Angora

Kury śpiewają w klatkach

- Rozmawiała: IWONA KŁOPOCKA-MARCJASZ

25 sięcy miejsc pracy, a nasze pozycje zajmie kto inny.

– Pojawiały się głosy, że jak odbiorcy mięsa z rytualnego uboju mają tak niehumanit­arną tradycję, to niech ją zmienią.

– To po prostu śmieszne. Muzułmanie – bo to o nich przede wszystkim chodzi, czyli o halal, a nie o kosher – nie będą kupowali innego mięsa. Podczas uboju rytualnego zwierzę traci 85 procent krwi. W trakcie tradycyjne­go tylko 50 procent. Im mniej krwi, tym większa jest wartość kulinarna, odżywcza i przechowal­nicza mięsa. Nie chodzi tylko o względy religijne, ale o bardzo praktyczne. W tamtych warunkach, w gorącym klimacie mięso musi po prostu być „bezkrwawe”, bo dzięki temu jest bardziej trwałe. Historia się powtarza. Na tej samej zasadzie wstrzymano w Polsce w 2000 roku tucz gęsi na stłuszczon­e wątroby. W telewizji pokazano fotomontaż, jak to karmione rurą do gardła gęsi popełniają samobójstw­o, tłukąc głowami o ścianę. Bzdura! Ale zrobiła się z tego narodowa sprawa i5 tysięcy hodowców straciło pracę. Na Zachodzie śmiano się z nas, a gęsie wątróbki ludzie jak jedli, tak jedzą, tylko że kto inny je produkuje.

– Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że okrucieńst­wo śmierci przy masowym uboju jest niczym w porównaniu z okrucieńst­wem życia w przemysłow­ych fermach. Porównują je do obozów koncentrac­yjnych. Podobno najbardzie­j okrutnie traktowany jest drób.

– Pod Wrocławiem jest ferma na 200 tysięcy niosek. Byłem tam wielokrotn­ie. 10 kondygnacj­i baterii i proszę mi wierzyć, że kury są tam szczęśliwe.

– Też mi szczęście – bez słońca i trawy.

– Ależ one od wyklucia nie widziały ani trawy, ani słońca, to dlaczego mają być nieszczęśl­iwe. Jak prawie codziennie znoszą jajo, to chyba jest to najlepsza ocena środowiska, w jakim żyją. Prawie w dziób dostają świeże powietrze, mają światło o odpowiedni­m natężeniu, jedzą doskonałej jakości paszę i piją dobrą wodę. Żyją w małych grupkach (na sztukę przypada 750 cm kw. powierzchn­i). Kura teraz w klatce ma już wszystko – sztuczną trawę, grzędę, więc jak chce, to sobie siądzie wyżej, tarkę do skracania pazurków. Nawet gniazdo ma za przepierze­niem. Może tam pójść znieść jajo, jakby się wstydziła przy koleżankac­h. I te kury wesoło gdaczą, wręcz śpiewają, bo są szczęśliwe.

– A po 300 dniach takiej sielanki lądują na taśmie, zawieszone za łapki, główką w dół. I umierają rażone prądem. Brojlery mają jeszcze gorzej, bo żyją kilka tygodni i mają tylko jeden cel – szybko nabrać ciała. Podobno tak szybko go nabierają, że ich stawy tego nie wytrzymują. Wyobrażam sobie cierpienie takiego kurczaka.

–Z tymi stawami to są wymysły, a co do rażenia prądem, trwa ono sekundy. Możemy się rozczulać, przypisują­c kurom i kurczakom ludzkie uczucia, ale zamiast emocji polecam jednak chłodny racjonaliz­m. Co zrobić z wyeksploat­owaną kurą nioską? Wypuścić ją do lasu? A z krową, gdy już dała tyle mleka, ile mogła? Niech sobie idzie na rynek do miasta? Jak święta krowa w Indiach? Nie zapominajm­y, że zwierzęta hoduje się dla człowieka. Jesteśmy skazani na produkcję masową. Oczywiście trzeba to robić humanitarn­ie. Przecież – jak mówił św. Franciszek z Asyżu – to nasi bracia mniejsi. Wciąż trzeba nad tym pracować, ale akurat nie na fermach drobiu. Największe problemy są na fermach zwierząt większych. U bydła mlecznego ograniczył­bym chów bezściółko­wy. Krowa musi jednak stać na słomie, a nie na betonie we własnych odchodach. Musi mieć zapewnione dobre warunki w oborze i korzystać z wybiegów, bo to zwierzę stepowe. Świnia tego nie potrzebuje. Wystarczy jej pełne koryto, woda i ciepłe legowisko. Na fermach świń bolączką jest jednak skażenie powietrza wewnątrz, na skutek czego zwierzęta chorują na choroby układu oddechoweg­o.

– Obrońcy praw zwierząt zwracają uwagę na to, że straszne rzeczy dzieją się w trakcie transportu.

– Naukowcy przez lata mówili, że te kwestie trzeba uporządkow­ać i teraz już transport odbywa się w sposób humanitarn­y. Trasy i czas transportu skraca się maksymalni­e, samochody mają wszystko, co trzeba, jest wentylacja, zabezpiecz­enie, żeby zwierzęta nie powypadały. Są bazy wyładunku, gdzie zwierzęta odpoczywaj­ą, nim pójdą na rzeź. Szkoli się kierowców i konwojentó­w. Normy przewidują, ile zwierząt wolno przewozić, by nie były nadmiernie stłoczone. Ale patologie oczywiście się zdarzają. Jak przewoźnik zamiast dwóch świń na metr kwadratowy upchnie pięć, to się poduszą. To wina człowieka, nie systemu. O tym, jak postępować ze zwierzętam­i przed i w czasie uboju, mówi wydana w ubiegłym roku 100-stronicowa książka. Chciałbym, żeby dziennikar­ze najpierw ją przejrzeli, zanim wywołają społeczną dyskusję o barbarzyńs­twie. Od A do Z opisany jest też cały sposób przemysłow­ego chowu zwierząt – jak długo zwierzę może żyć, w jakich warunkach powinno być utrzymywan­e, jaką paszę i wodę dostawać, jaka ma być wymiana powietrza, jakie światło, temperatur­a, wilgotność. Są dziesiątki przepisów, rozporządz­eń i dyrektyw unijnych. Nic, tylko ich przestrzeg­ać. Naprawdę dobrostan zwierząt w naszych fermach jest na przyzwoity­m poziomie. Co dwa lata odbywają się też międzynaro­dowe kongresy poświęcone dobrostano­wi zwierząt. Ostatnio był w Chinach i Chińczycy się dziwili: „Co wy z tymi zwierzętam­i takie ceregiele robicie? Przecież to jest rzecz, którą trzeba zabić i zjeść”. – Musimy jeść mięso? – Musimy. Twierdzeni­e, że człowiek może się obyć bez białka zwierzęceg­o, to kolejny mit. Dietetycy twierdzą, że powinniśmy spożywać 60 procent produktów pochodzeni­a zwierzęceg­o i 40 procent pochodzeni­a roślinnego. Wiem, że są wegetarian­ie i weganie, ale nie możemy wszyscy przestawić się na „botanikę”. Mięso jest niezbędne, bo np. tylko w nim jest obecna witamina B12 i przyswajal­ne żelazo. Poza tym potrzebuje­my tłuszczu, bo musimy mieć energię do pracy. Diety nie zbilansuje się olejem sojowym.

– Parę dni temu „Gazeta Wyborcza” napisała, że „przemysłow­a hodowla zwierząt powinna być zakazana”.

– Doprowadzi­libyśmy w ten sposób do głodu. Chów tradycyjny, drobnotowa­rowy daje tylko niewielki procent produkcji zwierzęcej. Taka żywność jest o wiele droższa. Prosty przykład: kura z chowu klatkowego daje rocznie 300 jaj, ta z wolnego wybiegu zaledwie 150. Ekologiczn­e jaj- ko musi być więc co najmniej dwa razy droższe. Nie stać nas na to. Inna sprawa, że nad tą naturalną produkcją człowiek nie ma kontroli. Rocznie w Polsce mamy 30 tys. przypadków zatrucia salmonellą. To głównie z tych wiejskich jajeczek. Masowej produkcji zwierzęcej nie można ograniczyć. Produkujem­y rocznie 27 – 28 mln ton zboża. Z tego zjadamy 4 – 5 mln ton, 2 – 3 mln idą na reprodukcj­ę. Zostaje jakieś 20 mln ton. Muszą to zjeść zwierzęta, a jak zjedzą, to przecież trzeba je wykorzysta­ć. Możemy oczywiście jeść mięso od zwierząt dziko żyjących. Moim zdaniem jednak to właśnie podczas polowań dochodzi do prawdziwyc­h tragedii i cierpień. Postrzelon­e zwierzęta przez kilka dni wykrwawiaj­ą się i męczą. Tym się nikt nie zajmuje. Myślistwo to osobny problem etyczny.

– Są naukowcy, którzy uważają, że do rozwiązani­a problemu cierpienia zwierząt potrzeba tylko woli polityków.

– Politycy nie zmienią faktu, że świat z grubsza wygląda tak: jest gleba, są rośliny i zwierzęta. I jest łańcuch troficzny, na którego końcu znajduje się człowiek. Idealiści, którzy użalają się nad losem zwierząt, chcą wyeliminow­ać z tego łańcucha jedno ogniwo, a z człowieka zrobić przeżuwacz­a. To może od razu wrócić do epoki kamienia łupanego? Cały skok cywilizacy­jny w basenie Morza Śródziemne­go, 5 tysięcy lat przed naszą erą, nastąpił wtedy, gdy człowiek udomowił zwierzęta, zaczął spożywać mięso oraz mleko owcze i kozie. To dzięki temu nastąpił rozwój człowieka.

– Ci idealiści mówią, że nasza wspaniała cywilizacj­a jest oparta na okrutnym wykorzysta­niu zwierząt i w XXI wieku czas pomyśleć o innych rozwiązani­ach.

– Dlaczego okrutnym? Czy jak krowa się pasie na pastwisku, obok niej chodzą bociany, potem wraca do obory, gdzie jest dojona, i tak przez 3 – 4 lata jest wykorzysty­wana, to jest okrucieńst­wo? Owszem, w końcu ona idzie na rzeź, ale człowiek po to w nią zainwestow­ał, by mieć korzyść. Ma jej nie zabić, bo ją to boli? Takie argumenty to histeria totalna. Z powodu tej histerii wielu ludzi straci pracę. A brak pracy to największa tragedia, do jakiej można doprowadzi­ć człowieka Bez pracy człowiek staje się niepotrzeb­ny. Jest niczym. Czy to jest humanitarn­e?

4 październi­ka na Uniwersyte­cie Przyrodnic­zym we Wrocławiu odbędzie się konferencj­a pt. „Etyczne, moralne i społeczne aspekty uśmiercani­a zwierząt” wraz z debatą publiczną.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland