ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI
Gwiazdom też należą się wakacje. Muszą przecież odpocząć od całorocznej bieganiny po imprezach, od błysku fleszy, od ścisku fanów proszących o wspólną fotkę albo chociaż autograf. Nie ma lepszego kierunku na chwilę wytchnienia niż nasze nadmorskie plaże.
Może to morze, a może to plaże albo kolorowe drinki w modnych knajpkach tak kuszą aktorów, piosenkarzy, sportowców – słowem celebrytów wszelkiej maści – że wszelkimi drogami starają się dotrzeć nad Bałtyk. Jest kilka modnych i drogich miejsc nad naszym morzem – od Sopotu po Świnoujście, w których jeśli tylko uda wam się wejść do środka, na pewno spotkacie kogoś bardzo znanego. Organizatorzy niektórych imprez wykazują się sporym poczuciem humoru przy zapraszaniu celebrytów, którzy mają służyć za żywą reklamę wydarzenia. I tak w Karuzeli Cooltury w Świnoujściu wziął udział Radosław Majdan (41 l.), powszechnie znany uczestnik życia kulturalnego w Polsce. Były piłkarz najpierw kulturalnie był mężem Dody (29 l.), potem kulturalnie się z nią rozwiódł, kulturalnie też bywa w klubach, a nawet zdarza mu się wziąć udział w jakiejś kulturalnej rozróbie, z powodu której ktoś bardzo niekulturalny ośmielił się ciągać go po sądach. W Świnoujściu Majdan brał udział w dyskusji zatytułowanej „Jakie błędy popełniamy w miłości” i drugiej pt. „Szybka randka”. Może to dwa rozwody uczyniły z niego znawcę tematu.
Uczestnikiem spotkania pod hasłem „Z miłością nie ma żartów” był Jarosław Kret (50 l.). Pogodynek to najlepszy ekspert do komentowania tej śmiałej tezy, bo od kilku miesięcy ze śmiertelną powagą opowiada w kolorowych gazetach o swoim coraz bogatszym życiu uczuciowym, budząc niesmak nie tylko u byłej partnerki, ale i licznych czytelniczek.
Najmodniejsza knajpa w Gdyni mieści się na trzecim piętrze Muzeum Marynarki Wojennej i ma taras z pięknym widokiem na zatokę. Sądząc po nazwie, restauracja Vinegre di Rucola powinna serwować dania włoskie, ale restauracyjnej kuchni daleko do znakomitych smaków rodem ze słonecznej Italii. Zamiast na pachnące bazylią i rozmarynem dania można się w Rucoli napatrzeć na Nergala (36 l.), który jest stałym bywalcem. Producenci polskich wódek zrzeszeni w Polish Vodka Association zorganizowali tam spotkanie, by przekonać miejscowych dziennikarzy, że ani najlepsze piwo z niemieckiego browaru, ani wino z francuskich winnic nie mogą się równać z wysokoprocentowym alkoholem z ziemniaków albo ze zboża. Nie udało się rozstrzygnąć trwającego już wieki sporu, skąd pochodzi wódka – z Polski czy z Rosji, ale nie przeszkodziło to w konsumpcji znakomitych drinków, w których procenty połączono z malinami i – o dziwo też udanie – z ogórkami. Wszyscy wrócili do domów taksówkami.
Volvo ma opinię najbezpieczniejszego auta na świecie i kiedy zobaczy się, co potrafią najnowsze modele, nietrudno w to uwierzyć. Te samochody umieją wyhamować „na widok” na przykład rowerzysty, oświetlają drogę tak, by nie oślepiać pojazdów jadących z przeciwka, a nawet mają pierwszą na świecie poduszkę powietrzną dla pieszego. Gościem regat Volvo Gdynia Sailing Days był jeżdżący od kilku lat szwedzkim samochodem Piotr Adamczyk (41 l.). Aktor marzy o popłynięciu w podróż dookoła świata, ale na razie mocno trenuje przed startem w poznańskim triathlonie. Między treningami w wodzie i na lądzie musi jeszcze znaleźć czas na pracę na planie, doglądanie swojej restauracji Stary Dom, a także działającej przy niej cukierni, w której – jak mówi z dumą – od niedawna jest do kupienia znakomity tort nugatowy.
Kluczyki do nowego Volvo XC 70 odebrał w Gdyni Zbigniew Gutkowski (40 l.), jeden z najbardziej utytułowanych polskich żeglarzy. Już wieczorem przy biesiadnym stole opowiadał niesamowite historie z samotnych rejsów, o niespodziewanej wizycie kormorana na jachcie, atakach latających ryb i kilku dwudziestominutowych drzemkach w ciągu doby, na które może sobie pozwolić, gdy płynie sam po oceanie.
Kiedy jedni wypoczywają zakopani w ciepłym nadmorskim piasku lub oble- wani chłodnymi wodami Bałtyku, inni w pocie czoła pracują, nie bacząc na lipcowo-sierpniowe upały. Aż sześćdziesiątka wokalistów z dziesięciu krajów szkoliła się przez dziesięć dni w skansenie Nagawki niedaleko Łodzi. Do udziału w trzecim już Vocal Campie genialnej Magdzie Navarrete, która jak nikt inny w Polsce śpiewa bolero i flamenco, udało się zaprosić znakomitych nauczycieli śpiewu. Przyjechał więc Joshua Alamu, brytyjski trener takich gwiazd jak znani na całym świecie Brytyjczycy Jessie J (25 l.), Joss Stone (26 l.) czy Will Young (34 l.). Musicalowe głosy szkolił Richard Halton, przez wiele lat odtwórca tytułowego „Upiora w operze” na londyńskim Westendzie. Swoje sekrety wokalne zdradził też Miguel Manzo, trener hiszpańskiej i meksykańskiej edycji „Fabryki gwiazd”. Specjalnym gościem Vocal Campu był Robert Janson (48 l.), który podzielił się spostrzeżeniami o polskim rynku muzycznym. Miejmy nadzieję, że już wkrótce w każdym radiu usłyszymy znakomicie wyszkolone głosy młodych polskich wokalistów, którym zdolni autorzy napiszą świetne teksty i skomponują doskonałą muzykę. Coś dużo, dużo lepszego niż ulubiona weselna przyśpiewka Polaków „Jesteś szalona”, hit telewizji śniadaniowych „Ona tańczy dla mnie” (grupa Weekend odwiedziła wszystkie stacje) albo wyskandowany przez Sylwię Grzeszczak (24 l.) wbrew jakimkolwiek regułom języka polskiego refren: „Cie-szmysię-zma-łych-rze-czybo…” Ech, pomarzyć zawsze można.