Medyczna izba kontroli? Rozmowa JERZYM HENNIGIEM, dyrektorem Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia
Z W polskiej służbie zdrowia nie ma jasno określonych standardów. Ministerstwo i samorządy źle spełniają funkcję właścicielską, a Narodowy Fundusz Zdrowia, izby lekarskie – kontrolną. A przecież od wielu lat istnieje fachowa, specjalistyczna instytucja, k
– CMJ zajmuje się między innymi przeprowadzaniem tzw. akredytacji w szpitalach. Na czym to polega?
– To prowadzony przez niezależnych wizytatorów dobrowolny, usystematyzowany proces oceny, którego celem jest poprawa jakości i bezpieczeństwa opieki zdrowotnej. Ta ocena jest dokonywana w oparciu o opublikowane standardy. Przeglądowi podlega pełne spektrum działalności klinicznej, zarządzania i administracji. Żeby uzyskać certyfikat akredytacyjny, trzeba spełnić co najmniej 75 proc. stawianych wymogów.
Program akredytacji szpitali funkcjonuje w Polsce od 1998 roku. Został opracowany na podstawie doświadczeń czołowej światowej instytucji Joint Commission on Accreditation of Healthcare Organizations ze Stanów Zjednoczonych. Od 2004 roku opracowany i wdrożony został także program akredytacji dla podstawowej opieki zdrowotnej, a w tym roku – dla stacjonarnych ośrodków leczenia uzależnień.
– Jakie kryteria bierzecie pod uwagę, oceniając szpitale?
– Program zawiera 221 standardów zgrupowanych w 15 działach dotyczących bezpieczeństwa i jakości opieki, wypracowanych przez środowisko medyczne, radę akredytacyjną i zatwierdzonych przez ministra zdrowia. Standardy są określane na poziomie optymalnym, to znaczy, że z reguły stawiają wyższe wymogi niż obowiązujące przepisy prawa. Dotyczą kluczowych elementów działalności szpitala: od klinicznej, administracyjnej, organizacyjnej po ochronę środowiska włącznie – wszystkich dziedzin mających istotny wpływ na bezpieczeństwo (pacjenta oraz pracowników) i jakość świadczonej opieki.
Standardy są punktowane i ważone ze względu na ich wpływ na bezpieczeństwo pacjenta i personelu. Najwyższy udział w ocenie mają standardy z działów „Poprawa jakości i bezpieczeństwo pacjenta”, „Zabiegi i znieczulenia”, „Ocena stanu pacjenta”, „Opieka nad pacjentem”, „Prawa pacjenta”.
– Czy akredytacji nie powinno się przeprowadzać obowiązkowo w każdym publicznym i niepublicznym szpitalu?
– System jest oparty na dobrowolności i trudno wywierać nacisk, aby był obligatoryjny. Zmieniłaby się filozofia rozumienia akredytacji i jej rola, jaką odgrywa na rzecz jakości opieki i bezpieczeństwa pacjenta.
– W Polsce jest około 700 szpitali publicznych i 350 prywatnych, ile z nich skontrolowało Centrum Monitorowania Jakości?
– Procedura akredytacyjna to nie kontrola. Od 1998 do 31 maja 2013 r. przeprowadzono łącznie 492 przeglądy, na ich podstawie wydano 387 decyzji o akredytacji pełnej, 45 decyzji o warunkowej (przyznawanej do roku 2009) oraz 60 decyzji o odmowie udzielenia akredytacji. Spośród 492 wizytowanych szpitali 387 uzyskało wynik powyżej 75-procentowego poziomu spełniania standardów, czyli taki, który uprawnia do przyznania akredytacji. Pozostałych 105 szpitali uzyskało wynik poniżej tego progu. W niektórych placówkach przeprowadzaliśmy przegląd już po raz szósty, co potwierdza coraz większe zainteresowanie tą formą oceny.
– Jak duże są opłaty związane z akredytacjami?
– Opłaty za przeglądy i przyznanie akredytacji są uzależnione od liczby szpitalnych łóżek i kształtują się na poziomie od 7- do 15-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (obecnie to 3664,16 zł). W ramach specjalnego programu współfinansowanego przez Unię Europejską w latach 2008 – 2014 230 zakładów opieki zdrowotnej uzyska dofinansowanie wydatków związanych z akredytacją.
– Od 2004 roku CMJ przeprowadza ranking szpitali.
–W ubiegłym roku w rankingu wzięły udział 254 szpitale, w tym 83 mające już akredytację. Są wśród nich szpitale kliniczne (17), wojewódzkie ( 26), pediatryczne (41) i inne. Zgłoszenia są dobrowolne, a o przystąpieniu do udziału w rankingu decyduje szef danej placówki. W ankiecie oceniamy trzy główne zagadnienia: zarządzanie, jakość oraz opiekę medyczną. Wyniki tegorocznego rankingu w listopadzie przedstawi „Rzeczpospolita” tradycyjnie z dodatkiem specjalnym.
– Ani dawniej kasy chorych, ani dziś Narodowy Fundusz Zdrowia właściwie nie kontrolują jakości świadczeń medycznych wykonywanych przez szpitale w ramach kontraktów. A przecież mogłoby to robić Centrum.
– Nie jest tak, żeby płatnik publiczny nie panował nad jakością wykonywanych świadczeń. Gdy prześledzimy wymagania, jakie NFZ stawia szpitalom w konkursie ofert, to zauważymy, jak wiele jest tam elementów wpływających na jakość opieki od kwalifikacji i liczby personelu medycznego, przez wyposażenie i aparaturę, po stosowane technologie.
Narodowy Fundusz Zdrowia powołał zespół do opracowania nowych zasad i kryteriów konkursu ofert na kontraktowane świadczenia zdrowotne, gdzie w sposób wyraźny będą uwzględniane elementy jakościowe. My w tym celu dostarczamy pożądane dane wynikające z badań i doświadczeń, przekazujemy sugestie i opinie. I taka rola Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia jest właściwa, obiektywna. Ostateczne decyzje podejmuje płatnik, bo takie ma prawo.
– Czy akredytacja, uzyskanie stosownego certyfikatu przynosi szpitalom jakieś wymierne korzyści?
– Na podstawie 15-letniego doświadczenia z przeprowadzonych wizyt akredytacyjnych, kontaktów z przedstawicielami wielu zagranicznych ośrodków dostrzegamy, że znaczenie akredytacji dla szpitala zależy w znacznej mierze od dyrekcji, zarządu. Jeśli jedynym celem jest uzyskanie certyfikatu, akredytacja będzie postrzegana przez zespół lekarsko-pielęgniarski tylko jako biurokratyczne obciążenie. Peł- ne korzyści z wprowadzenia akredytacji uzyskają tylko te szpitale, które świadomie zmienią funkcjonowanie, dostosowując je do wymogów, standardów jakości i bezpieczeństwa opieki, z pełnym zrozumieniem dobra pacjenta i przyjęciem odpowiedzialności za wykonywaną przez siebie pracę.
– Co pana zdaniem jest największą bolączką polskich szpitali? Brak wystarczających środków?
– We wszystkich krajach, nie tylko Europy, występują problemy finansowania świadczeń. Rozwój nauk medycznych, nowych technologii czy możliwości nowych cząstek aktywnych (świadczeń farmakologicznych) w znacznym stopniu przewyższa tempo wzrostu dochodów i możliwości pełnego finansowania. Nie ma dziś w Europie, a chyba i na świecie społeczeństwa, którego oczekiwania byłyby całkowicie spełnione, stąd też ochrona zdrowia budzi wszędzie duże emocje społeczne.
– Jak system oceny szpitali wygląda w innych krajach?
– Zauważa się globalną tendencję wzrostu liczby programów akredytacyjnych. Najbardziej dojrzałe systemy funkcjonują w USA, Kanadzie i Australii. Akredytację wprowadzono też w wielu krajach Ameryki Południowej, bogatych krajach arabskich, w Japonii, na Tajwanie i w Indiach – obszarach gwałtownie rozwijającego się przemysłu turystyki medycznej. W Europie pierwsze programy akredytacyjne powstały w Wielkiej Brytanii (King’s Fund i CASPE) oraz w hiszpańskiej Katalonii na początku lat 90. W Europie akredytacja jest najbardziej rozpowszechniona we Francji i w Danii, gdzie są to systemy obligatoryjne. W 2009 roku przy European Society for Quality in Healthcare (www.esqh.net) powstał European Accreditation Network (EAN), który zrzesza programy akredytacyjne w Europie. Prowadzona jest też akredytacja międzynarodowa z uwzględnieniem regionalnej i kulturowej specyfiki, głównie przez Międzynarodową Komisję Wspólną ( Joint Commission International – JCI), która powołała regionalne komitety konsultacyjne, tzw. Regional Advisory Councils na całym świecie. Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia uczestniczyło w wypracowaniu pierwszej edycji standardów JCI dla Europy i jest członkiem Europejskiego Komitetu Konsultacyjnego JCI. W większości krajów akredytacja jest elementem strategii polityki zdrowotnej i tak jest też w Polsce.