„Bezwypadkowy” wrak za 175 tys. zł
Kompletnie rozbite terenowe bmw x5, które w ubiegłym roku w czerwcu roztrzaskało się na słupie przy ul. Zgierskiej w Łodzi, dziś wystawione jest na aukcji internetowej.
Samochód jako BEZWYPADKOWY oferuje jeden z komisów w Ostrowie Wielkopolskim. Trzyletnie auto kosztuje 175 tys. zł. Sprawdziliśmy i nie ma najmniejszych wątpliwości, że na prezentowanych przez nas zdjęciach z wypadku i aukcji jest to samo auto o numerze VIN (numer identyfikacyjny pojazdu): WBA-ZW61000L562676.
– Pan chyba żartuje. Można je kupić jako bezwypadkowe? – dziwi się pierwszy właściciel opisywanego przez nas bmw – Przecież ten samochód był uderzony z tyłu, z przodu, słup sygnalizacji świetlnej wbił się niemal pod samą szybę, pokancerowany miał również bok. Wystrzeliły wszystkie poduszki powietrzne i kurtyny. To cud, że syn, który miał tym autem wypadek, wyszedł z niego bez szwanku.
W autoryzowanym serwisie marki bmw fachowcy stwierdzili, że naprawa x5 pochłonie około 300 tys. zł.
– To była kwota, która przekraczała jego wartość, dlatego naprawa była nieopłacalna – dodaje pierwszy właściciel bmw. – Widać jednak, że oszuści mają swoje metody, by reanimować nawet takie wraki i nieźle na nich zarabiać.
Ustaliliśmy, że kilka miesięcy po wypadku bmw zostało odkupione przez warszawską firmę, która prowadzi autokomis i zajmuje się holowaniem uszkodzonych aut.
– Wrak został sprzedany na aukcji internetowej za 60 tys. zł w kwietniu tego roku – mówi Marcin Rogoziński, ze spółki PKO leasing, w której samochód był leasingowany. – Co się z nim działo później, już nie wiemy.
Ale osoby z branży motoryzacyjnej nie mają wątpliwości.
– Im droższy samochód i przy okazji popularny, a bmw takie właśnie jest, tym więcej można na nim zarobić – mówią handlarze. – „Rozbitek” trafia do warsztatu, a specjaliści go reanimują – potrafią zespawać jedno auto z trzech rozbitych. W tym przypadku na kupno części, ich wymianę i przygotowanie bmw do sprzedaży mogli wydać od 50 do 80 tys. zł. Jak łatwo obliczyć, gdy w końcu znajdzie się kupiec na bezwypadkowe i zadbane bmw, można na nim zarobić ponad 50 tys. zł. Taki numer to złoty interes.
Niewiele brakowało, by feralne bmw kupił pan Artur z Poznania.
– Szukaliśmy bmw x5 – mówi mężczyzna. – Ten wydawał się idealny: dobra cena, ładnie utrzymany, bardzo bogate wyposażenie. Tylko przebieg 25 tys. km, jak na 3-latka, wydawał nam się trochę mały i podejrzewaliśmy, że licznik był cofnięty. Dlatego zaczęliśmy dokładnie sprawdzać ten samochód. Prywatnymi kanałami dotarliśmy do osoby, która znała przeszłość tego auta. Gdy zobaczyliśmy zdjęcia z wypadku na stronie expressilustrowany.pl, zdębieliśmy. Przecież to oszustwo, które może mieć tragiczne skutki na drodze.
Udając potencjalnego klienta, rozmawiałem z handlarzem z Ostrowa Wielkopolskiego, który próbuje sprzedać trefne bmw:
– Jestem zainteresowany bmw x5, które sprzedajecie...
– Auto jest od pierwszego właściciela, kupione w salonie. Nie było serwisowane, nie wiem dlaczego. Ale to jest taka igiełka (stan idealny – przyp. red.). – Ale ma mały przebieg, to trochę niepokojące... – Bo właściciel ma kilka samochodów i wszystkimi jeździ. – On nie jest po wypadku? – Nie, jedynie miał wymieniany przedni zderzak, gdzieś przytarł i po prostu pękł. Właściciel go wymienił.
Po zakończeniu rozmowy telefonicznej handlarz przesłał nam SMS-em numer VIN bmw. Jak się okazało to dokładnie ten sam numer VIN, jaki miało bmw roztrzaskane w ubiegłym roku na ul. Zgierskiej. przywiozą nam czołg – żartuje, chociaż wcale nie było jej do śmiechu.
– Zagrożenie było realne, a w zakładzie były wtedy 24 osoby – mówi Marciniak.
Kolejny alarm w Adamkach podniesiono już następnego dnia. W piątek przed południem odkryto tam bowiem kolejne znalezisko. Tym razem po taśmie sortowniczej, razem ze śmieciami, przesuwał się kawałek paska z nabojami. Przeszedł przez ręce tej samej pracownicy, która odkryła pocisk.
Skąd wzięły się tak niebezpieczne elementy wojskowego uzbrojenia w śmieciach? – Ktoś musiał wrzucić je do kontenera na odpady komunalne – wyjaśnia Marciniak. Dlatego nie będzie łatwo ustalić osoby, która to zrobiła. Nie da się nawet sprawdzić, z której gminy niewybuch przyjechał do Adamek.
Policja jednak uważa, że takie reakcje są przesadzone, bo niewybuch nie był niebezpieczny. – Była to skorodowana skorupa pocisku artyleryjskiego oraz stara pusta taśma po amunicji strzeleckiej – kwitu- je Barbara Salczyńska, rzecznik radzyńskiej Komendy Powiatowej Policji.
Dowcipniś podrzucający niewybuchy do śmietnika może spać spokojnie. Pozostanie anonimowy i bezkarny, bo policja nie ma zamiaru nic z tym dalej robić. – Nie będzie postępowania, ponieważ nie było zagrożenia – uważa rzecznik.
– Rzeczywiście była to skorupa pocisku, ale nie można jednoznacznie powiedzieć, że nie było niebezpieczeństwa. Wszystkie przedmioty z czasów drugiej wojny światowej stwarzają zagrożenie i są niebezpieczne – mówi Grzegorz Kloc, dowódca patrolu rozminowania z chełmskiej jednostki wojskowej. To nie pierwszy przypadek, że saperzy zabierają niewybuchy ze śmieci. – Zdarzają się granaty, pociski, amunicja. Zawsze wtedy trzeba liczyć się z tym, że w razie nieostrożnego obchodzenia się ze znaleziskiem, może dojść do nieszczęścia – dodaje wojskowy.