapcie po 7 zł. Hełmy – po 12.
Berety po 4 zł. Berety są nowe. Z orłem w koronie, czyli z czasów najnowszych. Paradoks tej transakcji polega na tym, że jednocześnie armia zamawia takie same berety wyprodukowane w tej samej fabryce w Skoczowie, w liczbie ponad 2 tys. sztuk, za prawie 70 tys. zł, czyli 34 zł za sztukę – bez orzełka. Orzełki warte są na wolnym rynku 4,8 zł, czyli więcej niż berety z orzełkami, które agencja sprzedaje. Zwęszyliście biznes? Ważnym elementem militarnego majątku, którego żołnierze chcą się pozbyć, są igły ręczne nieużywane w liczbie 1510 sztuk po 1 grosz każda. Jak dil się powiedzie, wojsko będzie miało 15 zł na nowe czołgi. Tylko czy bez igieł można walczyć?
W 2010 r. agencja sprzedawała 1800 ton żywności, m.in. 240 ton konserw mięsnych, 5 ton salcesonu, 200 ton makaronu. To dlatego, że wojskowi stratedzy się pomylili. Nie przewidzieli, że armia zostanie zredukowana do formacji zawodowej, która żywi się skromniej.
Trudno powiedzieć, jaki jest rzeczywisty poziom marnotrawstwa w wojsku, ponieważ większość przetargów jest tajna. Warunki udostępniane są tylko firmom posiadającym koncesję na handel bronią.
Obrona Helu
Wykwitem elokwencji ekonomicznej Agencji Mienia Wojskowego jest obrót nieruchomościami. Półwysep Helski nie ma znaczenia militarnego dla interesów obronnych Polski, co wiadomo od lat 70. Do tego samego wniosku doszła Marynarka Wojenna w roku 2006. W związku z tym rozformowano 9. Flotyllę Obrony Wybrzeża stacjonującą na Helu. Tereny postanowiono spieniężyć. Ponad 5 ha ziemi wyceniono po ok. 5 tys. zł za metr kwadratowy. Pewnie dlatego, że na Helu jest jej tyle, ile jest. Więcej nie będzie, bo ziemi tu się nie produkuje.
W 2008 r. agencja wydała specjalny folder. Zrobiła multimedialną pre- zentację „Paradise in the middle of Europe” („Raj w środku Europy”). Odbyły się trzy przetargi, ale targu nie dobito. Powód – oprócz ceny – był taki, iż odkryto, że na terenach byłej jednostki pochowanych zostało ponad 1100 trupów niemieckich żołnierzy. Armia, gospodarując na tym obszarze przez 40 lat, nie miała oczywiście o tym pojęcia. Zniesmaczyło to potencjalnych nabywców. Ekshumacja i przeniesienie zwłok kosztowały ok. 2 mln zł (po 2 tys. zł za trupa – nawet oszczędnie). Finansowała je polsko-niemiecka Fundacja Pamięć.
Następnie ogłoszono kolejny przetarg. Znalazł się nabywca, ale gdy się zorientował, że działki znajdują się na terenie objętym programem Natura 2000, to się wycofał. Procesował się z agencją o zwrot wadium. Po tym agencja ogłosiła jeszcze pięć przetargów, aby dojść do przekonania, że nie znajdzie kupca na całość. Ustalono, że trzeba podzielić teren na mniejsze działki. Proces przekształcania trochę trwał. Obecnie odbywa się dwunasty przetarg na nieruchomości na Helu z nadzieją, że się skończy sukcesem we wrześniu. Nie wiemy, ile kosztuje obsługa tej zabawy.
Każdy z przetargów agencja anonsowała całostronicowo w ogólnopolskiej „Gazecie Wyborczej”. Koszt jednego ogłoszenia po dzisiejszych cenach to ok. 150 tys. zł. Wychodzi na to, że jak sprzedadzą jedną działkę za 1,5 mln zł – to koszt ogłoszeń się zwróci. Jak sprzedadzą jeszcze jedną – będą mieli na kolejne 12 ogłoszeń. Zadzwoniliśmy do oddziału agencji w Gdyni, która prowadzi sprawę, tłumacząc, że u nich jest drogo. Powiedzieli, że oni mają swój operat szacunkowy, a gdybyśmy chcieli kupić ziemię od miasta Hel – będzie jeszcze drożej.
Warto przypomnieć, że w roku 2007 odwołano kierownictwo Agencji Mienia Wojskowego z prezesem włącznie w związku z zarzutem przyjęcia przez niego łapówki w wysokości 7 tys. zł. Zaprawdę głupota jest bardziej niebezpieczna niż złodziejstwo.
W poniedziałek 22 lipca prezydent Komorowski podpisał w Sztabie Generalnym ustawę reformującą system dowodzenia wojskiem. To nic nie pomoże. Problem polskiej armii jest taki, że generałowie mają duże głowy, ale stare i za małe hełmy zbyt mocno uciskają im skronie. Hełmy trzeba sprzedać przez Agencję Mienia Wojskowego. Zakupić nowe o większym kalibrze, aby myślenie generalicji nie było ograniczone, lecz bardziej swobodne.