Adwokat długowieczności
Ten, co ma żyć kilkaset lat, już się urodził
Być może przełamanie – często nieuświadomionego – przeświadczenia, że śmierć jest bardziej pożądana niż długowieczność, jest pierwszym krokiem koniecznym do znacznego wydłużenia życia. Być może największym problemem nie jest wcale ludzki organizm i jego funkcjonowanie, ale przekonanie, że musi się on starzeć i przez starość chorować.
Sen o nieśmiertelności towarzyszy człowiekowi od wieków, zapisany w najdawniejszych opowieściach i wciąż przybierający nowe formy. Ale paradoksalnie to właśnie jego niezmienna obecność każe zachować sceptycyzm, kiedy ktoś ogłasza, że pojawia się szansa na pokonanie śmierci, a przynajmniej znaczne odsunięcie jej w czasie. Bo dlaczego miałoby się to udać akurat teraz?
Są tacy, którzy mają odpowiedź na to pytanie. Aubrey de Grey, brytyjski biolog, jeden z najbardziej znanych adwokatów walki ze starzeniem, używa tu analogii do latania. Marzenie, by latać, również należało do uniwersalnych i niezaspokojonych dążeń człowieka. Mimo że ludzie zawsze chcieli opanować tę umiejętność, pierwszy lot samolotem odbył się dopiero w 1903 r. Jednak kiedy już udało się dokonać tego przełomowego wyczynu, kolejne osiągnięcia lotnicze postępowały po sobie w – stosunkowo – zawrotnym tempie. Po raz pierwszy udało się przelecieć nad Atlantykiem w 1927 r., a już w 1969 r. ludzie wylądowali na Księżycu. Według de Greya najważniejsze jest osiągnięcie tego pierwszego przełomowego sukcesu, który później pociągnie za sobą cały szereg udoskonaleń. Co miałoby być pierwszym krokiem ku długowieczności? Walka z przyczyną większości zgonów wśród ludzi, czyli ze starzeniem się i chorobami wieku starczego. O ile walka z dolegliwościami nie budzi zbyt wielu kontrowersji – poza tą jedną polegającą na określeniu, jaką część budżetów na leczenie przeznaczać na pomoc osobom starszym – o tyle walka ze starzeniem brzmi już mało przekonująco. Bo czy nie jest tak, że każdy długo żyjący człowiek musi się zestarzeć?
Tabu śmierci czy tabu życia?
Jak słusznie i nieustannie podkreśla de Grey, dyskusja o walce ze starzeniem powinna skupiać się jednocześnie na dwóch aspektach – po pierwsze, należy pytać o to, czy jest ona technicznie możliwa, a po drugie, czy jest pożądana. Większość czasu przeznaczonego po jego wykładach na pytania poświęcana jest drugiemu z zagadnień. Można odnieść wtedy wrażenie, że ludzie boją się żyć dłużej, niż przewiduje dzisiejsza norma. Pytają, gdzie się wszyscy pomieszczą, jeśli przestaniemy umierać. Dlaczego mielibyśmy walczyć z tym, co jest naturalne? Czym można się zajmować, żyjąc ponad 100 lat w zdrowiu? Czy człowiek potrafiły wytrzymać w małżeństwie kolejne kilkadziesiąt lat? Jak zniesie to wszystko system emerytalny?
Z jednej strony takie pytania wydają się uzasadnione, ponieważ jeśli zmienimy w istotny sposób tak ważny parametr jak długość ludzkiego życia, społeczeństwa będą musiały rzeczywiście wymyślić sposoby organizowania się na nieco innych niż dotąd zasadach. (Choć nie byłaby to zmiana w historii niespotykana – tylko w XX w. średnia długość życia ludzi wzrosła o około 30 lat.). Z drugiej strony, przytoczone powyżej wątpliwości powinny jednak budzić zdziwienie, jeśli nie niepokój. Mogą bowiem sugerować, że ludziom łatwiej jest wyobrazić sobie swoją śmierć niż rozstanie z osobą, z którą nie mogą już wytrzymać. Albo że woleliby umrzeć, niż dłużej pracować. Że bezpiecznie czują się z obietnicą śmierci, która uwolni ich od konieczności poszukiwania sensu w codziennych działaniach i długoterminowych planach. Czy nie wyłania się z tych wątpliwości pesymistyczna wizja człowieka? Człowieka, który już nie chce dłużej żyć?
Podczas pewnej dyskusji z de Greyem, która odbyła się w Muzeum Historii Naturalnej w Oksfordzie, David Deutsch, fizyk kwantowy z tamtejszego uniwersytetu, zauważył, że co prawda zwykło się uważać, iż w naszej kulturze śmierć stanowi tabu wypierane ze świadomości, ale to chyba jednak życie jest dla ludzi większym wyzwaniem. „Wydaje się – powiedział – że już sama wizja nauki ofiarującej ludziom więcej lat życia wywołuje w nich rodzaj wrogości. Co jest w życiu takiego przerażającego?”
Być może to właśnie przełamanie – często nieuświadomionego – przeświadczenia, że śmierć jest bardziej pożądana niż długowieczność, jest tym pierwszym krokiem koniecznym do znacznego wydłużenia życia. Być może największym problemem nie jest wcale ludzki organizm i jego funkcjonowanie, ale przekonanie, że musi się on starzeć i przez starość chorować. Dlaczego słuszne było i jest zwalczanie chorób wieku niemowlęcego czy wysokiej śmiertelności przy porodach charakterystycznej dla wieku reprodukcyjnego, a nienaturalne miałoby być zwalczanie chorób wieku starczego? Można powiedzieć, że walce z chorobami nikt się przecież nie sprzeciwia. Jednak przekonanie, że choroby wśród osób starszych są nieuniknione – iw sumie „naturalne” – przekłada się boleśnie choćby na wysokość sum przeznaczanych na opiekę medyczną nad ludźmi w podeszłym wieku. Zmiana tej sytuacji musiałaby zacząć się od kategorycznej niezgody na ten „naturalny porządek rzeczy”. I od porzucenia lęku przed kolejnymi latami życia w zdrowiu.
A czy jest się w ogóle czego bać? Czy nauka rzeczywiście może nam ofiarować jeszcze dłuższe życie? W tej kwestii odpowiedź także w dużym stopniu zależy od tego, czy mamy do czynienia z optymistami, czy z pesymistami. Ci pierwsi odpowiadają, że oczywiście – to, nad czym teraz pracują naukowcy, powinno pozwolić na poprawienie stanu zdrowia i wydłużenie średniej długości życia człowieka o około 20 lat. Pesymiści natomiast stwierdzają, że wydłużanie życia to mrzonki i w najbliższym czasie nie uda się nam zyskać więcej niż kolejne dwie dekady (sic!).
100 lat i co dalej?
Wracając do de Greya, jego fenomen polega na tym, że w swoim optymizmie sięga dalej niż inni naukowcy – nie zatrzymuje się na możliwościach, które już rysują się na horyzoncie. Mimo że za swój bezpośredni cel stawia sobie walkę z chorobami wieku starczego, największą sławę zyskał przez to, że regularnie dzieli się swoimi przewidywaniami dotyczącymi wzrostu długości życia człowieka w przyszłości. De Grey twierdzi, że narodziła się już osoba, która będzie mogła żyć kilkaset lat. Niektórzy błędnie to interpretują i oburzają się, że nie znamy sposobów, żeby taki efekt osiągnąć. De Grey też nie zna i to przyznaje. Przewiduje jednak, że nauka będzie się dalej rozwijać i zanim narodzony już kilkusetlatek skończy swoje pierwsze 100 lat, lekarze będą mieli nam do zaoferowania o wiele więcej, niż dziś od nich oczekujemy. Nawet jeśli będą mogli wydłużyć życie człowieka „jedynie” o następnych 40 lat, to zyskamy wtedy nie tylko kolejne lata życia, ale też kolejne lata przełomowych odkryć naukowych i wypracowywania nowych technologii. I tak możemy doczekać kolejnych dodatkowych dekad, i kolejnych... A postęp może być coraz szybszy, tak jak stało się w przypadku lotnictwa czy komputerów.
Zapytany o negatywne skutki wydłużania życia, takie jak przeludnienie, nuda czy obciążenie systemu emerytalnego, de Grey odpowiada, że opierają się one na naiwnych wyobrażeniach o tym, jak będzie wyglądała przyszłość. W jednym ze swoich tekstów Brytyjczyk przywołuje słowa lekarza, który zastanawia się, jak brzmiałaby dzisiejsza dyskusja w czasach, kiedy świat medyczny odkrył wpływ higieny na przeżywalność noworodków: „Przecież jako ludzkość mogliśmy wtedy powiedzieć, że ratowanie dzieci, których w każdej rodzinie było około 10, grozi okropnym przeludnieniem i nie należy tego robić”. Wydaje się więc, że problemy, których się obawiamy, mogą się nigdy nie pojawić. Jeśli jednak się pojawią, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szukać nowych rozwiązań.
Prawdopodobnie z taką wizją zgodziłby się również wspomniany już David Deutsch, który w swojej książce The Beginning of lnfinity (Początek nieskończoności) dowodzi, że doszliśmy do takiego stopnia rozwoju nauki, iż nie jesteśmy już skazani na przypadek. Odkryliśmy bowiem odpowiednie sposoby stawiania hipotez i ich sprawdzania, mamy narzędzia, które pomagają nam zadawać odpowiednie pytania i opracowywać potrzebne rozwiązania problemów. Odkrycia są coraz mniej chaotyczne, a coraz bardziej zależne od naszych poszukiwań. Rozważania Deutscha przemawiają na korzyść de Greya na dwa sposoby. Po pierwsze, istnieje duże prawdopodobieństwo, że przy obecnym stanie nauki człowiek potrafi wypracować ogromną większość potrzebnych mu rozwiązań. Po drugie, nie ma podstaw, żeby obawiać się wynikających z nich problemów, które ostatecznie także znajdą swoje od-
powiedzi. Deutsch pisze: „ W wersji optymistycznej (...) ludzie są tymi, którzy rozwiązują problemy, są twórcami rozwiązań, a co za tym idzie – kolejnych problemów. W podejściu pesymistycznym ta typowa dla ludzi cecha jest chorobą, którą uleczyć ma walka o utrzymanie świata w jego dotychczasowym stanie” („Znak” 2012, nr 2 [681], s. 32).
Różnica między Aubreyem de Greyem czy Davidem Deutschem a sceptykami polega na tym, że kiedy sceptycy mówią: „Wiemy, że to nie może się udać”, ci dwaj panowie podejrzewają, że skoro udało się odkryć tyle rzeczy, których odkrycie „nie mogło się udać”, to prawdopodobnie podobnych odkryć jeszcze przed nami bardzo wiele. Być może taką postawę należy uznać za nienaukową. Trudno jednak zaprzeczyć, że to taka właśnie postawa doprowadzała często do najbardziej spektakularnych przełomów.
Interdyscyplinarna walka o młodość
Działalność de Greya i jemu podobnych nie ogranicza się jednak do zakładania, że skoro nie udało się do tej pory, to na pewno uda się w przyszłości. Długobrody naukowiec, przypominający nieco Rasputina, zainteresował się problemami starzenia jeszcze jako informatyk i szybko postanowił nadrobić zaległości, pisząc doktorat z biologii na uniwersytecie w Cambridge. Dziś jest redaktorem naczelnym pisma z listy filadelfijskiej, działa w fundacjach i towarzystwach naukowych zajmujących się starzeniem, organizuje międzynarodowe konferencje. Żeby ukierunkować nieco działania mające na celu walkę ze starzeniem, wydzielił siedem problemów kluczowych dla tego procesu (m.in. utrata komórek, mutacje mitochondrialne, mutacje rakotwórcze). Przewiduje, że kiedy uda się znaleźć sposoby na radzenie sobie ze wszystkimi siedmioma, uda się tym samym zapanować nad procesem starzenia i zapewnić ciału ludzkiemu warunki do sprawnej regeneracji. Dążąc do tego celu, robi wiele, żeby ułatwić współpracę między naukowcami z różnych dziedzin.
Trudno byłoby jednak udowodnić, że de Grey jest powszechnie szanowany w świecie nauki. Jego pomysły budzą kontrowersje, choć są to kontrowersje szczególnego rodzaju. Najczęściej nie dotyczą wcale tego, czy w jego sposobie wnioskowania można wykazać błędy, o których wykazywanie de Grey często prosi. Zdarzyło się nawet, że po opublikowaniu materiału na jego temat w piśmie „MIT Technology Review” i licznych krytycznych listach do redakcji magazyn postanowił ogłosić konkurs na wykazanie, że brytyjski wizjoner się myli. Nagrodą dla zwycięzcy było 10 tys. dolarów, do których de Grey dołożył drugie tyle za wskazanie, w którym miejscu mija się z prawdą. Konkurs się odbył, zgłoszenia nadesłano, jednak niko- mu nie udało się udowodnić przed oceniającą komisją, że propozycje de Greya są tak błędne, iż nie zasługują na naukową debatę. Prawdą jest jednak, że wiele z jego koncepcji trudno jest zweryfikować, a to z tego powodu, że często dotyczą przyszłości, rozwiązań jeszcze niesprawdzonych i terapii jeszcze nieistniejących.
Nie trzeba jednak wierzyć we wszystkie przewidywania Brytyjczyka, żeby doceniać jego pracę. Dzięki jego uporowi i konsekwencji w działaniu co roku udaje się zdobywać kolejne pieniądze na walkę z chorobami wieku starczego i badanie procesu starzenia. Fundacja, której jest współzałożycielem, wspiera m.in. udoskonalanie technologii pozwalających na szybsze i bardziej precyzyjne sekwencjonowanie genomu czy prace nad technologią trójwymiarowego drukowania tkanek i całych organów (byłyby zbudowane z ludzkich komórek, nie polimerów). Wielu naukowców, którzy nie marzą wcale o nieśmiertelności, pojawia się na interdyscyplinarnych konferencjach organizowanych przez de Greya, gdzie omawiane są kolejne badania mogące pomóc w walce ze starzeniem. Prof. Mariusz Z. Ratajczak, hematolog pracujący nad komórkami macierzystymi, mówi o nim: „Niezwykle inteligentny i niezwykle otwarty”. Zapytany o kontrowersje dotyczące jego wiarygodności, odpowiada krótko: „Kto ma sukces, ten ma wrogów”.
Zapytaliśmy samego de Greya, czy uważa się bardziej za naukowca, czy za wizjonera, na co odpowiedział: „Jest we mnie coś z jednego i z drugiego, ale najtrafniej byłoby powiedzieć, że jestem technologiem. Proszę zauważyć, że osoby, które zastanawiają się, czy mój projekt może być naukowo zweryfikowany, nigdy nie mówią o tym, czy jakakolwiek pionierska technologia może być w ten sposób uprzednio sprawdzona. Trzeba przyznać, że nauka i technologia rozwijają się w nieco inny sposób. Nauka jest najbardziej wiarygodna, kiedy postępuje krok po kroku małymi etapami, które opierają się na doświadczalnej weryfikacji. Technologia jednak musi niekiedy wykazać się pewnym zaufaniem, że dany projekt łączący w sobie różne sprawdzone wcześniej elementy zadziała w sposób korzystniejszy niż same jego części składowe. Naukowcy mają głęboko zakorzeniony sceptycyzm do takich technologicznych „aktów zaufania”, a co za tym idzie, często nie potrafią wyobrazić sobie wielkiego technologicznego przełomu i możliwości, jakie on niesie, dopóki ich nie zobaczą na własne oczy”.
Zostawmy na moment kwestię tego, czy po pierwszym przewidywanym przedłużeniu średniej życia ludzi o 20 lat przyjdą następne, i zastanówmy się nad najbliższą przyszłością. Czy uda się zdobyć chociaż te pierwsze dwie dekady? Większość ludzi zgodzi się, że od długości życia ważniejsze jest życie w zdrowiu i przede wszystkim należy skupić się na zwalczaniu chorób osób starszych. Patrząc na historię medycyny i długość ludzkiego życia, można zauważyć, że do tej pory poprawa zdrowia ludzi była niezawodnym sposobem na wydłużanie życia. Wydaje się więc, że jeśli będziemy inwestować w zdrowie ludzi starszych, nie pozostanie to bez wpływu na średnią liczbę lat.
Coraz więcej mówi się o starzeniu całych społeczeństw i nic na razie nie zapowiada, żeby ten trend miał się szybko zmienić w krajach zachodnich. Można więc przewidywać, że coraz więcej osób będzie zainteresowanych tym, żeby powiększać budżety przeznaczane na medycynę wieku podeszłego i starczego, aby rozwijać technologie mogące ustrzec nas przed cierpieniami starości. Zwolni to zapewne jeden z silniejszych hamulców powstrzymujących postęp na tym polu, czyli niedofinansowanie.
Czy starzenie się społeczeństw, które wielu napawa dziś niepokojem, popchnie ludzkość do pierwszego kroku ku długowieczności? Pożyjemy, zobaczymy...