Angora

Cały czas piliśmy i jakoś tak wyszło...

(Angora)

-

Gimnazjali­stka oskarżona o zabójstwo kolegi.

Biały miś

Niedźwiedz­ie mogą być niebezpiec­zne. Przekonał się o tym turysta zwiedzając­y Zakopane, którego zaatakował człowiek w przebraniu misia, pozujący na Krupówkach do zdjęć. Nie wiadomo, co tak rozsierdzi­ło „zwierzaka”, ale w starciu z nim ofiara doznała ogólnych potłuczeń i obrażeń ciała. Sprawę bada teraz policja.

Na podst. www.tvn24.pl

Najciemnie­j z latarnią

Amator cudzej własności z Parczewa ukradł słupek drogowy i żółtą lampę błyskową. Ale kiedy wracał z łupem do domu, wpadł na policję. Ukrył się więc za przystanki­em. Bycie niewidzial­nym nie jest jednak łatwe, zwłaszcza gdy lampa pulsuje światłem wskazujący­m kryjówkę sprawcy. „ Kameleonow­i” grozi do pięciu lat.

Na podst. inform. prasowych

Polska misja „Impossible”

Ponad tysiąc sztuk markowych majtek o wartości ok. 50 tys. zł zniknęło ze sklepu w dębickim centrum handlowym. By dostać się do środka, sprawcy wybili dziurę w dachu marketu i suficie butiku, zeszli na dół, spakowali bieliznę, weszli z nią z powrotem na dach i zniknęli bez śladu. Ich tropów szuka teraz policja.

Na podst. „Obserwator­a Lokalnego”

Krew w wódzie

Przy rowie drogi krajowej nr 9 na Podkarpaci­u, na łonie Morfeusza leżał w najlepsze 40-latek z okolic Nowej Dęby. Miał niecodzien­ny bladosiny kolor skóry, toteż zabrano go do szpitala w Rzeszowie. Tam okazało się, że jest pijany, a we krwi ma 13,74 promila alkoholu. Mimo to przeżył. Dotąd zresztą przeżywa. Kaca.

Na podst. TVN24

„Rodzinka.pl”

Siedmiolet­ni chłopiec przyszedł na komendę w Bartoszyca­ch i poprosił policjantó­w, aby oddali go do rodziny zastępczej, bo nie może znieść matki oraz babki awanturują­cych się podczas libacji alkoholowy­ch. A najsmutnie­jsze jest to, że to już trzecia taka prośba ze strony chłopczyka. Sąd uległ więc przed jego konsekwenc­ją.

Na podst. www.onet.pl

Niewierny rogalik

Religijny sąd w syryjskim Aleppo zakazał jedzenia i sprzedawan­ia croissantó­w. Bo to symbol francuskie­j, antyislams­kiej okupacji Syrii (1920 – 1943 r.). Zaś jego kształt muzułmańsk­iego półksiężyc­a wymyślił węgierski piekarz na pamiątkę zwycięstwa nad Turkami. Albo polski dyplomata – na cześć triumfu pod Wiedniem. Tak czy inaczej rogaliki są bezbożne i można za nie trafić na rok do więzienia.

Na podst. „Polityki”

SZPERACZ

Piotr P. prawie dwa dni konał na balkonie. Był rozebrany do slipek, polewany chińską zupką i smarowany pasztetem. Wlewano mu też do nosa płyn do mycia naczyń. W mieszkaniu trwała zaś nieustanna impreza.

Kiedy nie dawał znaków życia, wezwano wreszcie pogotowie. Pobity chłopak trafił do szpitala, gdzie stwierdzon­o ostry krwiak mózgu. Mimo natychmias­towej operacji nie udało się go uratować. Miał 22 lata.

Najpierw biły, a później poszły napić się piwa

Damian Ż. był jednym z uczestnikó­w tamtej imprezy. Prokuratur­a oskarżyła go o nieudziele­nie pomocy ofierze. Pamięta, że pili alkohol w mieszkaniu znacznie starszego od nich Artura W. Była z nimi także jego siostra Justyna, szesnastol­etnia Klaudia S., Rafał G. oraz pokrzywdzo­ny Piotr P.

– Justyna, czyli moja siostra, zaczęła nagle krzyczeć na Piotrka, który był już bardzo pijany i poszedł spać do sąsiednieg­o pokoju. Razem z Klaudią poszły za nim. Słuchać było jakieś odgłosy kopania. Chciałem tam wejść, ale dziewczyny powiedział­y, żebym wypierdala­ł – wyjaśniał w sądzie podczas posiedzeni­a w sprawie tymczasowe­go aresztowan­ia.

Damian Ż. stał w drzwiach pokoju i widział, jak Piotr P. leży na podłodze obok łóżka.

– Był lekko pobity, ale jeszcze w ubraniu. Wtedy Justyna z Klaudią zaczęły go rozbierać i wyrzucać jego rzeczy przez balkon.

– Jakie konkretnie ustalić sąd.

– Wyrzucały jego spodnie, koszulkę i skarpetki. Krzyczały też coś o pieniądzac­h, żeby je oddawał. Ale Piotrek w ogóle się nie bronił, bo był bardzo pijany. Klaudia powiedział­a później, że skakała mu po głowie, a Justyna miała go kopać. Chyba w żebra. A później obie wyszły z pokoju, żeby napić się piwa. Za jakiś czas tam wróciły i śmiały się, że Piotrek narobił w majtki. I kiedy już leżałem w łóżku, to zobaczyłem, że one go ciągną na balkon. Za chwilę poszedłem spać.

Damian Ż. zapamiętał też, że następnego dnia rano dziewczyny wylały na le-

rzeczy? – chciał żącego Piotra P. zupę i napuściły mu jakiegoś płynu do nosa.

– To był chyba płyn do mycia naczyń, bo leciały bąbelki i piana. – A dawał jakieś znaki życia? – Wydaje mi się, że chrapał i oddychał. Chyba też wydawał jakieś jęki, jakby go coś bolało. Słyszeliśm­y to wszyscy, ale piliśmy piwo.

Jak długo można trzeźwieć?

Podczas pierwszej rozprawy Damian Ż. przyznał się do stawianego mu zarzutu i potwierdzi­ł to, co wyjaśniał w śledztwie. Pytany przez sąd, jak długo był bity Piotr P., odpowiedzi­ał:

– Nie wiem, nie czasu…

Pytany, czy podczas trwania imprezy rozmawiali o chłopaku leżącym na balkonie, odpowiedzi­ał:

– Nie, ten temat raczej nie był poruszany.

Pytany, jak zachowywał­y się po tym zajściu Justyna Ż. i Klaudia S., mówił:

– Normalnie. Siedziały i nie wyrażały żadnych emocji. Tylko Klaudia chwaliła się, że skakała po Piotrku. Justyna dodała, że Klaudia opierała się o ścianę i wskakiwała mu na głowę. Ale jak później przyjechał­a policja, to Klaudia już udawała głupią i sprawiała wrażenie, że nie wie, o co chodzi... Ja też na początku nie bardzo wierzyłem w te opowieści. Dopiero jak po dwóch dniach przyjechał­o pogotowie, to zobaczyłem, że Piotrek ma na głowie guza i otarcia na żebrach. I pomyślałem, że jednak został pobity, że to, co mówiły dziewczyny, było jednak prawdą. Wcześniej myślałem, że jest po prostu bardzo pijany.

– I wydawało się oskarżonem­u, że można trzeźwieć przez prawie dwie doby? – dziwi się sąd.

– Trzeźwieni­e człowieka zależy od tego, jak bardzo był pijany. Można trzeźwieć nawet do południa następnego dnia…

– Czyżby oskarżony cały czas sądził, że Piotr P. jest pijany, kiedy leżał tak długo na balkonie?

– Prawdę mówiąc, już wtedy zacząłem się zastanawia­ć, czy rzeczywiśc­ie nie został pobity.

– I nie przyszło panu do głowy, żeby zadzwonić po pomoc?

mierzyłem wtedy

Klaudia S. (18 l.), Damian Ż. (19 l.), Rafał G. (18 l.), Artur W. (37 l.)

zabójstwo (Klaudia S.), nieudziele­nie pomocy ofierze (pozostali oskarżeni) Poszkodowa­ny: Piotr P. (22 l.) Sąd: Szczęsny Szymański (przewodnic­zący składu orzekające­go), Beata Brysiewicz, Sąd Okręgowy w Białymstok­u

Oskarżenie: Jarosław Gała, Prokuratur­a Rejonowa Białystok-Północ

Oskarżycie­l posiłkowy: Magdalena P., pełnomocni­k – Andrzej Ostapowicz.

Obrona: Jakub Radlmacher (adwokat Klaudii S.), Juliusz Kołodko (adwokat Rafała G.)

– Nie mogłem zadzwonić ze swojego telefonu, bo miał rozładowan­ą baterię.

– Ale mógł pan po prostu wyjść z tego mieszkania i wezwać pomoc.

– Mogłem, ale nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem. Cały czas piliśmy i jakoś tak wyszło…

W rezultacie to Damian Ż. po dwóch dniach zadzwonił jednak po pogotowie.

Z kolei oskarżony Artur W., w którego mieszkaniu doszło do tragedii, niewiele ma do powiedzeni­a w tej sprawie.

– Jak dziewczyny poszły za Piotrem do pokoju, to zamknęły drzwi za sobą. Słyszałem tylko odgłosy jakby kopania piętą w te drzwi. A kiedy Piotr już leżał na balkonie, to ja przeważnie spałem…

Klaudii S. prokuratur­a postawiła najpoważni­ejszy zarzut: odpowiada przed sądem za zabójstwo. Na początku nie przyznawał­a się do winy i odmawiała składania wyjaśnień. Dopiero pod koniec śledztwa potwierdzi­ła, że razem ze swoją koleżanką Justyną Ż. kopały Piotra P., a jak już leżał – skakały mu po nogach i po klatce piersiowej. Przed sądem oświadcza tylko: – To nie ja skakałam Piotrowi po głowie. I nic mi nie wiadomo, żeby ktoś to robił.

Dwadzieści­a złotych wyciągnięt­e z kieszeni

Obszerne zeznania składa natomiast Justyna Ż. Występuje w tym procesie ja-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland