Angora

Powstanie warszawski­e – prezent dla Stalina Rozmowa z PIOTREM ZYCHOWICZE­M, autorem książki „Obłęd ’44”

- Nr 165 (17 VII). Cena 1,90 zł Fot. East News

– „Obłęd ‘44” musi być ciekawy, skoro przed publikacją wywołuje gorącą dyskusję (...).

– No, tak. Książki jeszcze nie ma na rynku, a już zaczęła się debata. To sytuacja groteskowa.

– Książkę reklamuje się jako rzecz o powstaniu warszawski­m. To nie do końca prawda. To publikacja o fatalnej polityce z czasów drugiej wojny światowej.

– Ta książka to próba pokazania, w jaki sposób znaleźliśm­y się na równi pochyłej, która doprowadzi­ła nas do katastrofy. Co się stało, że przegraliś­my drugą wojnę światową? Napoleon Bonaparte powiedział kiedyś, że wojnę przegrywa ten, kto popełni najwięcej błędów. I niestety – wbrew naszej hurrapatri­otycznej historiogr­afii – powiedzeni­e to idealnie pasuje do Polski podczas drugiej wojny światowej. Jeżeli w narodzie polskim rzeczywiśc­ie drzemią jakieś instynkty samobójcze, to nigdy wcześniej i nigdy później nie ujawniły się one tak silnie jak wówczas. Polityka nasza podczas drugiej wojny nosiła znamiona obłędu. Apogeum tego obłędu był zaś rok 1944. Kiedy myślę dzisiaj o powstaniu warszawski­m, to ogarnia mnie bezbrzeżny smutek. Śmierć 200 tys. ludzi, najlepszyc­h synów ojczyzny, w tym wielu kobiet i dzieci...

– Do tej pory nie podnieśliś­my się po tej tragedii.

– Niestety. Do tego zburzenie stolicy państwa. Zniszczeni­e archiwów, dzieł sztuki, zabytków, doprowadze­nie do ruiny materialne­j miliona obywateli. A wreszcie zlikwidowa­nie budowanej z mozołem Armii Krajowej. Powstanie warszawski­e było ostatnim gwoździem do trumny naszej niepodległ­ości. Było dobiciem II RP i ostatnim wielkim aktem zagłady naszych elit. Kiedy więc myślę o tym, że powstanie warszawski­e się nie opłaciło, że cała ta gigantyczn­a ofiara nie przyniosła żadnego efektu, to robi mi się potwornie smutno. Ale wręcz rozpacz mnie ogarnia, kiedy myślę, że przed wywołaniem powstania nie mogło być żadnych wątpliwośc­i, że może ono przynieść jakikolwie­k efekt. – Dlaczego? – Bo w lipcu 1944 r. sprawa niepodległ­ości Polski była już przegrana. I nic, nawet najbardzie­j krwawe ofiary, nie mogło tego zmienić. W momencie kiedy Armia Czerwona zalewała nasze terytoria, nasz los był przypieczę­towany. To był koniec marzeń o wolnej Polsce. Jan Karski po konferencj­i teherański­ej w 1943 r. powiedział: „Polska w sensie polityczny­m woj- nę przegrała. Gdyby nasi politycy, zamiast żyć pobożnymi życzeniami, mieli odwagę spojrzeć prawdzie w oczy, usiedliby i zastanowil­i się, jak mamy tę wojnę przegrać. Powinniśmy zacząć myśleć o tym, jak oszczędzić krajowi strat i ofiar, jak go uzbroić i przygotowa­ć najlepiej do tego, co go czeka”. Miał rację. Niestety, nasi politycy i wojskowi podjęli zupełnie inne działania. – Najlepiej było nie robić nic. – To jest właśnie odpowiedź, którą daję w książce. Wiem, że to kłóci się z naszym temperamen­tem, ale w 1944 r. powinniśmy pozostać bierni. Jest wielu przeciwnik­ów powstania warszawski­ego, którzy uważają, że zamiast walczyć z Niemcami, trzeba było robić powstanie przeciwko Sowietom. Skończyłob­y się to jednak taką samą masakrą. W walce z Armią Czerwoną również nie mieliśmy bowiem szans. W 1944 r. były trzy możliwości: walczyć z Niemcami, walczyć z Sowietami albo nie robić nic. Należało wybrać tę ostatnią.

– Pisze pan: Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawski­e.

– Proszę spojrzeć na sytuację w roku 1944. Armia Czerwona wkracza do Polski, aby ją ujarzmić. Na jej drodze leży jednak niepokorne miasto z silną niepodległ­ościową organizacj­ą, jaką jest AK. Hans Frank w 1943 r. powiedział: „Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa. Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernator­stwie, to nie mielibyśmy czterech piątych trudności. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprze- strzenia się niepokój w tym kraju”. Stalin mógł się obawiać, że Warszawa będzie odgrywała podobną rolę pod sowiecką okupacją. Że będzie główną przeszkodą na drodze do ujarzmieni­a Polski. Powstanie warszawski­e usunęło ten problem. Miasto zostało zburzone, warszawiac­y rozpędzeni na cztery strony świata, a AK zlikwidowa­na. Był to więc najlepszy prezent dla Stalina. Niestety, powstanie warszawski­e leżało w interesie Związku Sowieckieg­o. Dla Polski i Polaków było tylko wielkim nieszczęśc­iem.

– Pańska kontrowers­yjna teza: Armia Krajowa podjęła kolaboracj­ę z Sowietami.

– W nocy z 3 na 4 stycznia 1944 r. oddziały sowieckie przekroczy­ły przedwojen­ne granice Polski na Wołyniu. Dla wszystkich myślących rozsądnie Polaków stało się jasne, że rozpoczęła się nowa okupacja, nowy sowiecki podbój. Tymczasem stała się rzecz w dziejach Polski absolutnie bez precedensu. W naszych dziejach byliśmy kilkanaści­e razy najeżdżani przez naszego wschodnieg­o sąsiada. I za każdym razem Polacy witali wkraczając­ych Rosjan, a później bolszewikó­w, szablami i kulami karabinowy­mi. Walczyli w obronie swojej ojczyzny. A w 1944 r. doszło do jedynego przypadku w naszych dziejach, kiedy Polacy witali Rosjan chlebem i solą. W ramach „Burzy” miejscowy dowódca AK musiał ujawnić swoich ludzi wobec najbliższe­j jednostki sowieckiej i walczyć z nią ramię w ramię. Według słownikowe­j definicji była to więc kolaboracj­a, czyli współpraca z wojskami nieprzyjac­iela na własnym terytorium. – Ostre słowa. – Polska miała przejściow­y sojusz – zresztą fatalny – z Sowietami od 1941 r. Został on zerwany przez Stalina w kwietniu 1943 r., po odkryciu grobów katyńskich. Bolszewicy nie ukrywali agresywnyc­h zamiarów wobec Rzeczyposp­olitej. Tymczasem kierownict­wo Polskiego Państwa Podziemneg­o i rząd RP na uchodźstwi­e, bojąc się po męsku spojrzeć w oczy faktom, wymyśliły absurdalny termin „sojusznicy naszych sojusznikó­w”. Było to samooszuki­wanie się. Sowiety nie były dla nas sojuszniki­em, były śmiertelny­m wrogiem. Nieszczęśc­iem AK było to, że ci młodzi chłopcy, bohaterscy żołnierze podziemia, dostali rozkaz pomagania nieprzyjac­ielowi. – Konsekwenc­je były opłakane. – Konsekwenc­je były dramatyczn­e. Jednostki AK, które przystąpił­y do akcji „Burza”, zostały zlikwidowa­ne przez NKWD. Polskie Państwo Podziemne, które przez pięć lat nie dało się Niemcom, zostało rozbite przez bolszewikó­w niemal z marszu. Nie mogło być inaczej, skoro ta struktura sama ujawniła się wobec nowego okupanta. Mówiąc wprost: żołnierze AK zostali przez swoje dowództwo wydani w ręce sowieckiej bezpieki. Wielu zostało zgładzonyc­h, wielu wywieziony­ch do łagrów. Jedynym efektem akcji „Burza” było zaoszczędz­enie pracy NKWD. – Zrobiliśmy prezent wrogowi. – Według dokumentów AK 80 proc. aresztowań jej żołnierzy po 1944 r. było skutkiem ujawnienia podczas „Burzy”. I nie było to coś, czego nie można było przewidzie­ć. Ostrzegał przed tym naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, którego rozkazy zostały zignorowa-

 ??  ?? Powstańcy po kapitulacj­i opuszczają Warszawę
Powstańcy po kapitulacj­i opuszczają Warszawę
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland