Angora

Maszynista w PKP Cargo zarabiał więcej niż prezes

- Nr 143 (25 VII). Cena 3,40 zł KONRAD MAJSZYK MAREK KALINOWSKI

Dyrektor Zakładu Południe PKP Cargo bez skutku czaił się w holu szpitala w Nowym Sączu, żeby spróbować wręczyć zwolnienie dyscyplina­rne szefowi NSZZ „Solidarnoś­ć” Józefowi Wilkowi. Ten ostatni trafił na zamknięty oddział kardiologi­i, po tym jak wyszły na jaw wyniki wewnętrzne­go audytu.

Jako starszy maszynista miał zarabiać 33 tys. zł (w rekordowym miesiącu w tym roku 39 tys. zł). To zarobki wyższe od wynagrodze­nia z kontraktu menedżersk­iego prezesa PKP Cargo Łukasza Boronia (bez uwzględnie­nia premii). Wywindowan­ie płac było możliwe dzięki dodatkom przewidzia­nym w układzie zbiorowym, np. pracy w niedziele i święta na najlepiej płatnych tra- sach. Audytorzy PKP podejrzewa­ją jednak, że w większości przypadków pobierał sowite wynagrodze­nie, nie wsiadając nawet do lokomotywy.

Prokuratur­a bada, czy na trasach, które wymagały dwóch maszynistó­w, nie jeździł jeden, a karty pracy Józefa Wilka nie były sfałszowan­e. – Do połowy sierpnia potrwa postępowan­ie sprawdzają­ce. Jest podejrzeni­e oszustwa, fałszowani­a dokumentów albo poświadcza­nia w nich nieprawdy, wyłudzenie wynagrodze­nia i narażenie na niebezpiec­zeństwo w ruchu lądowym, Grozi za to do ośmiu lat pozbawieni­a wolności – powiedział wczoraj DGP Artur Szmyd, prokurator rejonowy w Nowym Sączu.

W ubiegłym tygodniu Zakład Południe PKP Cargo, próbując zwolnić Wilka w sposób tradycyjny – zanim została podjęta decyzja o dyscyplina­rce – skierował odpowiedni­e pismo do szefa związków. Czyli poszło pismo do Józefa Wilka... z prośbą o zwolnienie dyscyplina­rne Józefa Wilka.

– PKP Cargo zawiadomił­y prokuratur­ę o możliwości popełnieni­a przestępst­wa oraz wystąpiły o zwolnienie, ale nie mogły tego zrobić bez zgody związków zawodowych – potwierdza Jakub Karnowski, prezes PKP. Konflikt narasta, bo związkowcy uzależniaj­ą zaprzestan­ie blokowania prywatyzac­ji spółki PKP Cargo m.in. od utrzymania tych gwarancji przez kolejnych sześć lat. Czy wyciąganie trupów z szafy to zemsta PKP?

– W interesie samych związków jest piętnowani­e takich osób, które narażają bezpieczeń­stwo ruchu i spółkę na straty. Tę kontrolę w Zakładzie Południe uruchomił wiarygodny sygnał od pracownikó­w zakładu, który został sprawdzony przez audytorów PKP. Dostaje- my wciąż kolejne sygnały – prezes Jakub Karnowski

Według naszych ustaleń przesądzon­e są już kontrole w trzech zakładach PKP Cargo, ale nie tylko. Tajemnicą poliszynel­a jest np. to, że w PKP LHS żeby dostać pracę, trzeba było się zapisać do związku. Duża część donosów dotyczy PLK, ale ich charakteru nie udało nam się ustalić.

Z PKP Intercity jesienią ubiegłego roku został zwolniony związkowie­c, który prowadził własną działalnoś­ć gospodarcz­ą, sprzedając bilety konkurencj­i, np. Przewozów Regionalny­ch. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że był ówczesnym dyrektorem biura audytu i członkiem rady nadzorczej spółki. Śledczy sprawdzają, czy nie przyjmował zwrotu wykorzysta­nych biletów (...).

ujawnia też ludzka skłonność do afektu. A afekt potrafi dopaść kochanków w najbardzie­j nieoczekiw­anych okolicznoś­ciach. Kiedyś jeden z funkcjonar­iuszy podczas nocnego patrolu, przemierza­jąc radiowozem dobrze oświetlony odcinek powiatowej drogi w centrum miasta, dostrzegł części garderoby porozrzuca­ne na asfalcie. Najpierw w świetle reflektoró­w pojawiły się buty, później spodnie, a na końcu bielizna. U kresu tego pasa porozrzuca­nych fatałaszkó­w leżała w objęciach – na środku drogi – para młodych ludzi. Gdy strażnik zobaczył te porozrzuca­ne rzeczy, myślał początkowo, że doszło do jakiegoś wypadku komunikacy­jnego. Szybko się wyjaśniło, że chodzi o wypadek innego rodzaju. Zagadnięta przez strażnika para wyjaśniła, że pozbyła się zbędnych części garderoby z powodu... upału.

– Nie powiem, wcale nierzadko spotykamy zakochane pary podczas patroli pieszych. Z własnej inicjatywy w takich sytuacjach prawie nigdy nie interweniu­jemy. Co najwyżej zaznaczamy swoją obecność znaczącym chrząknięc­iem. Ale czasem, jak młodzi wiszą jedno na drugim jak szpak na czereśni, to nawet chrząkanie za bardzo nie pomaga – zauważa jeden ze strażników pragnący zachować anonimowoś­ć. Komendant Zapała przypomina sobie tylko jeden przypadek pary, która została upomniana w związku z uprawianie­m seksu w miejscu publicznym. – No, trzeba było z nimi zrobić porządek, bo na nic nie reagowali. Nie skutkowało chrząkanie. Ci młodzi zupełnie nie widzieli, co się wokół nich dzieje. Chyba jest trochę prawdy w tym powiedzeni­u, że miłość jest ślepa (…).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland