Zarabia najwięcej
Według rankingu magazynu Forbes najlepiej zarabiającą aktorką w Hollywood jest życiowa partnerka Brada Pitta. Tylko w ubiegłym roku gwiazda zarobiła 33 mln dolarów. Drugie miejsce w rankingu zajęła Jennifer Lawrence (26 mln dol.), laureatka tegorocznego Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej za rolę w Poradniku pozytywnego myślenia. Na trzecim znalazła się Kristen Stewart (22 mln dol.), znana z roli Belli w Zmierzchu. W pierwszej dziesiątce są także Jennifer Aniston (20 mln dol.), Emma Stone (16 mln dol.), Charlize Theron (15 mln dol.), Sandra Bullock (14 mln dol.), Natalie Portman (14 mln dol.), Mila Kunis (11 mln dol.) i Julia Roberts (11 mln dol.).
Rozrabiaka
i wyznał, że mało brakowało, a trafiłby za kratki – czytamy na stronach express.co.uk. Cage zdradził, że miał niezwykle trudny charakter. – Żałuję, że w młodości byłem złym człowiekiem, dzikusem z mnóstwem niespożytej energii. Interesowałem się punk rockiem i długo nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Odnalezienie zawodu, w którym mogę wyrażać swoje emocje było dla mnie wielkim szczęściem. Gdyby tak się nie stało, pewnie skończyłbym w więzieniu – stwierdził. Aktor dodał, że w najtrudniejszych momentach przychodził mu z pomocą Richard Gere, który przeprowadził z nim wiele rozmów i sprowadził na właściwe tory.
Wokalista The Rolling Stones świętował siedemdziesiąte urodziny – poinformował cnn.com. Muzyk jest w znakomitej formie, nie zwalnia tempa i wciąż koncertuje. Na scenie daje z siebie wszystko. A jeszcze czterdzieści lat temu zarzekał się, że nie wyobraża już siebie szalejącego na scenie przed tłumami. Jagger od 51 lat podbija serca fanów na całym świecie – nagrał blisko 40 albumów, sprzedał 200 mln płyt i zagrał tysiące koncertów. zw
Amerykański aktor znany m.in. z ról w Anatomii strachu, Piekielnej zemście Ghost Rider
Wiecznie młody
blisko Pacyfik. Ale wolność obiecana przez mit drogi bardziej niż na obu wybrzeżach działa na ogromnych przestrzeniach pośrodku kontynentu, we fly over states, stanach, nad którymi się tylko przelatuje, dlatego tam pojechałem. Zostawiłem Pacyfik dla malowniczego Idaho pełnego jezior i sosnowych lasów, dla sielskiej Montany z sennymi miasteczkami, farmerskimi bezdrożami, preriami, ranczami z bydłem, zielonymi dolinami, sadami jabłek, polami lucerny i dzikich słoneczników.
Siła pejzażu to część amerykańskiego snu, to kształt jakiegoś surrealistycznego szczęścia. Za oknem znikała Madison River w zieleni, brązach, góry, spiętrzone rzeki, znowu równiny, kaniony, kratery tektonicznych tąpnięć. Chciałem doświadczyć przepływu, który zapewne powinienem napisać przez duże „P”, bo to tytuł książki ( Flow), a zarazem koncepcja szczęścia (i wolności) amerykańskiego naukowca o trudnym nazwisku Mihaly Csikszentmihalyi, skutecznie stosowana przez psychologów, miast łagodzić zły stan rzeczy, tylko go pogłębiamy. Jedynie nie będąc zajęci rozmyślaniem o sobie, możemy zanurzyć się w pełnię życia, kontrolować je, być wolnym. Im więcej energii psychicznej kierujemy na jakieś bolesne przeżycie, tym realniejsze się staje i jeszcze większy nieład wprowadzi do świadomości, pogłębiając naturalny stan chaosu (to norma) w umyśle. Uwolnienie świadomości wprowadza porządek w myślach. Szczęście tylko zatrzymuje nas w drodze i umniejsza. Oto jego paradoks.
Więc, cóż, uwolniłem ego, by oddać się błogiemu uczuciu przepływu. Pomogła mi w tym muzyka. W miasteczku Winthrop, jeszcze w stanie Washington, trafiłem na festiwal bluesa w plenerze, który odurzał podróżną frazą. W Missouli, już w Montanie, królował free jazz, zwłaszcza w studenckich barach, bo to one kształtują radosny wizerunek tego uniwersyteckiego miasta. Poczułem młodego ducha, kiedy chcąc napić się piwa ze studentami, ochroniarze spraw-