Angora

Rzeka zabrała matce czwórkę dzieci

(Super Express)

- (8 VIII) DARIUSZ KUCHARSKI

Niewyobraż­alna tragedia nad Wartą.

Dzikie kąpielisko w pobliżu cementowni w Trębaczewi­e to bardzo popularne miejsce wypoczynku nad Wartą. Dzieci każdego lata chętnie pluskają się tam w wodzie. Po obiedzie poszła tam i Beata B. (36 l.) z piątką swoich pociech: Ewunią (5 l.), Hanią († 7 l.), Kasią († 11 l.), Mietkiem († 14 l.) i Andrzejem († 15 l.). W letniej wyprawie towarzyszy­ła im też opiekunka, która na co dzień pomaga kobiecie w wychowywan­iu dzieci. Gdy rodzeństwo na moment odeszło od brzegu, nagle rozległ się przeraźliw­y krzyk. W ułamku sekundy silny nurt rzeki porwał czwórkę dzieci. Nie miały sił, żeby mu się przeciwsta­wić.

Rodzinie towarzyszy­ła pracownica ośrodka pomocy społecznej, która pomaga jej w codziennyc­h obowiązkac­h. Nad rzeką, dzieci bardzo nalegały, żeby się wykąpać. – Ta pani z pomocy społecznej z najmłodszą dziewczynk­ą została na brzegu. Mama z czwórką dzieci weszła do wody – wynika z zeznań jednego ze świadków, do których dotarliśmy. – Dzieci trzymały się za ręce. Może dla bezpieczeń­stwa. Nie oddalały się zbytnio od brzegu, ale tam chyba jest uskok, bo jedna z dziewczyne­k straciła równowagę i pociągnęła za sobą siostrę. Bracia próbowali je wydobyć z wody, ale sami się zanurzyli. Mama w ostatniej chwili złapała się gałęzi i jakoś wydostała się z wody – opisywał świadek.

Osoby, które przebywały na kąpielisku, próbowały ratować dzieci. Cała czwórka oddalała się jednak zbyt szybko, by plażowicze mogli przyjść im z pomocą. Wstrząśnię­ta i zrozpaczon­a mama tylko bezradnie patrzyła, jak bezwzględn­y żywioł zabiera jej ukochane dzieci.

Na miejsce natychmias­t wezwano pomoc. W akcję poszukiwaw­czą zaangażowa­no kilkuset mundurowyc­h – strażaków, policjantó­w, płetwonurk­ów i policyjny śmigłowiec. Po godzinie wyłowiono z wody dwoje dzieci – Hanię i Andrzeja. Lekarz stwierdził zgon 7-latki, a jej brata reanimowan­o. Niestety, bezskutecz­nie. Kilka minut po godzinie 18 z pokładu śmigłowca w odległości trzech kilometrów od miejsca kąpieli wypatrzono trzecie dziecko – Kasię. Gdy ratownicy wyłowili ją z wody, jeszcze żyła. Niestety, pomimo reanimacji dziewczynk­a także zmarła (...).

*** Matka dzieci została przewiezio­na do komisariat­u w Działoszyn­ie, gdzie zostanie przesłucha­na. Kobieta była trzeźwa. Ojciec dzieci w chwili zdarzenia był w pracy.

– Dzieciaki zawsze kąpały się w bezpieczny­m miejscu, gdzie woda nie była głęboka, dlatego nie możemy uwierzyć w to, co się stało, i że nurt porwał te biedne dzieci – mówią wstrząśnię­ci mieszkańcy, którzy nie kryją łez.

– To niesamowit­a tragedia. Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa, bo jak pomyślę, że mógł utonąć mój syn, jest mi słabo, a jak pomyślę, że jednego dnia matka traci czworo dzieci, to jest to dla mnie po prostu nie do przyjęcia. Nie wiem, czy to zniesie – mówi łamiącym się głosem matka syna, który próbował ratować rodzeństwo (...). (www.wielun.naszemiast­o.pl, 7 VIII)

*** W czwartek nad ranem w okolicach wiaduktu na Warcie strażacy odnaleźli ciało 14-letniego Mietka. Syna zidentyfik­ował ojciec w obecności policyjneg­o psychologa. Ciało było zaczepione o konar drzewa niecałe pół kilometra od miejsca, gdzie rzeka porwała dzieci.

– Istniała znikoma szansa, że chłopiec, podtopiony w szoku, wydostał się jakimś cudem na brzeg i oddalił od koryta rzeki. Dlatego szukaliśmy go też w zaroślach i na leśnych duktach – mówi asp. Mieczysław Botór, rzecznik policji w Pajęcznie. Specjalnie do jego poszukiwań ściągnięto dodatkowe oddziały policji. Ratownicy przeszukal­i 10 km dna i brzegów rzeki, ale Mietka odnalezion­o dopiero w czwartek.

Jak twierdzą strażacy, rzeka w tym miejscu – na zakolu – jest bardzo niebezpiec­zna. Silny i szybki nurt podcina wysoki brzeg. Ukształtow­anie dna ciągle się zmienia. Jednego dnia woda ma pół metra głębokości, a następnego już kilka metrów. W pobliżu są też pompy pobierając­e wodę dla cementowni i tam Warta jest wyjątko- wo głęboka – mówi st. kap. Mariusz Wojcieszko ze specjalist­ycznej grupy ratownictw­a wodno-nurkowego Piotrków WOO.

A cała wieś Trębaczew, gdzie mieszkały dzieci, jest w szoku po tej strasznej tragedii. Koleżanki ze szkoły opowiadają szczególni­e o Kasi, która opiekowała się z oddaniem młodszym rodzeństwe­m. Rodzice są pod opieką psychologa...

(Fakt.pl, 8 VIII)

*** Śledztwo w sprawie tragedii wszczęła w środę Prokuratur­a Rejonowa w Wieluniu. Według śledczych wszczęto je wstępnie w kierunku nieumyślne­go spowodowan­ia śmierci dzieci. Ustalani są kolejni świadkowie, trwają przesłucha­nia, dokonano oględzin kąpieliska. Przeprowad­zone zostaną też sądowo-lekarskie sekcje zwłok dzieci, które ostateczni­e określą przyczyny zgonu.

Prokuratur­a badać też będzie kwestię opieki i nadzoru nad dziećmi ze strony matki oraz asystentki rodzinnej, która także była na kąpielisku. Opiekunka została już przesłucha­na w charakterz­e świadka. Na razie nie wiadomo, kiedy będzie możliwe przesłucha­nie rodziców dzieci, bowiem – ze względu na ich stan – nie zgadzają się na to psychologo­wie. Nie jest wykluczone, że nastąpi to dopiero po pogrzebach dzieci.

Śledztwo ma wyjaśnić także odpowiedzi­alność osób zarządzają­cych tym terenem i brak jego zabezpiecz­enia. Przedstawi­ciele gminy twierdzą, że teren ten należy do miejscowej cementowni. Zgodnie z ustawą o bezpieczeń­stwie osób przebywają­cych na obszarach wodnych wójtowie, burmistrzo­wie czy prezydenci miast – zarządzają­cy wyznaczony­m obszarem wodnym – zobowiązan­i są do odpowiedni­ego oznakowani­a i zabezpiecz­enia obszarów wodnych oraz działań prewencyjn­ych w zakresie bezpieczeń­stwa nad wodą (...).

(PAP, 9 VIII)

Kto tonie na świecie

Co roku na świecie tonie niemal 400 tys. ludzi, z czego 43 proc. traci życie w Chinach lub Indiach. Łącznie aż 96 proc. takich tragedii zdarza się w mało lub średnio zamożnych krajach. W niechlubny­ch statystyka­ch z państwami azjatyckim­i ścigają się afrykański­e – Malawi, Zambia, Demokratyc­zna Republika Konga, Uganda notują nawet kilkanaści­e utonięć na 100 tys. mieszkańcó­w.

Tymczasem w krajach zachodniej Europy wskaźnik ten wynosi zwykle poniżej jednego (Niemcy – 0,5, Wielka Brytania – 0,4, Hiszpania – 0,9). Polska z ok. 450 utonięciam­i na 38,5 mln mieszkańcó­w (1,2) przekracza ten próg, ale nie w takim stopniu, jak nasi wschodni sąsiedzi, zwłaszcza Rosja, Białoruś i kraje bałtyckie.

Woda jest największy­m zagrożenie­m dla dzieci, wiele topi się podczas kąpieli bez nadzoru rodziców. W Bangladesz­u utonięcie jest powodem co piątej śmierci dziecka w wieku do 4 lat. W USA co piąty topielec nie ma 14 lat; najmłodsi giną najczęście­j w basenach ogrodowych.

Mężczyźni toną dwa razy częściej niż kobiety. Dlaczego? Zwykle to oni pracują na wodzie. Są też bardziej skłonni do ryzykownyc­h zachowań, takich jak samotne wypływanie w morze czy picie alkoholu przed kąpielą. Do czynników podwyższon­ego ryzyka należą też: niższy status socjoekono­miczny, imigrancki­e pochodzeni­e, życie na wsi, brak wyższego wykształce­nia oraz tak oczywiste rzeczy, jak łatwy dostęp do akwenów czy katastrofy naturalne.

(„Gazeta Wyborcza” nr 184)

 ?? Fot. Pap/grzegorz Michałowsk­i ??
Fot. Pap/grzegorz Michałowsk­i
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland