Wdowa po Niemenie przegrała w sądzie
Małgorzata Niemen walczyła przed zielonogórskim sądem z rodziną męża oraz jego fanami. Oskarżyła Jana Czachora, szefa Stowarzyszenia Pamięci Czesława Niemena w Świebodzinie, o łamanie praw autorskich. – Nie wiem, dlaczego w ogóle doszło do tego procesu. To było chore – krytykuje wdowę siostra legendarnego muzyka.
Wyrok zapadł w poniedziałek (22 VII) w Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze. Na sali sądowej zabrakło samej powódki, czyli Małgorzaty Niemen, wdowy po muzyku. Oskarżonego Jana Czachora wspierało kilkanaście osób – członków Stowarzyszenia Pamięci Czesława Niemena w Świebodzinie, w tym również rodzina legendarnego muzyka. Tego dnia specjalnie do Zielonej Góry przyjechała nawet Jadwiga Wydrzycka-Bortkiewicz (84 l.), starsza siostra Niemena. Jan Czachor wchodził na salę mocno podenerwowany. Ze spuszczoną głową czekał na decyzję sądu. Gdy usłyszał, że jest niewinny, podniósł złączone dłonie w geście zwycięstwa.
Janowi Czachorowi groziły dwa lata więzienia. Małgorzata Niemen w tej sprawie wystąpiła w podwójnej roli – pokrzywdzonej i świadka. Z urzędu oskarżycielem była prokuratura. Wdowa twierdzi, że Jan Czachor i jego stowarzyszenie bezprawnie zawłaszczyli wizerunek legendarnego muzyka. W pierwszej kolejności sprzeciwiała się, aby w nazwie powstałego w 2008 r. stowarzyszenia widniało imię i nazwisko Niemena. Jest też przeciwna temu, w jaki sposób ono działa, wykorzystując jego wizerunek. Zarzucała handlowanie pirackimi płytami i gadżetami, takimi jak kubki czy koszulki. Kobieta miała również pretensję, że w napisanej przez Czachora książce „Czesław Niemen w Świebodzinie” znalazły się zdjęcia muzyka, których ona nie życzyłaby sobie publikować. Także dlatego, że również ona się na nich znajduje. Przypomniała przed sądem, że na- zwisko jej zmarłego męża jest zarejestrowanym znakiem towarowym. Sędzia Grzegorz Bujewicz oczyścił Czachora z zarzutów. W uzasadnieniu twierdził, że prokurator nie przedstawił dowodów, jakoby oskarżony miał handlować pirackimi płytami czy kubkami ze zdjęciami Niemena. – Co do samej książki czy nazwy stowarzyszenia, to w moim przekonaniu nazwisko nie może być chronione prawami autorskimi. Nie jest ono utworem w myśl ustawy o ochronie praw autorskich. Nie wyobrażam sobie, żeby rodzina np. króla Kazimierza Wielkiego zabraniała historykom pisania o nim w podręcznikach do historii bądź żądała za to zapłaty. To byłby absurd! – stwierdził sędzia.
Cała sala z entuzjazmem – także oklaskami – przyjęła wyrok i uzasadnienie.
– Dziękujemy sędziemu za wnikliwe rozpoznanie sprawy – powiedzieli członkowie stowarzyszenia przed wyjściem z sali.
– Kamień z serca. Liczyłem na sprawiedliwy wyrok i myślę, że on zapadł. To jest sukces nas wszystkich. Cieszymy się, że możemy kontynuować naszą działalność – powiedział Jan Czachor.
– W rodzinie bolejemy jednak, że ta rozprawa w ogóle się toczyła. Pani Małgorzata chciała zmarginalizować udział rodziny w życiu Czesława – mówi Jerzy Wydrzycki, stryjeczny brat muzyka. Podobnego zdania jest siostra muzyka. – Przez całe życie nigdy nie byłam w sądzie, ale ci serdeczni ludzie są zafascynowani twórczością mojego brata, kochają jego muzykę. Chcą utrwalać o nim pamięć. Dlatego musiałam się tutaj stawić – tłumaczy Jadwiga Wydrzycka-Bortkiewicz. Ona także jest członkiem stowarzyszenia i mocno krytykuje szwagierkę.
– To, co zrobiła, było po prostu głupie. Nie wiem, o co jej chodzi, bo tak naprawdę tylko oczernia rodowe nazwisko. Kilkakrotnie pisałam do niej i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Mój brat był bardzo spokojny i myślę, że by mu się to wszystko nie spodobało – mówi pani Jadwiga. nie wątpimy, jest szansa, że jego imieniem zostanie nazwana np. ulica. Wyobraźnia fanów sięga jednak dalej, przecież w Łodzi sporo się teraz buduje – może więc Jurek doczeka się dworca lub obwodnicy miejskiej z własnym nazwiskiem?
Ocalić zapasy. Na kortach łódzkiego MKT doszło do niecodziennego wydarzenia. Przy tenisowej siatce Jerzyk spotkał się z trzema medalistami olimpijskimi w zapasach: Józefem Traczem, Ryszardem Wolnym i Damianem Janikowskim. Nie doszło jednak ani do meczu tenisowego, ani – tym bardziej – do walki w parterze. Cała czwórka założyła specjalnie przygotowane koszulki, wyrażając poparcie dla idei pozostawienia zapasów w rodzinie dyscyplin olimpijskich. Ma to związek z dziwnymi pomysłami usunięcia zapasów, najstarszego sportu świata, z programu igrzysk. – Miejmy nadzieję, że noszenie koszulek z napisami „Save wrestling at the games” przez wybitnych sportowców pomoże w uratowaniu zapasów, w których przecież odnosiliśmy zawsze wielkie sukcesy – przyznali uczestnicy spotkania. Później była pamiątkowa fotka, a zapaśnicy zaprosili Jerzyka do odwiedzenia ich na jednym z obozów przygotowawczych, co przyjęte zostało z radością.
„Angora” kibicuje karierze Jerzego Janowicza – zapraszamy do wspólnego zaciskania kciuków za jego dalsze zwycięstwa. Zapraszamy naszych czytelników do wspólnego redagowania naszej rubryki – Fanklubu Jerzyka – na http://www.facebook.com/FaniJerzyka.
(am)