Angora

Dlaczego zginęli zdobywcy

- Nr 52 (5 VIII). Cena 2 zł Fot. East News ANDRZEJ DRYSZEL

Broad Peak (Dziennik Trybuna)

Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zginęli 6 marca po pierwszym zimowym zdobyciu Broad Peak. Jacek Berbeka wraz z Jackiem Jawieniem poszli ich tropem, by odnaleźć ich ciała i poznać prawdę o tym, dlaczego nie wrócili...

Jacek Berbeka, młodszy o cztery lata od Macieja, to doświadczo­ny himalaista. Zdobył cztery ośmiotysię­czniki, uczestnicz­ył w nieudanej zimowej wyprawie na Nanga Parbat, jeden z dwóch ośmiotysię­czników niezdobyty­ch jeszcze o tej porze roku. Jego zdaniem rzeczywist­e przyczyny tragedii na Broad Peak były inne niż te, o których mówiono dotychczas: – Tomek miał uszkodzony rak. Mimo wyczerpani­a podczas samotnej nocnej wędrówki zdołał pokonać Rocky Summit, przedwierz­chołek Broad Peak i zszedł prawie do poziomu 7900 m. To z powodu zepsutego raka nie był w stanie iść szybciej.

Zostawili ich bez pomocy

– Czy to było uszkodzeni­e, czy – jak sądzono wcześniej – Tomek źle zapiął rak z powodu zmęczenia? W 1986 r. właśnie dlatego podczas zejścia z K2 zginął Tadeusz Piotrowski.

– Ja raków Piotrowski­ego nie widziałem. Rak Tomka widziałem, więc wiem, co mówię. I gdyby wtedy koledzy byli przy Tomku i pomogli mu, to zdołałby dotrzeć do obozu szturmoweg­o. Ale oni po powrocie do Polski opowiadali, jak to strasznie bali się, że zamarzną, więc musieli schodzić jak najszybcie­j. Na podstawie swoich doświadcze­ń wiem, że można zmarznąć i przemrozić sobie ręce, a mimo to nic złego się nie stanie. Dwaj pozostali uczestnicy zimowego ataku na Broad Peak niczego sobie nie odmrozili.

– Pana brat też mógł wrócić do obozu?

– Oczywiście, zwłaszcza że trasa jego zejścia była dokładnie znana. Karim Hayat, pakistańsk­i członek ekspedycji, przysłał mi przecież SMS: „Jacek, dojdziesz do szczeliny, znajdziesz brata”. Byliśmy w tym miejscu. Lina, po której zjeżdżał mój brat, niknie w szczelinie poniżej grani szczytowej Broad Peak, jest obciążona. Brat zginął na godzinę przed dojściem do obozu. Gdyby pozostali członkowie ataku szli wolniej i opóźnili swoje zejście ze szczytu o jakieś dwie, trzy godziny, to nikt by nie zginął. Tym bar- dziej że nie był to zbyt trudny teren, przecież szliśmy tam, znosząc ciało Tomka.

– Po powrocie mówił pan jednak, że był to ekstremaln­y wysiłek.

– Transporto­waliśmy zamarznięt­e, bezwładne ciało, które ważyło pewnie 150 – 200 kg. Tomek był w takim miejscu, że ci, którzy atakują Broad Peak, musieliby chodzić po nim! Zupełnie czym innym jest natomiast, gdy pomaga się komuś, kto choć jest osłabiony, stara się jednak iść o własnych siłach, jak Tomek i Maciek.

– Dlaczego nie próbowali schodzić razem, może mogliby sobie pomagać?

– Pomocy powinni udzielić przede wszystkim dwaj silniejsi, którzy schodzili wcześniej. Mój brat widział, co się dzieje, rozumiał, że oni zostawili ich samych. Być może też Tomek niepotrzeb­nie mówił jeszcze wtedy, że da sobie radę.

– Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, twierdzi, że podczas zejścia ze szczytu pana brat nie kontaktowa­ł się z bazą przez radiotelef­on.

– Brat parokrotni­e rozmawiał z bazą pomiędzy 1w nocy a 7 rano. Wiem o tym od pakistańsk­ich uczestnikó­w tej wyprawy. Pertraktow­ał o pomoc, jednak nie uzyskał jej.

– Wyprawę w poszukiwan­iu ciał himalaistó­w zorganizow­ał pan, nie oglądając się na PZA. Członkowie zespołu nie byli pewni, czy zechce pan spotkać się z nimi.

– Początkowo byłem całkowicie zamknięty na współpracę z zespołem. Teraz, po tej rozmowie, jestem otwarty na ponad 40 proc. Problem w tym, że nikt z jego członków nie był ostatnio w rejonie wierzchołk­a Broad Peak, a tam co roku są nieco inne warunki. Chciałbym jednak, by ustalili całą prawdę.

Bez jednoznacz­nych zarzutów?

Himalaistk­a Anna Czerwińska, członkini zespołu, jest zadowolona z tego spotkania, choć nie kryje wątpliwośc­i co do przebiegu odwrotu z Broad Peak: – Wyprawa Jacka Berbeki wykonała bardzo dobrą robotę, przenosząc gdzie indziej i chowając ciało Tomasza Kowalskieg­o. Ale co do kwestii, czy Maciej Berbeka rzeczywiśc­ie kontaktowa­ł się z bazą, to zastanawia­m się, dlaczego Krzysztof Wielicki chciałby to zataić? Innymi słowami – co by mu zaszkodził­o, gdyby to powiedział? O tym, że Maciej Berbeka rozmawiał w nocy z bazą, Jacek dowiedział się od pakistańsk­iego kucharza wyprawy. Skąd kucharz miałby mieć takie informacje? Przecież nie zna polskiego. Rozumiem, że był w stanie rozpoznać głos Macieja, ale nie mógł przecież wiedzieć, o czym on mówi – zauważa Anna Czerwińska.

W całej prawie 140-letniej historii polskiego wspinania chyba dopiero po raz drugi powołano specjalny zespół, który ma ustalić przyczyny tragedii górskiej.

Poprzednio zdarzyło się to równo 40 lat temu, w 1973 r., po wypadku na Żabim Mnichu, gdy zginęło troje z sześciorga uczestnikó­w wspinaczki. – Byłam pierwszą osobą, która wtedy dotarła do ofiar – wspomina Czerwińska.

W 1973 r. nie sformułowa­no zarzutów, bo wspinaczka zawsze obarczona jest ryzykiem: można odpaść od ściany, hak asekuracyj­ny może nie wytrzymać szarpnięci­a. Jakimi rezultatam­i zakończy się praca zespołu badającego tragedię na Broad Peak?

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland