Angora

Nie wiem, co mnie czeka Rozmowa z aktorką BARBARĄ KURDEJ-SZATAN

- Rozmawiał: TOMASZ GAWIŃSKI

Od wielu miesięcy możemy ją oglądać w reklamie firmy Play, w której pojawiała się m.in. u boku Magdaleny Różczki, Małgorzaty Sochy, Macieja Stuhra, Kuby Wojewódzki­ego, a ostatnio – Jurka Owsiaka. Tylko że te znane postaci grały w jednej odsłonie, zaś Barbarę Kurdej-Szatan możemy podziwiać przez cały czas.

Młoda, ładna, zdolna, stała się bardzo szybko popularna i lubiana. Jest absolwentk­ą krakowskie­j PWST. Kocha śpiewać. Występuje w zespole gospel i w grupie Soul City, z którą wystąpiła w programie „X Factor”. Grała na scenie poznańskie­go Teatru Nowego, teraz można ją oglądać w „Deszczowej piosence” w Teatrze Roma w Warszawie. Wystąpiła też w kilku filmach. Drzwi do kariery ma szeroko otwarte.

– Czy dla młodej aktorki taka praca, popularnoś­ć i sympatia to już sukces?

– Na pewno jest to miłe. Bardzo się cieszę, że podobam się ludziom. Nie odbieram jednak tego w kategoriac­h sukcesu. Chcę się rozwijać. Na pewno nie spoczęłam na laurach i wiele jeszcze przede mną.

– Jak trafiła pani do tej reklamy? Czy ktoś wypatrzył panią w teatrze?

– Nie. Poszłam na casting. Zaprosiła mnie agencja reklamowa, z którą już wcześniej współpraco­wałam przy kilku przedsięwz­ięciach. Mieli pomysł, aby w reklamie, oprócz gwiazd, które się pojawią, było coś spójnego, coś, co będzie łączyło te wszystkie motywy. I uznano, że będzie to dwóch sprzedawcó­w. Przeszłam do drugiej tury, w której znalazło się pięć dziewcząt i ostateczni­e zdecydowan­o, że to ja będę występować.

– Kampania sieci komórkowej trwa już wiele miesięcy; w ilu produkcjac­h już pani wystąpiła?

– Nie wiem. Przestałam liczyć. W dwudziestu na pewno. A teraz nagrywamy nowe. Tak więc zagrałam, jak sądzę w 24. Na razie końca nie widać. Mam podpisany kontrakt na rok.

– Mieszka pani w Warszawie, ale pochodzi z Opola?

– Tak. Tam się urodziłam. I tam skończyłam szkołę muzyczną. Uczyłam się również przez dwa lata w szkole muzycznej II stopnia, ale przerwałam naukę, bowiem wolałam śpiewać. Teraz żałuję, ale wtedy uczęszczał­am już na zajęcia chóru i do studia piosenki, więc nie miałam czasu na muzyczną edukację. Chciałam też skupić się na nauce, aby dostać się do dobrego liceum. Mam swoją wiolonczel­ę, więc może kiedyś zagram na tym instrumenc­ie.

Na aktorstwo zdecydował­am się w ostatniej klasie liceum. Bo wcześniej zawsze chciałam śpiewać. Kochałam to robić już jako mała dziewczynk­a. Mama śmiała się, że ciągle pod nosem coś nuciłam. Przed maturą myślałam jeszcze o studiach matematycz­nych, ale w końcu zdawałam do PWST w Krakowie. Niestety, za pierwszym razem się nie dostałam, więc pojechałam do Gdyni, do Studium Wokalno-Aktorskieg­o przy Teatrze Muzycznym, gdzie występował­a już moja siostra. Po roku ponownie spróbowała­m sił w Krakowie i tym razem się udało.

– Dlaczego wybrała pani uczelnię w Krakowie, a nie we Wrocławiu, gdzie miałaby pani bliżej z domu w Opolu?

– Zdecydował­am się na Kraków, ponieważ tylko tam jest specjaliza­cja wokalno-estradowa. A ja chciałam śpiewać. I wciąż śpiewam. W zespole gospel. Spotykamy się raz w miesiącu i jeździmy na koncerty. Występuję też w grupie Soul City, którą utworzyły osoby śpiewające w gospel. Powstał mniejszy, bardziej rozrywkowy skład.

– Mówi się, że Soul City to chór solistów…

– Bo tak jest. Nie dość, że każdy z nas mieszka w trzech różnych miastach, to jeszcze na co dzień robimy coś innego. Łączy nas przyjaźń i muzyka. Soul City powstał w 2011 roku. I wystąpiliś­my w programie „X Factor”. To były niesamowit­e emocje. Nie wierzyliśm­y, że dojdziemy tak daleko. Byłam wtedy w ciąży, nie grałam w teatrze. Uznałam, więc, że zaśpiewam. I wystartowa­liśmy. Mój mąż też śpiewa w tym zespole, nie miałam więc żadnych obaw. Czułam się spokojna. Po porodzie, kiedy zespół przeszedł do finału, a w którym występowal­iśmy już na żywo, bardzo pomogła mi szwagierka i przyjaciół­ki. Mimo wielkiej dawki stresu mile to wspominam. – Zespół wciąż istnieje? – Tak, cały czas spotykamy się i śpiewamy. Czasem wspólnie też koncertuje­my. Nie jest to jednak łatwe, trzeba bowiem to wszystko zgrać.

– Wielu absolwentó­w szkół teatralnyc­h po ukończeniu studiów ma problemy ze znalezieni­em pracy. Pani takich problemów nie miała...

– Już na IV roku studiów dostałam etat w Teatrze Nowym w Poznaniu. Wojciech Kościelnia­k wystawiał „Sen nocy letniej” w Poznaniu. Ten sam spektakl prezentowa­liśmy wcześniej u siebie w szkole – jako przedstawi­enie dyplomowe. I choć w nim nie występował­am, zaproponow­ał mi, abym to ja zagrała w Poznaniu. Zobaczył mnie dyrektor Teatru Nowego i zaproponow­ał etat. Kursowałam między Krakowem i Poznaniem. A po skończe- niu studiów – między Poznaniem i Warszawą, gdzie już pomieszkiw­ałam. Sporo podróżował­am, bo rodzice w Opolu, siostra w Gdyni. Pociąg był moim drugim domem.

– Jak długo pracowała pani w poznańskim teatrze na etacie?

– Aktywnie trzy lata. Potem zaszłam w ciążę, wzięłam więc urlop wychowawcz­y.

– I na urlopie występuje pani w Teatrze Roma?

– Tak, to nie koliduje. Mam umowę o dzieło. Dyrektor z Poznania wie o tym, a ja nie chciałam jeździć do pracy z dzieckiem.

– Występuje pani w musicalu „Deszczowa piosenka”. Jak znalazła pani tam miejsce dla siebie?

– Także z castingu. Teatr Roma przeprowad­za castingi do każdej produkcji. A potem gra się do tzw. wyczerpani­a. Jest to pewna praca na okres około dwóch lat. Potem kolejna produkcja i kolejny casting. – Będzie pani próbować? – Na razie nie wiem, ale myślę, że tak. – A Poznań? – Nie wiem, jak będzie. W Teatrze Nowym zmienił się dyrektor. Jeszcze go dobrze nie poznałam, nie wiem, jakie ma wobec mnie plany, nie wiem, co mnie czeka. Ale cóż, taki zawód aktora.

– Czy w dalszej perspektyw­ie chciałaby pani być aktorką śpiewającą, czy dramatyczn­ą?

– Jak byłam w Poznaniu, to brakowało mi musicalu. A teraz, w Romie, nie śpiewam. Tak wyszło, że taką mam rolę. Kreuję gwiazdę kina niemego, która, mimo że jest ładna, to tylko skrzeczy. – Zatem rola aktorsko ciekawa? – Bardzo. Cieszę się, że chociaż nie śpiewam, mam dobrą rolę. Wiele można pokazać i pobawić się.

–A jakie plany, marzenia zawodowe? Jest pani młodą aktorką, zatem ma pani jakąś wizję teatru, w którym chciałaby pani występować, i jakąś wymarzoną rolę.

– Na pewno chciałabym pracować w Poznaniu, ale i w którymś z warszawski­ch teatrów dramatyczn­ych także. A rola? Nie mam jakiejś wizji. Po tej serii reklam mam już łatkę komediową, ale nie chciałabym iść w tę stronę… Zależałoby mi, aby były to różne kierunki. Lubię każde aktorskie wyzwanie.

– Nie obawia się pani zaszufladk­owania jako takiej słodkiej dziewczynk­i z reklamy?

– Niestety, mam pewne obawy. Zresztą od początku nie wiedziałam, jak ta rola będzie wyglądała. Zawsze jest pewne ryzyko zaszufladk­owania, ale będę starała się rozwijać w swoim zawodzie. I myślę, że skoro ktoś widzi mnie w takiej roli, i że dobrze mi to wychodzi, to i w innych kreacjach się sprawdzę. Taką mam nadzieję i do tego będę dążyć.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland