Trudne chwile w związku jak z bajki
(Polska The Times)
Ciężka choroba Anny Przybylskiej.
– To dla mnie wielka rzecz: strzelić gola takiej drużynie jak FC Barcelona. Wspaniałe uczucie. Ale nie celebrowałem tej bramki, bo moja partnerka przebywa w szpitalu. Właśnie jej chcę zadedykować tego gola – mówił Jarosław Bieniuk po meczu Lechii Gdańsk z Barcą. Gdy piłkarz grał z największymi gwiazdami światowego futbolu, jego druga połówka, Anna Przybylska, kurowała się po zabiegu usunięcia guza trzustki.
Aktorka w poprzednim tygodniu opuściła Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, gdzie dokonano zabiegu. W weekend wróciła jednak do szpitala. Przeszła kolejne badania, na ich wyniki trzeba jednak poczekać kilka dni. Do tego czasu aktorka pozostanie pod opieką specjalistów. Według portali plotkarskich jej bliscy są dobrej myśli. W każdej wolnej chwili partnerkę odwiedza Bieniuk. Dziećmi, 11-letnią Oliwią, trzy lata młodszym Szymonem oraz dwuletnim Jasiem, razem z piłkarzem zajmuje się mama Przybylskiej.
Media ochrzciły Przybylską i Bieniuka najpiękniejszą parą polskiego show-biznesu. Często nazywają ich nawet polskimi Beckhamami. Porównanie zdecydowanie na wyrost. Para nie szokuje, obce są im skandale czy sprzedawanie swojej prywatności. Sami też nie są fanami stylu życia byłej piosenkarki Spice Girls i eksgwiazdy Manchesteru United czy Realu Madryt, a ostatnio Paris Saint-Germain.(...)
Poznali się 12 lat temu na imprezie w Gdańsku. Przybylska podeszła do piłkarza i bez zbędnych ceregieli zapytała, czy ma na imię Jarek. Wcześniej sporo już o nim wiedziała, bo do przystojnego Bieniuka wzdychało wiele jej koleżanek. Później wszystko potoczyło się szybko. Kolejne spotkanie, później następne i kolejne. Klasyczna bajkowa miłość od pierwszego wejrzenia, w którą aktorka podobno zawsze wierzyła.
Przybylska na początku znajomości z Bieniukiem o piłce wiedziała niewiele. Nie odróżniała spalonego od autu, a przed pierwszym gwizdkiem sędziego musiała pytać, w jakich strojach gra drużyna, której ma kibicować. Ale na meczach Amiki Wronki, w której piłkarz grał od 1998 do 2006 r., pojawiała się regularnie. Żona Bartosza Bosackiego, z którym Bieniuk grał w drużynie, do dziś opowiada znajomym anegdoty, jak podczas jednego z meczów zauważyła dziwne zachowanie Przybylskiej. Po chwili pokładała się ze śmiechu. Okazało się, że w drugiej połowie aktorka kibicowała rywalom Amiki i zagrzewała ich do boju. Po prostu nie wiedziała, że po przerwie drużyny zamieniają się połowami boiska.
Dla miłości popularna aktorka potrafiła poświęcić wiele. Porzuciła rolę Marylki w „Złotopolskich”, która zrobiła z niej gwiazdę. Zamiast tego pojechała z Bieniukiem do Turcji, gdy podpisał kontrakt ze wspomnianym Antalyasporem. – Taka szansa może się nie powtórzyć. W Polsce nie da się zarobić takich pieniędzy – tłumaczył piłkarz. Nie ukrywał, że to właśnie pokaźna pensja zdecydowała o jego przeprowadzce nad Bosfor. Mieszkali we wspaniałym apartamencie z widokiem na morze. Przybylska nie bała się roli gospodyni domowej.
– Czuję się, jakbym zrzuciła ciężar. Wiem, że postąpiłam słusznie. Uznałam, że dzieci są w takim wieku, że mnie najbardziej potrzebują. Zresztą Jarek też – przyznała magazynowi „Viva!”.
Eldorado szybko się jednak skończyło. Klub Bieniuka spadł do drugiej ligi, sponsorzy zaczęli się wycofywać, a działaczy nie było stać na utrzymanie drogich piłkarzy. Para wróciła do Polski. Bieniuk przez pół roku był bezrobotny (wspomniane problemy w cypryjskim klubie). Lukratywny kontrakt podpisała za to jego partnerka, która została twarzą Astor.
O ich ślubie plotkuje się od lat. Tradycyjną wymówką było jednak to, że nie mają czasu. – Chcemy mieć fajny ślub, zaprosić mnóstwo gości, poszukać sukni, ale nie ma kiedy. Tyle przeprowadzek, ciąż, porodów. Chciałabym, żeby ten dzień był wyjątkowy. Najpierw Jarek musi skończyć grać, wtedy przestaniemy podróżować i będziemy mogli zostać mężem i żoną – zapowiadała Przybylska w wywiadzie dla miesięcznika „Twój Styl”.
Powodem wstrzymywania się ze stanięciem na ślubnym kobiercu może być jednak też to, że aktorka sparzyła się już na małżeństwie. W 2000 r. wyszła za tenisistę Dominika Zygrę. Ich związek potrwał tylko 12 miesięcy. – Byliśmy tacy młodzi i tylko pół roku ze sobą przed ślubem. Wydawało nam się, że zawrócimy Wisłę kijem, a tak się nie zdarza. Nie rozumieliśmy się, w każdym razie nie do końca. To ja chciałam rozwodu. Wyciągnęłam z tego wnioski – przyznała w rozmowie z dwutygodnikiem „Viva!”. – Przekonałam się, że spontaniczność, która wy- dawała się moją największą zaletą, bywa też wadą. Wyszłam za mąż niedługo po tym, gdy po kilku latach zerwałam ze swoim chłopakiem. Myślałam, że ślub wyleczy mnie z tamtej miłości! To było głupie i niedojrzałe – dodała.
Co jakiś czas tabloidy i portale plotkarskie zapowiadają, że sformalizowanie związku Przybylskiej i Bieniuka jest tuż- tuż. Do ślubu miało już dojść w 2009 r. Media podawały nawet datę (26 grudnia) i miejsce (Sopot). Ślub aktorki i piłkarza zapowiadano też w maju ubiegłego roku. Media dowiedziały się nawet, że para ma zamiar złożyć przysięgę małżeńską w... trampkach.
– Trampki mówią: nie musisz być „panią perfect”. Pozwól sobie na odrobinę luzu. Dlatego je noszę. Chcę pójść w nich do ślubu. Zrobię to! Tylko muszę dobrać odpowiednią sukienkę – wyznała Przybylska. – Jeśli Ania będzie chciała pójść do ślubu w trampkach, to pójdzie. Ja wtedy też – dodał Bieniuk.
Później aktorka zmieniła jednak zdanie.
– Nie trzeba mieć papierka z urzędu stanu cywilnego czy glejtu od Pana Boga. On i tak w żaden sposób nikogo nie zwiąże. Ludzi łączy miłość i zaufanie, a my je mamy – twierdzi. „Mężu” i „żono” – tak mówią sobie niemal od zawsze.
(Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)