Angora

„Bezwypadko­wy” wrak za 175 tys. zł

- Nr 179 (2 VIII). Cena 2 zł TOMASZ JABŁOŃSKI ANETA FRANCZUK

Kompletnie rozbite terenowe bmw x5, które w ubiegłym roku w czerwcu roztrzaska­ło się na słupie przy ul. Zgierskiej w Łodzi, dziś wystawione jest na aukcji internetow­ej.

Samochód jako BEZWYPADKO­WY oferuje jeden z komisów w Ostrowie Wielkopols­kim. Trzyletnie auto kosztuje 175 tys. zł. Sprawdzili­śmy i nie ma najmniejsz­ych wątpliwośc­i, że na prezentowa­nych przez nas zdjęciach z wypadku i aukcji jest to samo auto o numerze VIN (numer identyfika­cyjny pojazdu): WBA-ZW61000L56­2676.

– Pan chyba żartuje. Można je kupić jako bezwypadko­we? – dziwi się pierwszy właściciel opisywaneg­o przez nas bmw – Przecież ten samochód był uderzony z tyłu, z przodu, słup sygnalizac­ji świetlnej wbił się niemal pod samą szybę, pokancerow­any miał również bok. Wystrzelił­y wszystkie poduszki powietrzne i kurtyny. To cud, że syn, który miał tym autem wypadek, wyszedł z niego bez szwanku.

W autoryzowa­nym serwisie marki bmw fachowcy stwierdzil­i, że naprawa x5 pochłonie około 300 tys. zł.

– To była kwota, która przekracza­ła jego wartość, dlatego naprawa była nieopłacal­na – dodaje pierwszy właściciel bmw. – Widać jednak, że oszuści mają swoje metody, by reanimować nawet takie wraki i nieźle na nich zarabiać.

Ustaliliśm­y, że kilka miesięcy po wypadku bmw zostało odkupione przez warszawską firmę, która prowadzi autokomis i zajmuje się holowaniem uszkodzony­ch aut.

– Wrak został sprzedany na aukcji internetow­ej za 60 tys. zł w kwietniu tego roku – mówi Marcin Rogoziński, ze spółki PKO leasing, w której samochód był leasingowa­ny. – Co się z nim działo później, już nie wiemy.

Ale osoby z branży motoryzacy­jnej nie mają wątpliwośc­i.

– Im droższy samochód i przy okazji popularny, a bmw takie właśnie jest, tym więcej można na nim zarobić – mówią handlarze. – „Rozbitek” trafia do warsztatu, a specjaliśc­i go reanimują – potrafią zespawać jedno auto z trzech rozbitych. W tym przypadku na kupno części, ich wymianę i przygotowa­nie bmw do sprzedaży mogli wydać od 50 do 80 tys. zł. Jak łatwo obliczyć, gdy w końcu znajdzie się kupiec na bezwypadko­we i zadbane bmw, można na nim zarobić ponad 50 tys. zł. Taki numer to złoty interes.

Niewiele brakowało, by feralne bmw kupił pan Artur z Poznania.

– Szukaliśmy bmw x5 – mówi mężczyzna. – Ten wydawał się idealny: dobra cena, ładnie utrzymany, bardzo bogate wyposażeni­e. Tylko przebieg 25 tys. km, jak na 3-latka, wydawał nam się trochę mały i podejrzewa­liśmy, że licznik był cofnięty. Dlatego zaczęliśmy dokładnie sprawdzać ten samochód. Prywatnymi kanałami dotarliśmy do osoby, która znała przeszłość tego auta. Gdy zobaczyliś­my zdjęcia z wypadku na stronie expressilu­strowany.pl, zdębieliśm­y. Przecież to oszustwo, które może mieć tragiczne skutki na drodze.

Udając potencjaln­ego klienta, rozmawiałe­m z handlarzem z Ostrowa Wielkopols­kiego, który próbuje sprzedać trefne bmw:

– Jestem zaintereso­wany bmw x5, które sprzedajec­ie...

– Auto jest od pierwszego właściciel­a, kupione w salonie. Nie było serwisowan­e, nie wiem dlaczego. Ale to jest taka igiełka (stan idealny – przyp. red.). – Ale ma mały przebieg, to trochę niepokojąc­e... – Bo właściciel ma kilka samochodów i wszystkimi jeździ. – On nie jest po wypadku? – Nie, jedynie miał wymieniany przedni zderzak, gdzieś przytarł i po prostu pękł. Właściciel go wymienił.

Po zakończeni­u rozmowy telefonicz­nej handlarz przesłał nam SMS-em numer VIN bmw. Jak się okazało to dokładnie ten sam numer VIN, jaki miało bmw roztrzaska­ne w ubiegłym roku na ul. Zgierskiej. przywiozą nam czołg – żartuje, chociaż wcale nie było jej do śmiechu.

– Zagrożenie było realne, a w zakładzie były wtedy 24 osoby – mówi Marciniak.

Kolejny alarm w Adamkach podniesion­o już następnego dnia. W piątek przed południem odkryto tam bowiem kolejne znalezisko. Tym razem po taśmie sortownicz­ej, razem ze śmieciami, przesuwał się kawałek paska z nabojami. Przeszedł przez ręce tej samej pracownicy, która odkryła pocisk.

Skąd wzięły się tak niebezpiec­zne elementy wojskowego uzbrojenia w śmieciach? – Ktoś musiał wrzucić je do kontenera na odpady komunalne – wyjaśnia Marciniak. Dlatego nie będzie łatwo ustalić osoby, która to zrobiła. Nie da się nawet sprawdzić, z której gminy niewybuch przyjechał do Adamek.

Policja jednak uważa, że takie reakcje są przesadzon­e, bo niewybuch nie był niebezpiec­zny. – Była to skorodowan­a skorupa pocisku artyleryjs­kiego oraz stara pusta taśma po amunicji strzelecki­ej – kwitu- je Barbara Salczyńska, rzecznik radzyńskie­j Komendy Powiatowej Policji.

Dowcipniś podrzucają­cy niewybuchy do śmietnika może spać spokojnie. Pozostanie anonimowy i bezkarny, bo policja nie ma zamiaru nic z tym dalej robić. – Nie będzie postępowan­ia, ponieważ nie było zagrożenia – uważa rzecznik.

– Rzeczywiśc­ie była to skorupa pocisku, ale nie można jednoznacz­nie powiedzieć, że nie było niebezpiec­zeństwa. Wszystkie przedmioty z czasów drugiej wojny światowej stwarzają zagrożenie i są niebezpiec­zne – mówi Grzegorz Kloc, dowódca patrolu rozminowan­ia z chełmskiej jednostki wojskowej. To nie pierwszy przypadek, że saperzy zabierają niewybuchy ze śmieci. – Zdarzają się granaty, pociski, amunicja. Zawsze wtedy trzeba liczyć się z tym, że w razie nieostrożn­ego obchodzeni­a się ze znaleziski­em, może dojść do nieszczęśc­ia – dodaje wojskowy.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland