Nie zdążę umrzeć
miałam wiele zawodowych obowiązków. Bardzo żałowałam, gdyż w krakowskiej AM była znakomita atmosfera pracy, świetnie się tam czułam. Wzajemna życzliwość profesorów, studentów, wyrozumiałość. Już kiedy wysiadałam z pociągu, czułam, że to miejsce posiada jakąś moc. Wkrótce zaczęła prowadzić także zajęcia na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, nie rezygnując z nauczania w szkole średniej.
Urodziła się w Poznaniu, w rodzinie z tradycjami muzycznymi. – Mama była wykształconą śpiewaczką, pedagogiem gry na fortepianie i akordeonie. Dom nasz był zawsze pełen muzyki.
Uczyła się w podstawowej i średniej szkole muzycznej. Wspomina, że od dzieciństwa lubiła śpiewać. – Mama, widząc to, mówiła: „Ucz się pilnie fortepianu, bo w tobie jest muzyka”.
Opowiada, że na politechnice otaczał ją wianuszek kolegów, którzy mieli artystyczne zainteresowania. – Chodziliśmy w niedziele na poranki symfoniczne do filharmonii. A potem szliśmy prosto do „Zachęty”, do muzeum i ukochanego baru mlecznego przy Marszałkowskiej. To były najwspanialsze moje niedziele.
W tej grupie był Edward Pałłasz, znany później kompozytor i wicedyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, oraz Ryszard Winiarski, późniejszy rektor stołecznej ASP. Ukończyła studia ze specjalizacją przyrządy optyczne. Przez dwa lata wykonywała wyuczony zawód w Centralnym Instytucie Ochrony Pracy. – To była ciekawa przygoda. Zaprojektowałam specjalne kobaltowe okulary dla hutników. Musiałam pojechać do Nowej Huty, by poznać, jak pracują, jak wy-